17● Nigdzie z nim nie idziesz

21.8K 1.2K 38
                                    


MARATON 1/3

Odsuwam się od Leandera , zanim moje ciało całkowicie odmówi mi posłuszeństwa. Nie chcę , by widział jak na mnie działa.

Podchodzę do psa i biorę , go na ręce.

- Lepiej mi go daj.- odzywa się Leander, a ja bez słowa oddaję mu zwierzaka.

Wkładam ręce do kieszeni i spuszczam głowę. Nienawidzę ,kiedy muszę się komuś podporządkować.

Szybko zbiegam na sam dół i się ubieram.

Wychodzę na zewnątrz. Dosyć mocno wieje, ale nie przeszkadza mi to.

Gdy patrzę na las ,drzewa kołyszące się na wietrze , na mojej twarzy pojawia się uśmiech. Kocham to , taka moja natura.

Idę kilka metrów przed siebie , a potem kładę się na trawie. Zmykam oczy, jest mi bardzo przyjemnie. Chwilę później czuję , że coś mnie liże po twarzy.

- Shino! Przestań! - śmieję się i głaszczę psa.
Zwierzak uspokaja się i tylko merda ogonem. Po chwili kładzie się koło mnie, a jego pyszczek ląduje na moim udzie. Uśmiecham się , ten psiak jest bardzo uroczy.

Znów zamykam oczy i wracam myślami do Obozu 4. Czy Alex daje sobie radę? Czy może potrzebuje pomocy?

Nagle słyszę kroki , otwieram oczy i widzę Leandera siadającego na przeciwko mnie.

- O czym myślisz?- pyta.

- O Obozie 4.- odpowiadam po chwili namysłu.

- Myślisz o tym chłopaczku, tak? - pyta zirytowany.

- Tak, martwię się. - wzdycham.

- Niby czym ? Już rok przeżył.

- Wszyscy przeżyliśmy , bo mieliśmy siebie na wzajem. Pomagaliśmy sobie. A teraz? Teraz on nie ma tam nikogo. Jest zdany tylko na siebie.- odpowiadam , mam potworne wyrzuty sumienia.

-Nie przesadzaj. - mówi Leander, a ja już nie mam siły z nim rozmawiać, na ten temat. On nic nie rozumie. A raczej nie chce zrozumieć.

Podnoszę się z ziemi i ruszam w dalszy spacer.

- I tak rozwiązujesz problemy? Ucieczką? - słyszę warczenie mojego przeznaczonego.

- Nie,po prostu ta rozmowa sprowadziłaby się do kłótni, której nie chcesz. - oznajmiam spokojnie, a on nie odzywa się , chyba nie spodziewał się takiej odpowiedzi.

- Masz rację.- odzywa się po chwili.

Mam rację?!? Ta data musi zostać wpisana do kalendarza.

Unoszę brew i patrzę się na Leandera.

- Nie patrz się tak ,nie powtórzę tego.

- Przecież wiem.- śmieję się.

- Wracamy? Omegi zrobiły już obiad.

Przytakuję i ruszam w stronę domu.
Wchodzę do środka i od razu otula mnie ciepłe powietrze. Zdejmuje buty i idę do jadalni.

Siadam przy stole i czekam na Leandera. Ten wchodzi do pomieszczenia po kilku minutach z dużym talerzem w rękach.

Kładzie go na stole.

- Pizza?!?- cieszę się.

Nakładam sobie pierwszy kawałek. Biorę kęs . Jest pyszna, tak samo jak rok temu.

- Nie wiedziałem , że jesteś taką maniaczką pizzy.- odzywa się Leander i unosi brew.

- Czy ja wiem, po prostu dawno jej nie jadłam.- wzruszam ramionami.

- Kath?-słyszę głos Bena.- Pobawisz się ze mną?

- Jasne, tylko skończę jeść. Też chcesz?-pytam , a maluch kiwa twierdząco głową.
Siada koło mnie i zaczyna pałaszować kawałek pizzy.

- Katherine , nigdzie z nim nie idziesz.- syczy Leander.
Pokazuje Benowi gestem , żeby wyszedł z pomieszczenia.

- O co tobie chodzi?!?- warczę.

- Uważaj na ton, pamiętasz jak się umawialiśmy.- mruży oczy.

- Dobrze, o co tobie chodzi?- pytam ponownie , ale staram się zachować spokój.

- Spędzasz z tym gówniarzem więcej czasu niż ze mną. -warczy.

- To mój brat! Muszę się nim zająć!- krzyczę .

- Omegi mogą cię wręczyć. - warczy Leander, a we mnie wzbiera się złość.

- Jestem za niego odpowiedzialna! Obiecałam mojej matce , że się nim zajmę, zrobię wszystko , żeby ten chłopiec był szczęśliwy!-warczę , a złość wypełnia całe moje ciało.

Wybiegam z kuchni. Otwieram drzwi wyjściowe i wychodzę z domu. Biegnę  do ogrodzenia. Siadam pod nim i staram się uspokoić. I ja mam całe życie spędzić z tym człowiekiem?!? Z człowiekiem , który się zachowuje względem  mojego brata?!?

- Kath!- słyszę krzyk Bena.

Wstaję i podchodzę do brata. Mocno go przytulam.

- Wszystko będzie dobrze. Nie pozwolę , żeby Alfa tak cię traktował.- szepcę  tak , żeby nie słyszał

- Nie chcę , żeby on na ciebie krzyczał , przeze mnie...- mówi i spuszcza głowę.

- To nie przez ciebie. To on ma problem , z którym nie umie sobie poradzić.- odpowiadam.

Potem biorę brata za rękę i wracamy do domu. Mam tylko nadzieję ,że Leander w końcu odpuści...

~

~zegartyka


Obóz 4Where stories live. Discover now