11● Nie warto

25.1K 1.3K 282
                                    


Tak jak myślałam , spałam tej nocy może z dwie godziny.  Przez Leandera , który swoją drogą bardzo się wiercił, nie mogłam zasnąć. Patrzę na zegar, szósta dwadzieścia. Mam nadzieję, że Alfa nie ma zamiaru długo spać.

Po raz setny próbuję zrzucić z siebie jego cielsko , ale to nic nie daje. Wzdycham i opadam na poduszkę.

- Kath, daj mi spać.- słyszę głos Leandera.

- Ja tobie mam dać spać?!? To ja spałam dwie godziny , nie ty!- warczę.

- Sama się o to prosiłaś.

- Zejdź ze mnie. Leander .- mówię , a on niechętnie się podnosi.

Również wstaję i towarzyszy temu głośne strzykanie moich kości.

- Słyszysz ? To wszystko przez ciebie. - mówię z udawaną powagą.

- Jak byłabyś posłuszna , to nie było by problemu...

- Słucham? POSŁUSZNA?!? Posłuszny to może być twój pies.- syczę i wychodzę z pokoju.

-Katherine Johnson w tej chwili masz tutaj wrócić!

~Przecież dobrze wiesz , że tego nie zrobię . To po co drzesz ryja?~warczę.

Udaję się do kuchni . Mam wielką ochotę na omlet. Biorę potrzebne składniki i zaczynam przygotowywać śniadanie.

Po chwili w pomieszczeniu zjawia się Leander. Jest wściekły , ale to nic nowego.

- Do gotowania są omegi. -mówi po chwili milczenia.

- Ale ja to lubię , uspokaja mnie to.- odpowiadam i nakładam jednego omleta na talerz. Wyjmuję z szafki widelec i podaję wszystko Alfie.

- Nie patrz się tak , bierz.- mówię , a on niechętnie przyjmuje śniadanie.

Przyglądam mu się i czekam na werdykt.

- Jest całkiem dobre.- oznajmia beznamiętnie.

A co ja sobie głupia myślałam? Kręcę głową i nakładam następnego omleta na talerz. Słyszę kroki , a po chwili widzę brata wbiegającego do kuchni.

On podchodzi i bierze swoje śniadanie. Nie mija nawet pięć minut , a cały omlet został pochłonięty przez Bena.

- Kath , daj mi jeszcze jednego. One są takie pyszne! - mówi młody , a ja uśmiecham się złośliwie i patrzę na Leandera .

- Widzę , że ktoś tu potrafi docenić starania innych.- mówię i po chwili duszę się ze śmiechu.Nakładam kolejną porcję dla brata , a potem sama zaczynam napełnić swój brzuch.

-Kath masz pół godziny , żeby się spakować. - mówi Leander i wychodzi z pomieszczenia.

Szybko wrzucam naczynia do zlewu i idę do sypialni. Zaczynam pakować swoje rzeczy. W sumie nie  ma tego dużo. Zmieściłam wszystko w małej torbie. Teraz idę do pokoju brata.

- Ben , spakowałeś wszystko?

- Tak , jedźmy już.- odpowiada malec. Nie mówię już więcej , tylko wychodzę z sypialni.  Schodzę po schodach i ruszam w stronę drzwi. Staję koło samochodu i czekam na Leandera i Bena. Młodszy po chwili dociera na miejsce . Na Alfę też nie muszę długo czekać.

Mój mate otwiera samochód i wsiada na miejsce kierowcy. Ja wkładam nasze rzeczy do bagażnika i wsiadam do pojazdu.

Po  chwili samochód rusza. Mijamy domy, plac, sklepy. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje. Wyjeżdżam z obozu 4 , z wilkołakiem, który jest Alfą Głównym i  moim mate. To chore.

Obóz 4Where stories live. Discover now