XLIII

308 15 28
                                    



Pomimo wczesnej pory Draco obudził się w łóżku sam. Spojrzał na wygniecioną poduszkę po drugiej stronie łóżka. Założył strój do biegania i z rosnącym niepokojem zaczął przeszukiwać kolejne pomieszczenia w poszukiwaniu Hermiony. Nie mogła wyjść. Wciąż nie zdjąłem zaklęć ochronnych z apartamentu. Zajrzał do biblioteki i odetchnął z ulgą. Siedziała na podłodze, lewitując kręcące się w kółko książki, niczym magiczna odmiana żonglera.

- Aż tak brakowało ci magii? - zaśmiał się.

- Myślałeś, że mugolaki nie lubią czarować? – sarknęła i machnęła niespodziewanie różdżką w stronę męża. Jedna z książek wyleciała z kręcącego się okręgu i gdyby Draco nie zdążył się uchylić, ciężki tom Historii Magii Bathildy Bagshot uderzyłby go w ramię.

- Wykorzystaj różdżkę w jakimś rozsądnym celu, na przykład zrób śniadanie – zaśmiał się - Idę pobiegać.

Już miał odwrócić się do kobiety plecami, kiedy w jego stronę poleciała następna książka. Złapał ją jedną ręką, ciesząc się w duchu, że wciąż ma refleks szukającego. Wyciągnął swoją różdżkę i przelewitował wszystkie książki, którymi bawiła się Hermiona z powrotem na półki i skierował się w stronę wyjścia.

- Chcę się spotkać dziś z Gwardią.

Odwrócił się w progu, słysząc jej stanowczy ton.

- Może ci pozwolę, jeśli przestaniesz rzucać we mnie książkami.

Hermiona machnęła różdżką w stronę regału, ale żadne z dzieł nawet nie drgnęło. Spojrzała poważnie na Dracona.

- Nie rzucisz żadnego zaklęcia niezgodnego z moją wolą. A moja wola w tej kwestii – kiwnął znacząco głową w stronę księgozbioru - właśnie się zmieniła.

Wyminęła go z gracją, kierując się do kuchni. Jej twarz zdobił nieumiejętnie skrywany uśmiech. Wiedziała już, jakie dokładnie działanie ma podpisany przez nią certyfikat. Wola nadzorcy czarującego musi być świadoma. Nie rzuci Avady na Lorda Voldemorta, bo Draco zdaje sobie sprawę z tego, że mogłaby to zrobić, ale certyfikat nie zabroniłby jej przelewitować mu pod nogi skórki od banana. Libellum Obedientiam ma wady. Tylko jak to wykorzystać?

- Zobaczysz się dziś z dziewczynami z Gwardii. I wpuszczę cię do Seamusa. Powinien zobaczyć, że jesteś cała i zdrowa.

- Seamus?

- Tak, mieliśmy wczoraj małą sprzeczkę o ciebie - skrzywił się. - Wydaje mi się, że on bardzo się martwi.

- A co z pozostałymi? Z Deanem, Justinem, Erniem... - zaczęła wymieniać, ale przerwał jej.

- Powiedz mi jak mam wyjaśnić, dlaczego moja żona i jednocześnie była opozycjonistka widzi się ze wszystkimi więźniami po kolei? Ktoś mógłby posądzić mnie o zdradę. Usprawiedliwiam twoją obecność tam, rzekomą pomocą w przesłuchaniach. Oficjalnie stanowisz moją Wunderwaffe. Ale nie mogę przesadzić – skierował się do wyjściowych drzwi.

- Wunderwaffe, ale wymyśliłeś – prychnęła. Machnęła różdżką i kiedy Draco naciskał już klamkę, nowe wydanie zwiniętego w rulon Proroka Codziennego uderzyło go lekko w głowę. Zacisnął zęby i powoli odwrócił się w jej stronę.

- Straszna z ciebie sekutnica. Jak wrócę, oczekuję śniadania. Możesz czekać na mnie w łóżku – mrugnął do niej, odwrócił się i wyszedł.

Kiedy wrócił, stała naprzeciwko drzwi, z założonymi rękami, ubrana tylko w czarne, wysokie szpilki i uwodzący uśmiech. Śniadanie Draco Malfoy musiał zrobić sobie sam. 

Będziesz żyćWhere stories live. Discover now