Rozdział 18. Oliwia

18.2K 976 37
                                    

Byłam w szoku to jego klub. Usłyszałam jakąś szarpanine za drzwiami, po chwili stanęła w nich...

...Laura. A za nią Sebastian.

-Laura chciała Ci coś powiedzieć.

Powiedział chłopak.

-Przepraszam, że nie zareagowałam w toalecie. To wszystko był pomysł Marty. Ona też zadzwoniła do Mariusza. Chciała się Ciebie pozbyć...

Widziałam że jej skrucha była udawana...

-Coś jeszcze? Zajęta jestem.

Do pokoju wszedł Krystian, stanął z boku i patrzył jak na przedstawienie.

-Proszę Cię o wybaczenie.

Ledwo przeszło jej to przez gardło. Było to dla niej bardzo poniżające.

-Zejdź mi z oczu i zabierz że sobą swoją przyjaciółkę.

Spuściła głowę i odwróciła się w stronę Sebka. Chyba chciała go przytulić, ale on ją odepchnął.

-Mi też zejdź z oczu. Dożywotnio.

Zrobiła wielkie oczy.

-Ale misiaczku. Przecież ją przeprosiłam.

-I bardzo dobrze, wypadało przeprosić. A teraz wypierdalaj!

Dziewczyna wyszła z płaczem. Krystian zaczął klaskać.

-No w końcu! Uwolniłeś się od wiedźmy.

Chłopcy przybili piątkę.

-No. Teraz musisz młodą nauczyć wszystkiego, bo będzie nam brakować jednej osoby.

Chyba chodziło mi o mnie.

-Zastanowię się nad tym.

Spojrzał na mnie. Pisnęłam z bólu. Dziewczyna przemywała mi ranę.

-Przepraszam. To moja wina.

-Weź już przestań co? Ważne że żyjesz.

Pocałował mnie we włosy.

-Idzcie stąd już!

Powiedziała moja pielęgniarka z uśmiechem.

-Muszę się zająć moją pacjentka.

Chłopacy zaczęli się śmiać i wyszli.

-Jak masz na imię? Przepraszam ale z tego wszystkiego chyba się nie przedstawiłam. Natalia jestem.

-Oliwia, przyjaciele mówią mi Liw. Boli?

-Trochę. Będzie blizna?

-Mam taką maść, dam Ci ja i będziesz codziennie smarować rano i wieczorem. Nie powinno być dużej blizny. Ewentualnie cieńka linia, ale lepsze to niż gruba krecha.

-Co ja powiem rodzicą?

-Coś wymyślimy razem. Przecież nie zostawiamy Cię samej. Teraz należysz do rodziny.

Czułam jak wzbierają mi się łzy w oczach. Oliwia zauważyła to i mocno mnie przytuliła. Ktoś zapukał do drzwi. Nieśmiało wszedł do środka mój chłopak. Jak to dziwnie brzmi. Wszystko stało się tak szybko.

-Chcesz jechać do domu?

-Wiesz co. Chętnie zostanę jeszcze trochę. Ale na loży obok Ciebie.

Uśmiechnął się i wyciągnął dłoń w moją stronę.

-Ej gołąbeczki. Chciałam jeszcze przykleić plaster ściągający.

-Jasne. Śmiało.

Powiedział Krystian.

Usiedliśmy na loży. Podszedł do nas Alan z Wiki.

-Napijecie się czegoś? Oskar was szukał.

-Ja chętnie soku pomarańczowego.

-Jak go spotkasz to powiedz gdzie siedzimy. Weź mi małe piwo.

Spojrzałam na Niego z niedowierzaniem.

-Kochanie będziesz pił piwo?

Powiedziałam jak aktorka z telenoweli.

-Czasami trzeba.

Posiedzieliśmy jeszcze z godzinę i pojechaliśmy do mnie do domu. Wysiadając z windy miałam nadzieję że z moimi drzwiami jest wszystko dobrze. Nie myliłam się. Wyglądają idealnie. Weszliśmy do środka.

-Gdzie są Twoi rodzice?

-W Belgi, Anglii lub we Francji. W sumie sama nie wiem. Na pewno w Europie.

-Nieźle. Często tak wyjeżdżają? Szok ze nie cierpisz na samotność.

Przytulił mnie.

-Tydzień w miesiącu ich nie ma. Czasem dłużej. Zdarzało się że lecieli do Stanów. Wtedy nie było ich ponad miesiąc. Zawsze babcia jest u mnie.

-Teraz też?

Chyba się wystraszył.

-Nie. Powiedziałam rodzicą że Wika będzie u mnie nocować.

-Czyli dziś ja jestem Wika? Czy mam sobie iść?

-Zwariowałeś? Nie chce po tym wszystkim zostawać sama nawet na minutę. Co mam powiedzieć rodzicą?

-A co Ci przychodzi pierwsze do głowy?

-Prawda...

-Przyjmą ją normalnie?

-Raczej nie. Babci mogę powiedzieć, ale nie rodzicą.

Myśleliśmy chwilę. Ja poszłam do łazienki umyć się, Krystian został w mojej sypialni. Gdy wróciłam siedział w samych spodniach. Jesu jaką on ma klatę!

-Chcesz zdjęcie? Czy przestaniesz?

Jego oczy były radosne jak nigdy.

-Zdjęcie chętnie wezmę, ale nie przestanę.

-Słuchaj a jak im powiemy, że się przewróciłaś na szkoło? Lub na żwirze?

-Myślisz że się nabiorą?

-Myślę że będą tak zmartwieni że uwierzą.

-No dobra... Znajdziesz jutro czas żeby porozmawiać ze mną o tym wszystkim?

-Dla Ciebie wszystko.

Podeszłam do łóżka, wyjęłam z torebki maść od Liw i posmarowałam ranę. Odłożyłam wszystko na półkę. Sprawdziłam jeszcze telefon. Krystian poszedł do łazienki.

Wicia:
Alan jest najwspanialszy na świecie!
Zakochałam się!
Nie wracam na noc.
Buziaki ;****

Ja:
Kto jest najwspanialszy ten jest ;)
Jutro pogadamy.
;*

Położyłam się na połowie mojego dużego łóżka. Po chwili przyszedł mój książę i położył się obok.

-Mogę Cię przytulić Księżniczko?

-Tak Książę.

-Książę? Haha chyba bardziej Łobuz.

-Może być i Łobuz. Ważne że mój.

Rano ktoś zapukał do drzwi mojego pokoju. Wstałam jak poparzona. O nie...

Łobuz Kocha KsiężniczkęWhere stories live. Discover now