MARATON 1/3 ❤
Chwilę patrzę na oddalającą się dziewczynę, a potem wracam do Leandera.
- Kath...- zaczyna zirytowany. Nie mam ochoty słuchać jego kolejnych wywodów.
- Nie, stop. Teraz ty mnie posłuchasz. Ochroniarze nie wiedzą co zrobiłam, powiedziałam im, że się nią ,, zajmę". Z nimi nie ma problemu. Teraz druga sprawa.Tak, pomogłam tej dziewczynie. Dałam jej trochę jedzenia dla rodziny. Nikomu o tym nie powie. W czym widzisz problem?- zakładam ręce na piersi.
- Zaraz znajdziesz nowych
,, potrzebujących", nie wykarmisz ich wszystkich.- Rzeczywiście, nie wykarmię. Ty to zrobisz i zapewnisz im wystarczającą ilość leków. Potrafiłeś wypowiedzieć ludziom wojnę i ich zniewolić? To teraz bądź dużym chłopcem i weź za to odpowiedzialność. A jeśli nie jesteś w stanie zrobić to dla nich, zrób to dla mnie.
- Zrobię to dla ciebie.- odpowiada, a ja jestem z siebie bardzo dumna. Jeśli chociaż kilka osób będzie miało przez to lepsze życie to będę bardzo szczęśliwa. Uśmiecham się do niego i idę spowrotem do sklepu.
- A ty dokąd?
- Zanim ty wykarmisz cały świat, ja muszę nakarmić ciebie!- odkrzykuję i śmieję się głośno.
Zakupy robię bardzo szybko ( na szczęście nie spotykając ochroniarzy). Wracam do samochodu i siadam na miejsce pasażera.
Leander odpala samochód i rusza w zupełnie innym kierunku, niż powinien.
- Gdzie jedziemy?- pytam zaciekawiona. Nie planowaliśmy żadnej podróży.
- Tak dziewczyna była z Obozu 8, tak?
- Tak mi powiedziała.- kiwam głową.
- To już wiesz gdzie jedziemy.- oznajmia.
Czyli jedziemy do tego Obozu. Ale po co? Najpierw powinniśmy porozmawiać z Alfą tego Obozu. Tak mi się przynajmniej wydaje. Teraz nie mamy jak im pomóc.
- Jedziemy zobaczyć jak to wszystko wygląda. - mówi Leander.
Patrzę przez okno na drogę. Zastanawiam się czy to możliwe, że w tym obozie jest gorzej niż w Obozie 4.
Zawsze myślałam, że to ja miałam ciężko. Cóż...najwyraźniej się myliłam.- Myślisz, że w Obozie 8 jest aż tak źle? - pytam, przerywając ciszę.
- Możliwe, że jest jeszcze gorzej niż myślisz.
- Dlaczego nic z tym nie zrobiłeś? Wiedziałeś, że ludzie tam cierpią.
- Kath...nawet gdybym chciał nie byłbym w stanie pilnować wszystkich Obozów. To nie takie proste.- odpowiada, ale jego słowa mnie nie satysfakcjonują. Gdyby chciał na pewno mógłby coś zrobić.
- Jeszcze dziesięć minut przez las i będziemy na miejscu. - mówi, zatrzymując samochód.
Wychodzę z auta i idę we skazanym kierunku.
Po kilku minutach marszu zza drzew wyłania się Obóz 8 otoczony wysokim, żelaznym ogrodzeniem. Już z zewnątrz nie wygląda zachęcająco.
Jakiś wilkołak otwiera bramę i możemy wejść do środka. Wygląda na to, że obóz ten został podzielony na część dla ludzi i część dla wilkołaków.
Domy ludzi wyglądają jakby miały się zaraz zawalić. Są szare i pozbawione drzwi i większość ma powybijane szyby w oknach. Natomiast domy wilkołaków są dużo większe i ładnie ozdobione.
- Witaj Alfo, skąd ta niezapowiedziana wizyta? - podchodzi do nas wilkołak. Czuję od niego zapach Alfy. Nie wygląda na przyjaźnie nastawionego. Ewidentnie nie jest zadowolony z naszego przybycia.
- Mogę tu przyjechać kiedy chcę, zostać na jak długo chcę i robić co mi się chce. Radzę Ci to zapamiętać.- syczy mój przeznaczony i odchodzi od
wilkołaka, ciągnąc mnie za sobą.- Co to było? - pytam, kiedy odeszliśmy już na tyle daleko, że nie mogą nas już usłyszeć.
- Takie obozy należą do wilkołaków niższego stopnia. Takich, z którymi zawsze jest problem. Trzeba ich trzymać krótko. Nie mogą poczuć się za pewnie. - odpowiada i ciągnie mnie dalej. Mijamy wiele ulic.
- Pamiętasz zapach tej dziewczyny?
- Tak, idziemy do niej?
- Chcę się upewnić, że nie kłamała.- mówi, a ja przewracam oczami. Ona żyje w takich warunkach, że gdyby nawet kłamała nie miałabym jej tego za złe.
Szybko wyłapuję zapach Elodie i idę za nim. Mijamy coraz więcej szarych budynków i ludzi przyglądających się nam z odrazą, złością, nienawiścią i strachem.
Wchodzę za zapachem do jednego z domów. Dalej już tylko po schodach na górę, a potem do jednego z pomieszczeń. Alfa idzie krok w krok za mną.
Gdy wchodzę do pokoju, coś uderza mnie w głowę. Robię kilka kroków do tyłu i wpadam na Leandera, który zaczyna głośno warczeć.
- Mike, co ty zrobiłeś?!?- słyszę przerażony głos Elodie.
- Bądź cicho. Ja to załatwię.- odpowiada chłopak i zaciska ręce na trzymanej łopacie.
- Odłóż to. Przyszłam do Elodie. Chcę pomóc.- mówię spokojnym tonem.
- Łżesz, suko.- syczy. Leander rzuca się na chłopaka i uderza go w twarz.
- Błagam Luno, on nie chciał! Błagam, pomóż mu!- krzyczy Elodie ze łzami w oczach.
Zbieram w sobie wszystkie siły i łapię Leandera za ramię.
- Już dosyć. Pokazałeś mu kto tu rządzi. Puść go. On tylko chciał chronić rodzinę.
- To zwykły gówniarz, nieznający szacunku.- warczy mój przeznaczony i zadaje kolejny cios chłopakowi. Ten krzyczy z bólu i upada na podłogę.
~
Już macie pierwszy.Jak się podoba? Jesteście po stronie Mike'a, czy Leandera?
~ zegartyka
YOU ARE READING
Obóz 4
WerewolfZastanawialiście się kiedyś co by było ,gdyby wilkołaki istniały i cały świat by się o tym dowiedział? Ja nie muszę sobie tego wyobrażać. Nazywam się Katherine Naomi Johnson i mieszkam w obozie 4.