24● Jak mogłabym zapomnieć?

19K 1.2K 50
                                    

Zdezorientowana robię dwa kroki w tył. Co się tutaj stało?!? Moja wilczyca skomle cicho. Mimo ,że to ona się na niego rzuciła ,to zabolało ...i to bardzo. Przecież nie zdążyłam zrobić nic, co by go zdenerwowało. Tak mi się przynajmniej wydaje.

Ból w klatce piersiowej ustał , więc mogę już zejść na dół. Schodzę po schodach na parter. Wychodzę z budynku. Siadam na trawie. Przetwarzam w głowie cały dzień jeszcze raz. Nie mogę nic wymyślić. Zupełnie nic.
Przecież nie będę go przepraszać za nic. Pójdę z nim porozmawiać.

Wstaję z ziemi. Pewnym krokiem ruszam w stronę domu. Wchodzę na górę. Podchodzę do odpowiednich drzwi. Chwilę waham się czy jest otworzyć. Ostatecznie chwytam klamkę i otwieram drzwi.

- Wyjdź.- Leander skanuje mnie oczami, czarnymi oczami.

- Ale...- nie zdążyłam dokończyć , bo podniósł się z krzesła i w sekundę znalazł się przede mną.

- POWIEDZIAŁEM WYJDŹ!- wrzeszczy i zatrzaskuje mi drzwi przed nosem.

Czuję się tak jakby mnie spoliczkował. Chciałam tylko porozmawiać, wyjaśnić. A on co?
Wilczyca skomle jescze głośniej. Ona też nie rozumie , dlaczego Leander tak się zachowuje.

W moich oczach zbierają się łzy. Potrząsam głową. To nie jest moja wina! To on będzie mnie teraz przepraszał!

Znów schodzę na parter.

- Czy są tutaj jakieś wolne pokoje gościnne?- pytam omegę ,która czyści salon.

- Tak Luno , tutaj na parterze drugie drzwi po lewej. Dla kogo przygotować pokój? - pyta .

- Dla mnie, dziękuję. - mówię i odchodzę.

Gdzieś mignęła mi sylwetka Sam. Znajduję ją w kuchni.

-Sam , czy Alfa mówił coś o mnie? Był zły?

- Nie ,miał tę samą minę co zwykle. A co ,już się pokłóciliście?- unosi brew.

- Chyba tak. On jest zły , a ja za cholerę nie wiem dlaczego.

- Zgaduję , że już próbowałaś rozmawiać.

- Taa... i wyszło jak zwykle.- spuszczam głowę. - No ale nic .Coś wymyślę, a teraz już chyba pójdę do pokoju.

- Jak będziesz chciała pogadać to wpadaj, wiesz gdzie mnie znaleźć.- mruga do mnie.

Idę do pokoju wskazanego przez omegę. Jest ładny. Kremowe ściany i jasne , drewniane meble. A co najważniejsze , mam drzwi prowadzące na balkon.

Otwieram je i pozwalam , aby powiało mnie zimne powietrze. Siadam na leżaku i patrzę się na las.

Przygryzam wargę. Dzisiaj mogę spać w tym pokoju , ale co jutro , co za tydzień? Nie mogę tak tutaj siedzieć. Wszystko jest nie tak...

~

Do późnego wieczora rozmyślałam nad tym co mam robić. Uznałam , że najlepiej będzie poczekać.  Jeśli nic się nie zmieni , to wymyślę jak porozmawiać z tym cholerykiem.

Wzdycham , tak bardzo nie chcę dzisiaj wstawać. Najchętniej zostałaby w łóżku ,zwłaszcza ,że jest sobota i Ben nie idzie do szkoły.

W sumie , jest dwunasta , może uda mi się przeleżeć cały dzień.

Moje marzenia prsyskają,gdy słyszę, że ktoś otwiera drzwi.

- Wszystkiego najlepszego Kath!!!!- słyszę krzyk Sam. Powoli wstaję z łóżka, a ona rzuca mi się na szyję.

- Pamiętałaś?

- Jak mogłabym zapomnieć głupolu?Idź się w coś ubierz . Ale to już!-śmieje się , a ja biorę ubrania i zamykam się w łazience. Potem Sam ciągnie mnie do kuchni.

- Sama zrobiłabym ci śniadanie ,ale wiesz ,że moje umiejętności są na poziomie minus trzy. Tak więc śniadanie zrobił Edwin .- Sam szczerzy się do mnie i podaje mi talerz.
Widzę na nim dwa tosty francuskie z owocami i miodem. Moja mama robiła mi takie śniadanie w każde urodziny.

- Dzięki Edwin!- krzyczę, mam nadzieję, że usłyszał.

Siadam przy stole i zajadam się tymi pysznościami. Od razu też poprawia mi się humor.

Szybko zjadam całą porcję , potem Sam ciągnie mnie przed dom, w między czasie wręczając mi szarą maskotkę kota.  O ile się nie mylę to Pusheen.

Na dworze jest mnóstwo stolików, balonów , jest trampolina ,ogromne
radio i głośniki , wszędzie jest dużo ludzi.

- Nie martw się , dwie godzinki i możemy się stąd zrywać. - szepcze Sam. Dobrze wie , że nie lubię imprez, na których jest dużo ludzi.

Rozglądam się i dostrzegam Leandera , stoi na uboczu.  Podeszłabym do niego , ale przecież coś sobie obiecałam.

Podchodzę do jednego ze stolików i nakładam sobie kawałek , pysznie wyglądającego ciasta.

Nagle z radia zaczyna lecieć piosenka.

Maroon 5-  Sugar

Nie wierzę , to właśnie przy tej piosence najczęściej mi i Sam odbijało, nawet nie wiem dlaczego. Zaczynam się śmiać, co nie uchodzi uwadze ludzi. Patrzą na mnie i marszczą brwi. Tylko ja , Sam i Bena wiemy o co chodzi.
~
Po  godzinie rozmów z członkami stada , zabawie z Benem i unikaniu Leandera podbiega do mnie Sam i łapie mnie za rękę. Kierujemy się na drewniany podest.

-Teraz powiesz jakąś sympatyczną przemowę i znikamy. - mruga do mnie.

Kiwam głową i staję przed mikrofonem.

- Bardzo dziękuję za to , że pamiętaliście o moich urodzinach i za wszystkie życzenia i miłe słowa. Jesteście naprawdę kochani. Niestety ja już muszę  się z wami pożegnać. Życzę miłej zabawy.- uśmiecham się szeroko i zbiegam z podestu.

- Chodź Kath , teraz czas na najlepsze.- mówi Sam i idzie w stronę domu.

~
Udało mi się go napisać wcześniej. 😁

Od razu mówię , że następny rozdział będzie się trochę różnił od pozostałych.😉

Ludzie ja sobie spokojnie wchodzę na mój profil , a tutaj  Obóz 4 ma ponad 19 000 wyświetleń , ponad 2 000 gwiazdek i jest na 5 miejscu. Na dodatek mam już ponad 70 obserwujących.
Dziękuję,że jesteście.❤❤

 
~zegartyka

Obóz 4Hikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin