Rozdział 44. Goście

13.7K 863 3
                                    

-Jak to wyprowadzka?!

-Musimy wybudować filię firmy, niestety nie możemy zarządzać interesami na chwilę obecną przez Skype. Jak się rozkręci zatrudniamy tam ludzi i od razu wracamy.

Wybiegłam z kuchni prosto do swojego pokoju zamykając drzwi na klucz. Rzuciłam się na łóżko i płakałam. Sajgon chyba wyczuł mój wewnętrzny ból ponieważ wtulił się we mnie.

Rano obudziły mnie promienie słońca. Krystian leżał obok, a szczeniak w swoim kojcu. Dalej byłam zła. Nie o te Chiny. O to że tak długo zwlekali żeby ze mną porozmawiać. Poszłam pod prysznic. Ciepła woda trochę mnie rozluźniła. Gdy wyszłam z łazienki mój słodki psiak właśnie siusiał na podłogę... No tak moja wina. Przed prysznicem trzeba było z nim wyjść. Wzięłam papier toaletowy i wytarłam plamę, poprawiłam jeszcze specjalnym sprayem na psie siuśki.

Zeszłam na dół. Na całe szczęście nie było rodziców. Przy wyspie zastałam babcię z kubkiem kawy.

-Cześć babciu.

-Witaj kochanie. Jak się czujesz?

-Kiepsko. Nie wyspałam się.

-Nie martw się wszystko będzie dobrze.

Powiedziała i uśmiechnęła się zamykając mnie w uścisku.

Postanowiłam zrobić śniadanie do łóżka narzeczonemu. Sok pomarańczowy, kawa, kanapki i jajka na miękko. Weszłam po cichu do pokoju. Spał jak małe dziecko. Ciężko mi uwierzyć że wszystko tak szybko się potoczyło.

-Ej Łobuzie!

Leniwie otworzył jedno oko, i poszedł dalej spać.

-Mam kawkę.

Ponownie otworzył oczy, tym razem z uśmieszkiem. Usiadł i postawiłam mu śniadanie na kolana. Wzięłam Sajgona i poszłam z nim do ogrodu. Psiak bawił się dużą piłką. Nie miał jak jej złapać w pyszczek co bardzo go irytowało.

-Kochanie jadę do miasta. Rodzice będą wieczorem ja wrócę za jakieś trzy godziny.

-Dobrze babciu.

Zamknęłam drzwi za babcią i poszłam do pokoju. Krystian był w łazience. Wykorzystałam moment zdjęłam dres zostałam w samych majtkach i obcisłej bluzce. Wyskoczyłam pod kołdrę i czekałam. Byłam pewna siebie. To jest ta chwila, ten czas żeby w końcu przypieczętować naszą miłość. Drzwi od łazienki się otworzyły. Wyszedł młody bóg w samym ręczniku na biodrach.

-Byś się wstydził.

Zamurowało go.

-Nie rozumiem.

-Żeby kazać napalonej dziewczynie czekać tyle czasu w łóżku...

Wyraz jego twarzy był bezcenny. Szybko podszedł do łóżka i namiętnie mnie pocałował. Pocałunek przerodził się w gorącą walkę dwóch ciał o dominację. Jego usta całowały moją szyję, ręką pieścił piersi. Było cudownie. Poczułam jego męskość na swoim udzie. Nie mam pojęcia skąd we mnie taka odwaga, ale wyskoczyłam na niego okrakiem. Załapałam twarz i złączyłam nasze usta. Szybko ściągnął mi bluzkę. Jednym ruchem znalazłam się pod nim. Składał delikatne całuski od czubka nosa aż po skraj moich majtek. Delikatne mrowienie między nogami i trzepot maleńkich skrzydełek w brzuchu sprawiały że miałam za chwilę eksplodowac. I wtedy ktoś zadzwonił do drzwi. Byłam zła.

-Kurwa. Nie w tym momencie.

Krystian też nie był zadowolony.

-Pójdę otworzyć.

-Nie. Ty księżniczko tu czekasz a ja idę szybko spławić naszego gościa.

Puścił mi oczko i wyszedł z pokoju. Po chwili usłyszałam jak zamyka drzwi wejściowe.

-Natalia! Asia przyszła!

Książę krzyczał z dołu. Nie. Zapomniałam o kroplówce. No nic. Wstałam, założyłam dresy i poszłam do salonu. Asia przyszła z Sebastianem. Chłopcy poszli z Sajgonem do ogrodu, a ja z dziewczyną na sofe.

-A co ty taka smutna dziś?

Zapytałam.

-A szkoda gadać.

-Jak powiesz będzie Ci łatwiej. A może nawet będę mogła Ci pomóc.

Podłączyła kroplówkę i zaczęła mówić.

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now