4. Pierwszy dar

9.9K 768 48
                                    

Minęliśmy już kilka wiosek, ale zawsze trzymaliśmy się lasu, aby nikt nas nie widział. Raz, gdy chcieliśmy odpocząć, przypadkiem zobaczyła nas kobieta. Zaczęła krzyczeć, abym odeszła powoli od wilka. Jednak ku jej wielkiemu zdziwieniu, wskoczyłam na niego i wilk szybko uciekł od przerażonej kobiety.

Byłam głodna, podróżowaliśmy już kilka godzin. Zatrzymaliśmy się koło cudownego jeziorka, pływały na nim przepiękne, duże i białe ptaki. Wilk pobiegł w stronę lasu, zostawiając mnie na łące. Czekałam na niego, podziwiając miejsce w jakim byłam. Gdy wrócił po kilkunastu minutach, niósł w pysku jakiś worek. Otworzyłam go niepewnie.
Jedzenie!
Nie wierzyłam, to był chleb, chyba kiełbasa i jakaś butelka z pomarańczowym płynem. Podziękowałam mu, wzruszona jak bardzo o mnie dba, a on otarł się tylko o moją rękę, dając znak abym zjadła. Gdy ugryzłam kawałek chleba, z lasu wybiegł bardzo wściekły mężczyzna.

- Tu cię mam ty bestio, już... - dopiero zorientował się co ma przed oczami. Wściekłość zmieniła się w strach, potem troskę i współczucie. - Czy to twój wilk?

- To mój przyjaciel - odparłam zerkając na zwierze. - Czy ten worek, należy do Pana? Bardzo przepraszam, może go Pan zabrać, ugryzłam tylko kawałek - byłam wdzięczna wilkowi, ale nie chciałam aby ktoś inny przeze mnie był głodny.

- Możesz kruszynko to zatrzymać -  powiedział łagodnie. - Byłaś pewnie bardzo głodna, co? Masz mądrego i dobrego przyjaciela. Skąd jesteś?

- Podróżuje z nim - wskazałam na wilka. - Bardzo dziękuję za jedzenie, sama nie wiedziałam skąd je wziąć.

- Może pójdziesz do mnie, moja żona robi cuda w kuchni - z jego oczu biło współczucie, wydawał się dobrym człowiekiem.

Robiło się ciemno, a ja nie chciałam spać w lesie, więc się zgodziłam. Wilk nie protestował, chyba też ufał temu mężczyźnie, ale był czujny i gotowy do ataku. Wiedziałam, że będę przy nim bezpieczna.
Mężczyzna miał na imię Chris, a jego żona Emma, byli bardzo mili. Kolacja naprawdę była przepyszna, nigdy nie jadłam niczego lepszego. Chcieli pokazać mi, gdzie będę spała, ale w tym momencie do mieszkania wpadł zdenerwowany chłopak, był chyba trochę starszy ode mnie.

- Wuju... koń dostał jakiegoś ataku. Wszystko niszczy, nie daje się złapać.

Wszyscy wybiegli na dwór, ja również. Byłam ciekawa jak wygląda koń. Wilk zawarczał ostrzegawczo, ale ja musiałam wyjść.
To było wielkie, czarne, piękne zwierzę. Wszyscy w panice próbowali go jakoś uspokoić, ale zwierzę tylko kopało ludzi, gdy za bardzo się zbliżali. Było już ciemno, więc w tym zamieszaniu nikt nie zauważył, że idę jak zahipnotyzowana w stronę dzikiej bestii, która jednym kopnięciem mogła mnie zabić. Gdy byłam już w zasięgu wzroku konia, on patrząc w moje oczy, zaczął się uspokajać. Wszyscy stanęli, niedowierzając temu co widzą. Czułam to, co koń czuł. Ona była dzika, wolna, a teraz została uwięziona. Jednak bała się nie o siebie, tylko o dzieci, które nosiła.

- Ona ma dwoje dzieci w brzuchu i boi się, że będziecie chcieli je skrzywdzić - powiedziałam do Chrisa, który od razu odzyskał panowanie nad sobą, aby znów stanąć z wyrazem dezorientacji w oczach.

- Skąd wiesz, że jest ciężarna? Dwoje powiedziałaś?

- Czy obiecacie, że nie zrobicie im krzywdy? Ona będzie walczyć, nie podda się, jeśli jej dzieci będą zagrożone.
Taka miłość.... nie wiedziałam, że matka może tak kochać. Klacz była gotowa zostać w niewoli, aby tylko jej dzieci były zdrowe i bezpieczne.

- Oczywiście kochanie. Dbamy o wszystkie konie, ale... co się właściwie stało?
Nie wiedziałam jak mam to wytłumaczyć, wszyscy patrzyli na mnie z coraz większą ciekawością. Klacz spojrzała w moje oczy i poddała się, pozwoliła się odprowadzić. Szybko pożegnałam się z Chrisem i Emmą, dziękując za wszystko. Wskoczyłam na wilka i znów uciekliśmy, nie patrząc na zdziwione miny ludzi.
Nie powinni nic o mnie wiedzieć.
Siedząc na grzbiecie przyjaciela zrozumiałam, że był to dar. Część mojej mocy, nie wiedziałam jak ona działała, ale na pewno czułam w jakiś sposób emocje zwierząt. Myślałam, że po prostu odgadywałam je, na przykład przy wilkach, ale teraz nie byłam pewna. Od dawna była to moja moc, tylko zbyt słaba i nie zdawałam sobie z niej sprawy.
Jestem wdzięczna za taki dar, kocham zwierzęta i teraz wiem, że one mnie też akceptują. Mam wrażenie, że one wiedzą kim jestem, chociaż sama nie zdaję sobie sprawy jak potężna moc drzemie we mnie.
Jednak to był dopiero początek, musiałam tylko czekać na odkrycie kolejnych mocy, które zmieniły wszystko.

Płomień feniksaTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon