Rozdział 59. Strzelanina

12.1K 858 16
                                    

-Nie to nie może być prawda! Chodź Sajgon.

Wychodząc z biura zauważyłam na komodzie futerał. Bez wahania wzięłam broń i wsadziłam do kieszeni. Skradłam się cicho pod gabinet Krystiana. Usłyszałam że ktoś łapie za klamkę. Szybko schowałam się za rogiem razem z Sajgonem. Gdy miałam pewność że nic nam nie zagraża weszłam do środka. Krystian był nieprzytomny. Z jego brzucha sączyła się krew. Markus balansował pomiędzy jawa a snem.

-Natalia rozwiąż mnie.

Powiedział Oskar. Miał postrzelone ramię. Gdy podeszłam do chłopaka. Pies zaczął warczeć.

-Witaj Natalko.

-Michał... Zapłacisz mi za wszystko.

-Uspokój kundla albo go zabiję. Powiedział celując w mojego niedźwiedzia.

-Sajgon... Bierz!

Pies rzucił się na niego. A ten cwel strzelił. Na szczęście wielkie zwierzę upadając pozbawiło go broni.

-Jezu. Sajgon trzymaj się.

Wyjęłam pistolet i celowałam prosto między oczy Michała.

-Dziecko odłóż to. Nawet nie wiesz jak się tym posługiwać.

Odbezpieczyłam broń. Na jego twarzy pojawił się cień niepokoju. Celując w niego rozwiązałam Oskara i dałam mu drugi pistolet. Podeszłam do Krystiana i sprawdziłam puls. Żyje.

-Macie jakiegoś lekarza? Przecież nie mogę go zabrać do szpitala.

-Zobacz na biurku są numery. Szukaj Zalewskiego.

Mam.

-Doktor Zalewski?

-Tak. Gdzie jest Krystian? Nikt inny nie dzwoni z tego numeru.

-Natalia, narzeczona.

-Rozumiem że coś się stało.

Łzy wzięły górę.

-yhy.

-Baza?

-Tak. Ma pan jakiegoś weterynarza? Mam psa postrzelonego. Tylko szybko.

-Jasne będę za dziesięć minut. Uciskaj mu ranę.

Zdjęłam koszulkę, zostając na samym staniku, przyłożyłam ja do rany.

Wyjęłam telefon.

-Sebek? Bierz Asie i biegiem na bazę. Była strzelanina.

-yyy...

-Już kurwa!

-Tak tak już.

Łzy poleciały. Czas do przyjazdu lekarza ciągnął się w nieskończoność. Potem już wszystko szybko się działo. Okazało się że na bazie jest pomieszczenie medyczne. Przenieśliśmy tam Krystiana. Ja wzięłam się za Markusa. Do biura wbiegla Nadia z Ola, Asia i Sebkiem. Aśka z Olka zajęły się Markusem. Nadia stała w drzwiach trzymając broń. Sebastian związał Michała i chciał wyprowadzić.

-Zamknij go gdzieś i zostaw dla mnie...

Powiedziałam jednym tchem i udałam się pod gabinet medyczny. Przyszła Asia.

-Z Markiem już dobrze. Idę pomóc lekarzowi. Wszystko będzie dobrze kochana.

Kiwnelam głową i usiadłam pod ścianą. Po trzech godzinach wyszła dziewczyna.

-Idę do Oskara.

-Co z Krystianem?

-Lekarz Ci powie.

I pobiegla. Tak po prostu poszła. Zostawiając mnie dalej w niewiedzy czy mój książę żyje.

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now