Rozdział 1. Barman

41.4K 1.5K 1.2K
                                    

3 miesiące później...

-Chodź pójdziemy do klubu! Otworzyli nowy w centrum i nie musimy brać taxi. Kuba zaoferował że Nas zawiezie i odbierze. A i dupy ma Nam nie zawracać.

Wiktoria mnie męczy już od 5 godzin jak tylko się spotkałyśmy w centrum handlowym. Teraz już wiem dlaczego namówiła mnie na kupno sukienki i butów. Kuba jej chłopak, na pewno będzie Nas nękać co godzinę. Albo pójdzie z Nami i będzie się chował po kątach, albo będzie dzwonił. Pierwszy dzień wakacji, od września idziemy z Wiką do pracy. W sumie warto się rozerwać. Może w końcu zapomnę o tym idiocie Damianie. Nie odzywa się od ostatniego sms'a na całe szczęście, bo nie mam ochoty z Nim rozmawiać.

-Natalio! Rusz swoje leniwe cztery litery, wskakuj w kieckę, wkładaj te nowe szpile i lecimy!

Nie odpuszcza...

-No dobra ale daj mi z godzinę żeby się ogarnąć. Przecież nie pójdę z tym wielkim pryszczem na policzku, a i włosy przydałoby się ułożyć.

Szczęśliwa zeskoczyła z łóżka na którym leżałyśmy w towarzystwie ciastek, butelek z sokami, różnych magazynów o modzie, telefonami i laptopem... U Wiki na łóżku jak i w pokoju zawsze panuje chaos.

-Szybciutko! Włączę lokówkę, a ty się ubieraj.

Po 40 minutach byłyśmy gotowe. Miałam na sobie czarną sukienkę mocno przed kolano. Bez rękawów z dekoltem w serek. Dół był tiulowy. Do tego czarne, wysokie szpilki z cyrkoniami na obcasie. Kopertówka, ukochany złoty zegarek od taty. Lekki makijaż i rozpuszczone, grube, brązowe loki. Wiktoria założyła na siebie wyzywający kombinezon, a raczej jak to ona nazywa spodnium. Obcisłe spodnie łączone z bokserką. Była pod samą szyję, ale dekolt był w kształcie serca z kryjącego materiału, zaś cała reszta z delikatnej koronki, która sięgała na plecy. Pięć centymetrów niżej i byłoby widać pośladki. Jej blond włosy spływały po ramionach jak druty. Oczy nie dość że miała ciemne prawie jak węgiel to dodatkowo zrobiła smoky eyes.

-Ten kretyn znów nie odbiera !

Wika wściekała się, bo od 20 minut nie mogła się dodzwonić do Kuby.

-Daj spokój. Zadzwonię po taxi, przecież nie będziemy się prosić.

-Ech ... i weź tu umów się z facetem. On ma mnie totalnie w dupie. Pieprzony pies ogrodnika sam się nie interesuje, ale innemu nie da.

Dystrybutorka naszej ulubionej korporacji taxi poinformowała mnie, że podjedzie czarne bmw za chwilę ponieważ jest w okolicy. Wyszłyśmy przed blok. Jest bardzo ciepły wieczór mimo to wzięłyśmy ze sobą marynarki, znając życie wrócimy nad ranem, gdy będzie chłodno.

-Wiesz że ostatnio przywalił w mordę typowi w sklepie , tylko dlatego że puścił do mnie oczko. Mam Go powoli dość. Nie dość że trzyma mnie na smyczy, wiecznie kontroluje to jeszcze w dodatku olewa w każdej możliwej sytuacji. Nie można na niego liczyć. Jest miły tylko jak coś potrzebuje, ale gdy ja do cholery potrzebuję pomocy to go NIGDY nie ma .

Prawie krzyczała. I wcale się jej nie dziwię. Kuba naprawdę był strasznym zazdrośnikiem a Wiką rzadko się interesował, tak naprawdę tylko jak potrzebował pochwalić się nią. Były też sytuacje że ważniejsze były jej pieniądze niż ona sama. Przykro mi ale co ja na to poradzę. Rozmawiałam z nią na ten temat nie raz ale ona go jednak niestety kocha. W końcu otworzy oczy. Mam tylko nadzieję że nie w takiej przykrej sytuacji jak ja .

-Czego się napiją urocze panie ?

Zapytał barman, gdy tylko usiadłyśmy przy barze. Całkiem przystojny barman. Z racji tego że klub jest prestiżowy ubrany był w uniform, czyli czarne spodnie w kant i białą koszulę z długim rękawem wykończoną czarnymi wstawkami. Cały czas zastanawiam się jak on w niej wytrzymał. Pod brodą miał uruczą czarną muszkę. Ciemne oczy, ciemne włosy i śnieżnobiały uśmiech, który był skierowany w stronę mojej przyjaciółki.

-Jaki tu skwar. Klima wysiadła?

Wiktoria jak zwykle musiała znaleźć coś co jej się nie podoba.

-Ja poproszę cosmopolitan

Mój ulubiony drink.

-Dla mnie niech będzie mohito. Jest tak gorąco że przyda się porządna porcja lodu. Jakbyś był tak uprzejmy proszę z kruszonym lodem.

Barman szybko uwinął się z naszym zamówieniem. My w tym czasie zlustrowałyśmy parkiet w poszukiwaniu znajomych, niestety nie znalazłyśmy nikogo.

-Ile płacimy ? Spytała Wika barmana - Ja stawiam . Tym razem mówiła do mnie.

-Na koszt firmy. I znów ten śnieżny uśmiech, i ogień w oczach, który mógłby stopić górę lodową.

-Dzięki. Chodź Talka do loży.

Loża była za duża dla nas, za to idealnie zmieściłyby się cztery osoby. Niestety ja nikogo nie mam, a Facet mojej przyjaciółki jest dupkiem przez duże D.

-Nie zauważyłaś że barman ślini się na Twój widok? Jest całkiem, całkiem. Może czas wymienić na lepszy model?

Powiedziałam dość głośno, przekrzykując muzykę i szczerząc się nieziemsko.

-Mam Kubę.

-Masz, ale nie masz. Powiedzmy sobie szczerze, Kuba się zmienił. Nie zabiega już o Ciebie jak kiedyś. Albo coś się stało, albo ma kogoś innego.

Nie chciałam tego mówić, ale szczerość to podstawa przyjaźni.

-Wiem masz racje. Momentalnie posmutniała -Nie chciałam Ci mówić, bo myślałam że się wszystko ułoży. Ale jest coraz gorzej.

Zobaczyłam łzę na jej policzku. Odruchowo wzięłam ją w ramiona. Kątem oka zauważyłam barmana, który szedł w naszą stronę z wiaderkiem wypełnionym lodem, butelką szampana i dwoma lampkami.

Przepraszam za wszelkie błędy, staram się jak mogę. Będę wdzięczna za wszelkie słowa krytyki :)

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now