XXIV

371 25 6
                                    


Schody były wąskie, a ściany zimne i wilgotne. Nie było tam żadnego źródła światła ani żadnej poręczy, więc dziewczyna niewiele widziała i była zmuszona przytrzymywać się ręką muru, aby się nie potknąć. Kiedy chłopak na zakręcie niespodziewanie zasłonił jej dłonią oczy, o mało się nie przewróciła. W samą porę chwycił ją w talii, powstrzymując ją przed upadkiem z ostatnich stopni.

- Potter – szepnął Malfoy wyjaśniająco - nie chcesz tego widzieć - poprowadził dziewczynę do końca korytarza, następnie skręcili w lewo. 

Na niewielkim krześle przy drewnianych drzwiach, z głową wiszącą na brodzie drzemał jakiś mężczyzna. Malfoy chrząknął, a on poderwał się i wyprostował.

- Pan Malfoy – powiedział na widok chłopaka i skłonił lekko głowę – mam otworzyć?

- Tak, nie przyszliśmy tu patrzeć na zamknięte drzwi - warknął w odpowiedzi - Miernota – zawołał. 

Skrzatka pojawiła się od razu, na rękach miała złożone koce, a na nich tacę z kanapkami, ciastem, dużym dzbankiem z herbatą, dwoma filiżankami i dwoma buteleczkami eliksiru. Podała to zszokowanej Hermionie i zniknęła. Kiedy strażnik otworzył drzwi, Draco wskazał Hermionie wejście ręką i zdjął z niej zaklęcie uciszające. Dziewczyna niepewnie weszła do środka, ale gdy tylko dostrzegła, kto znajduje się we wnętrzu, natychmiast odłożyła rzeczy na pryczę.

- Pani Weasley! - krzyknęła, rzucając się kobiecie na szyję.

- Dziecko, co tu robisz? Gdzie Ron? - szepnęła kobieta.

Ramiona Hermiony, które zdążyły już opleść wychudłe ciało kobiety mocnym uściskiem, opadły wzdłuż tułowia i dziewczyna stanęła przed nią jak skazaniec. Kolejna strata, z której pani Weasley właśnie zdała sobie sprawę, uderzyła w nią jak rozpędzony tir. Draco zarejestrował, że lekko się zachwiała, cofnęła i złapała ręką żelaznego wezgłowia pryczy.

- Niestety Ron... on nie... - Hermiona ponownie zaczęła łkać.

- Przykro mi pani Weasley, Ron nie chciał ukłonić się Czarnemu Panu. Był bardzo waleczny, choć nie sądzę, że to panią w jakiś sposób pocieszy – powiedział Draco.

- Kiedy? – kobieta spojrzała chłodno na Draco, ale jej oczy szkliły się od łez.

- Już dwa miesiące temu – odparł równie chłodno chłopak, przymknął drewniane drzwi lochu i oparł się o nie, splatając ręce na piersi – Macie 10 minut – kiwnął głową w stronę Hermiony.

Pani Weasley przymknęła na chwilę oczy, spojrzała na płaczącą dziewczynę i na to, co przyniosła. Objęła ją i głaszcząc po głowie i plecach.

- Już dziecko, już dobrze kochanie. Zrobili ci coś? Skrzywdzili cię? - zapytała, ale dziewczyna pokręciła przecząco głową.

- Ja... ja uklęknęłam – wydukała Hermiona.

- Dobrze zrobiłaś kochanie, musisz żyć – odparła pani Weasley pocieszająco, nadal gładząc Granger po plecach - nie płacz już, przywitaj się z Ginny – wskazała ręką na pryczę pod ścianą.

Hermiona od razu oderwała się od kobiety i podbiegła do przyjaciółki.

- Oh, Ginn, Ginny – jęknęła, kiedy zobaczyła ją zdjętą gorączką i leżącą pod cienkim materiałem.

 Spojrzała na Draco, a ten kiwnął głową. Hermiona sięgnęła od razu po grube wełniane koce, które ze sobą przyniosła i zaczęła okrywać chorą. Pani Weasley widząc, co robi Hermiona, rzuciła się do pomocy. Ich wzrok padł na tacę. Hermiona sięgnęła po flakonik, otworzyła i powąchała.

- Eliksir pieprzowy? - upewniła się, patrząc na chłopaka, podpierającego plecami drzwi. Widząc ponownie nieznaczne kiwnięcie, od razu zbliżyła flakon do ust przyjaciółki, unosząc jej głowę. Pani Weasley nalała herbatę i zaczęła podawać córce, kiedy tylko ta przełknęła lekarstwo.

- Co ty im obiecałaś w zamian kochanie? - szepnęła pani Weasley do Hermiony zerkając ukradkiem na chłopaka. Spojrzała na jej pierścień na palcu i chwyciła dłoń dziewczyny, patrząc na nią pytająco.

- Nic mi nie będzie – odparła, ale zadrżała lekko, przypominając sobie zachowanie Draco, w obecności Czarnego Pana. Nie uszło to uwadze Malfoya ani pani Weasley.

- Hermiona zostanie za tydzień moją żoną. Od dziś będziecie dostawać regularne posiłki. Druga dawka eliksiru pieprzowego jest na wieczór. Być może zostaniecie przeniesione do mojej rodzinnej rezydencji. Wiem, że był tu raz Marcus Flint, nie będzie już pań niepokoił. I tego ostatniego akurat nie zawdzięczacie mnie. Blaise Zabini interweniował w tej sprawie, jak tylko usłyszał o czynie Flinta. Nie wiem, czy tak się stanie, ale jeśli Blaise będzie miał jakąkolwiek ofertę dla pani córki, radzę skorzystać – powiedział Draco.

Pani Weasley patrzyła na Hermionę badawczo.

- Wychodzisz za maż? Nie musisz tego robić kochanie. Jeśli robisz to dla nas, nie musisz – kobieta pokręciła głową.

- Pani Weasley, wszystko jest w porządku, naprawdę. Draco... on...

- Silencio – szepnął ponownie Draco, celując w Hermionę – Warto cenić powściągliwość, pani Weasley, takie czasy. Niestety moja narzeczona bywa impulsywna i czasem mówi za dużo – wyjaśnił zaskoczonej kobiecie Malfoy, chwytając jednocześnie Hermionę za ramię – Czas minął. Pożegnaj się – dodał, a Hermiona wyciągnęła rękę w stronę Ginny, ściskając jej bezwładną dłoń.

- Draconie – szepnęła Pani Weasley, kiedy chłopak otwierał już drzwi – twoi rodzice wiedzą, że Hermiona jest córką mugoli?– spytała.

- Tak, opozycja posądza Czarnego Pana i śmierciożerców o wiele niegodziwości, te osądy są bardzo krzywdzące, zwłaszcza na arenie międzynarodowej, nie ulegajmy im – powiedział chłopak dyplomatycznie i wyszedł, ciągnąc za sobą zszokowaną Hermionę.

- O klątwie wiesz ty i zainteresowane rodziny śmierciożerców, tak ma pozostać. To kwestia polityki, Granger – zaszemrał dziewczynie na ucho.

Dopiero kiedy drzwi lochu się zamknęły, usłyszeli dobiegający stamtąd płacz, który stopniowo rósł do przeraźliwego wycia pełnego rozpaczy. Chłopakowi przemknęło przez głowę podobieństwo Rona do swojej matki. Chłopak, podczas egzekucji też długo wytrzymał, nie okazując emocji, a kiedy w końcu pozwolił sobie na wydanie dźwięku było to zwierzęcy ryk bólu.

Draco ponownie zakrył dziewczynie oczy swoją dłonią, aby nie widziała upiornej figury z ciała Harry'ego Pottera stojącej przy schodach.

- Naprawdę, byłoby dużo lepiej, gdyby go transmutowali w wieszak na kapelusze – dodał, krzywiąc się, gdy przechodzili obok.

 Zdjął z Hermiony zaklęcie wyciszające, dopiero gdy znaleźli się ponownie w jego apartamencie.


***

Czas na małe żebractwo... Miło mi będzie, jeśli zostawicie jakiś ślad swojej obecności w postaci komentarza. Choćby najkrótszego. 



Będziesz żyćDonde viven las historias. Descúbrelo ahora