19● Jesteś niemożliwa

21.9K 1.2K 147
                                    

MARATON  3/3

~

- Co? Jakie kino?- pytam zdezorientowana.

- Normalne, dokończyć jeść i wychodzimy.- mówi Alfa i wraca do jedzenia.

Wzruszam ramionami. Szybko kończę posiłek i idę do holu. Ubieram buty i wychodzę na zewnątrz. Wieje lekki wiatr , ale jak na jesień jest ciepło.

- Chodź.- odzywa się Leander , który po chwili łapie mnie za ramię i ciągnie do pobliskiego samochodu.

Wsiadam na miejsce pasażera.

- Spędzimy dzisiaj cały dzień w pobliskim obozie. Shino będzie miał opiekę.  Benem zajmie się Edwin.- oznajmia Alfa i odpala samochód.

Ruszamy w drogę , a ja jestem podekscytowana.  Nigdy nie byłam w żadnym obozie ,oprócz czwartego.

Po dosłownie piętnastu minutach drogi widzę ogromne miasto , otoczone murem.

- To Obóz 14. Jeden z największych w tym państwie.- tłumaczy Leander.

Wjeżdżamy do środka przez ogromną bramę. Zatrzymujemy się na dużym parkingu. Wysiadamy z auta i od razu podchodzą do nas dwa wilkołaki. Elegancko ubrani faceci w garniturach.

- Alfo. Wszystko jest załatwione.- oznajmia jeden z nich i skłania głowę.

- Możecie odejść.  Poradzę sobie.- odzywa się mój przeznaczony i przyciąga mnie do siebie. Wilkołaki posłusznie odchodzą . Zostajemy sami.

- Gdzie idziemy?-pytam.

- Najpierw na  plac główny.

Po tym zdaniu zaczynam się trochę stresować. Nie mam czasu na dłuższe rozmyślanie , bo Alfa znowu łapie mnie za ramię i ciągnie w nieznanym kierunku. Mijamy ulice z bardzo ładnymi domami  i sklepami . Nikogo na nich nie ma. Ani jednego wilkołaka.

Gdy jesteśmy bliżej placu ( tak mówi Leander) słyszę jakieś odgłosy. Stają się ona coraz głośniejsze.

Potem podchodzi do nas wilkołak , wchodzimy za nim do ogromnego  budynku. Wchodzimy na trzecie piętro , a następnie do jakiegoś pomieszczenia , chyba biura.

Alfa ciągnie mnie na bardzo duży balkon. Spoglądam na dół. Stoi tam ( na moje oko) ponad 50 000 osób. Nie wiem o co chodzi.

Leander przyciąga mnie do siebie.

- Wiem , że czekaliście na to   bardzo długo. Ale w końcu ją znalazłem. Oto Katherine Johnson, moja mate.- mówi przez mikrofon i popycha mnie lekko do przodu. Wszystkie oczy są zwrócone w moją stronę. Wilkołaki zaczynają klaskać i coś krzyczeć.Nie wiem co mam robić, więc po prostu się uśmiecham.

-Możecie już wracać do domów.- oznajmia Leander po chwili. Momentalnie wszyscy ludzie ustawiają się w jakieś szeregi i ruszają do domów.

- Wow.- Tylko tyle jestem w stanie wmówić.

- Dobra, teraz możemy iść do kina.- odzywa się Leander i łapie mnie za ramię.  Trochę to  boli i jest bardzo wkurzające.

- Leander ,puść.- mówię, ale on tylko wzmacnia uścisk.

- To boli. Proszę puść.- odzywam się znowu, jednak tym razem Alfa puszcza. Chwilę gładzę ramię i czekam , aż przestanie boleć.

- Chodź już.

Idę za Alfą. Staram się nie oddalać się od niego zbytnio. Wolę  się tutaj nie zgubić.

Po chwili marszu stajemy przed dużym centrum handlowym. Wchodzimy do środka i udajemy się na samą górę.  Nikogo tutaj nie ma, oczywiście oprócz obsługi.

Wchodzimy do kina. Od razu czuję zapach popcornu . Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego , jak bardzo tęskniłam za takim normalnym życiem. Chodzenie do kina , sprzeczki z Sam, bawienie się z psem. Z rozmyśleń wyrywa mnie Leander.

- Co chcesz obejrzeć?

Patrzę na tablicę z granymi tutaj filmami. Większości z nich nie kojarzę.

- Hmmm, Bridget Jones 3?- pamiętam , że moja mama lubiła tę serię.

- Może być. Chodź po coś do jedzenia.

Podchodzimy do kasy , Leander wybiera nachosy, a ja popcorn salony, na pół z karmelowym. Tak , to Sam pokazała mi to magiczne połączenie.

- Jak ty możesz to zjeść?- pyta mój towarzysz.

- No , normalnie.  A poza tym jak  sądzę ,nigdy tego nie jadłeś. Skąd możesz wiedzieć, że jest niedobre? Spróbuj , a potem marudź.- mówię i podsuwam mu pod nos , kartonik z popcornem.

Ten niechętnie bierze trochę i wkłada sobie do ust.

- Beznadziejne.- stwierdza.

- No widzisz, ale przynajmniej  teraz twoje gadanie nie jest bezpodstawne.

- Jesteś niemożliwa.- kręci głową.

- Wiem i dobrze mi z tym.- uśmiecham się.

- Chodź już na ten film.

Idziemy do sali numer siedem i siadamy w ostatnim rzędzie , bo według mnie z tamtąd najlepiej się ogląda film.

~

Wychodzimy z sali. Było super, bardzo się uśmiałam. Oczywiście Alfie nawet nie drgnęły kąciki ust.

- Podobało ci się?- pytam.

- Nie bawią mnie takie rzeczy.- mruczy pod nosem.

- Ciebie nic nie bawi.- przypominam mu.

- Przynajmniej będę miał mniej zmarszczek niż ty.

- Założymy się?- unoszę  prowokacyjnie brew.

- Nie.

- Ty to potrafisz spieprzyć zabawę. W sumie, to ty umiesz wszystko spieprzyć. - mówię .

~

Koniec maratonu!

Mam nadzieję , że się Wam podobał😉

Zapraszam do komentowania i gwiazdkowania.

~zegartyka

Obóz 4Where stories live. Discover now