Rozdział 96. Uraz

11.7K 789 62
                                    

Parę dni później

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Parę dni później...

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam delikatnie oczy. Byłam w swoim pokoju. Krystian spał obok jak małe dziecko. Miał lekko rozchylone usta, co wyglądało uroczo. 

Za drzwiami stała Asia.

-Hej. A co ty spać nie możesz? -Zapytałam.

-No właśnie nie. Śniło mi się że znalazłam coś u mamy w domu. Nie daje mi to spokoju, dlatego chcę jechać posprzątać jej rzeczy i załatwić zaległe sprawy. -Spojrzała na mnie tym swoim niewinnym wzrokiem. - Pojedziesz ze mnie?

Nie! nie chce mi się! Chcę do łóżka...

-Jasne. - Odparłam z fałszywym uśmiechem. 

Godzinę później byłyśmy już pod domem pani Wioletty. 

-Natka, a może te badania źle wyszły i jednak mam innego ojca?

-Co ty za bzdury gadasz. Jesteś moją siostrą. Takie testy nie kłamią. 

-Obyś się nie myliła. 

Po otwarciu drzwi od razu poczułam nieprzyjemny zapach. Duchota plus psujące się jedzenie i śmieci. Pierwsze co, to skierowałam się do kuchni, aby posprzątać ten smród. Wzięłam duży worek na śmieci, który kupiłyśmy po drodze jak i parę innych potrzebnych rzeczy, i zaczęłam sukcesywnie wrzucać wszystko z blatów, co nadawało się do wyrzucenia. 

-Aśka otwórz okna, bo zaraz tu padniemy.

Dziewczyna weszła do kuchni.

-Już otwarte. Zaglądałaś do lodówki?

-Nie. Boję się. - Zaczęłam się śmiać. Ona patrząc na mnie zresztą też. 

-Chodź razem ją otworzymy. - Zaproponowała, a ja ubrałam gumowe rękawiczki i wzięłam kolejny, nowy worek. 

To co było w środku przeszło nasze oczekiwania. Spodziewałam się pleśni na serze i wędlinie plus parę przeterminowanych jogurtów i skisłe mleko. Aśka zaczęła krzyczeć. 

Okazało się, że lodówka nie działa. Nie działa od paru dobrych tygodni. Nie dość że nie było światła, to wszystko było żywe! Robaki, robale i robaczki. Były ich miliony! Stałyśmy jak głupie patrząc na to zjawisko. Po chwili oprzytomniałam i pchnęłam drzwiczki, aby zamknąć to "nowe życie" .

-Dzwoń po chłopaków. Niech przyjadą i całą ją wyniosą. Nie będę tego sprzątać. -powiedziałam. -Albo nie! czekaj! Bo oni nie przyjadą. Mam lepszy pomysł. 

Uśmiechnęłam się złowieszczo do Asi, której mina wskazywała niezrozumienia. Wyjęłam telefon i wybrałam numer do Księcia.

-Halo!? -Powiedziałam szeptem.

-Halo Księżniczko co jest?

-Błagam cię przyjedź szybko do domu Asi mamy. Weź Sebka.

-Co się stało? Dlaczego szepczesz? 

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now