12● Samantha

24.7K 1.4K 176
                                    


Podchodzimy bliżej i krzyki zaczynają układać się w poszczególne słowa.

- Zamknij ryj debilu! Powinieneś się leczyć! Przysięgam , że jeśli mnie dotkniesz to cię  wykastruję, bez znieczulenia!- uśmiecham się , bo tak wrzeszczeć umie tylko jedna osoba.

- To mate mojego bety. Znalazł ją dwa dni temu.- tłumaczy Leander.

Alfa otwiera drzwi i wchodzimy do środka. Nie czekając na brata i Leandera wchodzę do salonu. Widzę tam jakiegoś wilkołaka , który próbuje  złapać dobrze zbudowaną dziewczynę dziewczynę,o kręconych blond włosach. Ta nie daje za wygraną i biega po pomieszczeniu, wyzywając bezradnego chłopaka.

Czekam na moment , kiedy dziewczyna stoi do mnie tyłem. Podbiegam i na nią wskakuje. Sekundę po tym zostaje przerzucona i upuszczona na podłogę. Trochę boli , ale było warto .

- Samantha ćwoku, myślałam , że Cię zatłukli- mówię , śmiejąc się .

- Ehhh też myślałam , że nigdy więcej nie będę musiała patrzeć na twoją gębę.- mówi starając się nie śmiać.
Potem dziewczyna pomaga mi wstać i teraz patrzymy na siebie mrużąc oczy.

Ona pierwsza oddaje skok i teraz obie leżymy na ziemi. Chwilę jeszcze się szamoczemy , a potem podnosimy się z podłogi.

- W sumie, to trochę mi Cię brakowało.- odzywa się po chwili.

- Ja też za tobą tęskniłam. Bardzo.- mówię i rzucam się jej na szyję. Odwzajemnia gest i mocno mnie przytula. Rzeczywiście bardzo mi jej brakowało.   Znamy się od piątej klasy podstawówki i od tej pory zawsze trzymałyśmy się we dwie. Wszyscy inni się jej bali. Rzeczywiście potrafi być wredna , a nawet chamska , no i umie się bić, ale wystarczyło jej poświęcić trochę więcej czasu. Otworzyła się i od razu ją pokochałam.  Jest bardzo inteligentna , potrafi słuchać, a przy tym ma to samo poczucie humoru co ja , i jest tak samo walnięta.

- Dobra ,o co poszło?- pytam.

- On chce mnie ubezwłasnowolnić, chciał zamknąć mnie w pokoju  . Na klucz! Słyszysz?!? I już nie wspomnę o bezpodstawnych scenach zazdrości.- odpowiada i gromi wzrokiem betę. Zrobiło mi się go naprawdę żal. Będzie miał chłopak ciężko.

- Kath, a ty co? Też wpadłaś? Który jest tym szczęściarzem?- pyta ze złośliwym uśmieszkiem. W tym momencie do pomieszczenia wchodzi Alfa. Szuka mnie wzrokiem , a kiedy znajduje, pokazuje gestem ,żebym do niego podeszła.

Wywracam oczami i staję przy Alfie.

- To jest Katherine.  Jest moją mate. Macie się do niej zwracać z szacunkiem. To się nie tyczy samców. Nie macie prawa się do niej zbliżać. Jeśli się dowiem, że któryś na nią spojrzał to zostanie nabity na pal, a potem spalony.- oznajmia , a potem przyciąga mnie w zaborczym geście.

- Kath,  wrąbałaś się w niezłe gówno. - mówi Sam , a ja parskam .

Korzystając z nieuwagi dziewczyny , beta łapie ją w pasie i sadza na swoich kolanach.

- Puszczaj! - drze się, ale on pozostaje nie wzruszony.

- Ekhem, radziłbym ci  ją jednak puścić.- zwracam się w do bety, który po moich słowach niechętnie puszcza dziewczynę, która odskakuje od niego jak oparzona.

- Dzięki Kath, już myślałam , że będę zmuszona go zdzielić. - mówi Sam i uśmiecha się do mnie.

- Wiem , pamiętam co się stało , kiedy Jack nie chciał puścić twojej ręki.- śmieję się. Jack był chłopakiem , który na własne nieszczęście zakochał się w Sam. Kiedyś na imprezie złapał ją za rękę , bo chciał , żeby z nim zatańczyła. Skończyło się na tym , że dostał kopniaka w krocze, a potem cios w twarz. Tak,  Sam też nie lubi jak się ją do czegoś zmusza.

Ona dołącza do mnie i obie się śmiejemy.

- Jak on w ogóle się nazywa? - pytam i dyskretnie patrzę się na chłopaka. Jest wysokim brunetem z ciemno zielonymi oczami.

- Nie wiem. Serio , nie powiedział mi.- odpowiada .

- To chore. Idź się go spytaj.- mówię.

- Nie , jeszcze pomyśli ,że ma u mnie jakieś szanse.

- Ja tam się spytałam...

- Dobra , dobra już idę.- odpowiada i rusza w stronę chłopaka. Widzę iskierki w jego oczach, kiedy zauważa idącą w jego kierunku dziewczynę.

Chwilę rozmawiają . Potem Sam podchodzi do mnie .

- Edwin- mówi z uśmiechem na ustach.

- No widzisz , nie było, aż tak źle.- mówię.

- A ty co ?W swatkę się bawisz?- warczy.

- Tak , czuję , że to moje życiowe powołanie.- odpowiadam .

- Dobra , chodź idziemy potańczyć  na blacie w kuchni. - proponuje  dziewczyna ,a ja zaczynam się śmiać. Po chwili ruszamy w stronę kuchni.

- Ejjj, tutaj jest za dużo ludzi. Idziemy do twojego pokoju.- oznajmiam, a ona się zgadza.

Idę za dziewczyną i chwilę później jesteśmy  u niej w pokoju. Jest bardzo ładnie urządzony. Jasno brązowe meble i  błękitne akcenty.  Ale naszą uwagę przykuwa duże łóżko i magnetofon. Samantha podchodzi do urządzenia i włącza muzykę.

Potem  obie wskakujemy na  łóżko i zaczynamy tańczyć. A raczej skakać, kręcić biodrami i machać rękami. Dobra od dawna mi tak nie odwaliło.

Przestajemy ,,tańczyć" kiedy słyszymy  ,że ktoś otwiera drzwi.

- Kath do cholery . Wszędzie cię szukałem. Co ty odwalasz?!?- warczy Leander.

- Właśnie pokazywałam Lunie stan parapetów  w pokojach , Alfo.- mówi  Sam.

Śmieję się i schodzę z łóżka. Po chwili do pokoju wpada Edwin, który jest równie wściekły.

- Sam, już myślałem , że znowu uciekłaś.- mówi i podchodzi do dziewczyny.

- Dobra,  ja spadam, miłego popołudnia gołąbeczki.- posyłam całusa do Samanthy , a ona próbuje zabić mnie wzrokiem.

Odwracam się i idę w stronę drzwi .

- Kath, tylko nie zapomnij tych tabletek antykoncepcyjnych. - mówi Sam . Odwracam się i od razu rzuca mi się w oczy jej wredny uśmieszek.

Odwracam wzrok i dosłownie wybiegam z pokoju. 

Kręcę głową. Mogłam się tego spodziewać. 

Słyszę kroki , a po chwili widzę Alfę zmierzającego w moją stronę.

- O co chodziło tej dziewczynie? - pyta.

- O nic.- odpowiadam.

- Niech ci będzie.  Chodź pokażę Ci nasz pokój.- mówi akcentując słowo ,,nasz".

Podążam za nim. Drugie piętro, trzecie, czwarte , zatrzymuje się dopiero na piątym.

Podchodzi do jakiś drzwi i otwiera je. Wchodzę do pomieszczenia. Podoba mi się. Ciemne meble , prawie czarne i granatowe akcenty (zasłony, pościel , poduszki na kanapie , dywan).

- Mam nadzieję , że  ci się podoba.

- Beznadziejny- mówię, ale kiedy widzę jak gromi mnie wzrokiem dodaję.-  Żartuję  przecież.Bardzo mi się podoba.- uśmiecham się do niego.

- A już myślałem, że będę zmuszony cię zdzielić. - mówi starając się brzmieć jak Samantha.

Zaczynam się śmiać i patrzę na Leandera . Chyba drgnęły mu kąciki ust. 

- To takie twoje postanowienie życiowe , żeby się nie śmiać?- pytam.

- Nie powinno cię to obchodzić. - warczy. Czyli wracamy do punktu wyjścia...

~

Oto i nowy rozdział. 😂

Gratuluję Lydiaholdynr7 ( mam nadzieję , że dobrze to napisałam ), która jako jedyna zgadła ,kim jest ta tajemnicza krzycząca osoba😂

Jeszcze raz przypominam o pytaniach do bohaterów😉

Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania .

~zegartyka

Obóz 4Tahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon