33. Rozmowa z feniksem

4.6K 391 19
                                    

Stoję na polanie, a obok jest mały staw.
Pływają po nim trzy czerwone łabędzie.
Każdy z nich zachowywał się inaczej.
Pierwszy był okrutny, dziobiąc niewinne kaczki, które właśnie wchodziły do stawu.
Drugi był czystym dobrem, zasłaniał owe ptaki swoim ciałem nawet się nie broniąc.
Trzeci był dziwny. Na początku miły dla innych, jednak gdy został zaatakowany przez pierwszego, nie był bierny tylko od razu się bronił.
W głowie usłyszałam głos

"Wybierz tego, który jest tobą".

Co to teleturniej?

Wybierz...

Popatrzyłam na ptaki i od razu wiedziałam, którym jestem.

Trzeci- powiedziałam na głos wskazując wybranego.

"Nie jesteś złem, ani dobrem. Jesteś równowagą. Bogini powinna ją utrzymywać. Twoja droga wkrótce dobiegnie końca. "- odparł głos i wszystko się rozmyło.

Kolejna wizja

Na tej samej polanie, bez stawu, ale z dziewczynką sześcioletnią, która była mną.

- Kim jesteś?

- Jestem tobą, nie widzisz?

- Widzę, ale nie rozumiem.

- Ty nigdy nic nie rozumiesz.

- Oj bo oberwiesz smarkulo!

- Haha będziesz bić samą siebie?

- Tak, jeśli dzięki temu zacznie odpowiadać na pytania!

- A teraz też chcesz mnie bić?- i puf.. nagle zmieniła się w obcą mi dziewczynkę, również  sześcioletnią.

- Nie- odparłam już spokojniejsza.

- To ja zostanę przy tej wersji, ale odpowiem. Jestem tobą, ty i inni nazywacie mnie feniksem. Jednak musisz wiedzieć, że moja energia życiowa jest połączona z twoją. Możemy istnieć tylko jako jedność. Spotkamy się jeszcze raz i będziesz mogła mi zadać wtedy drugie pytanie. Dziś odpowiem ci na pierwsze, więc zastanów się dobrze jak ono będzie brzmieć.

- Zaraz! Przez ciebie mam ich teraz tysiące!

- Następnym razem, też chwilę porozmawiamy zanim zadasz pytanie. A teraz pytaj!

- W tym momencie, najbardziej chcę znać prawdę o moich narodzinach.

- Nie jestem wróżką spełniającą życzenia. Miałaś zapytać idiotko!!

- Ty parszywa... okey. Jaką tajemnicę skrywają bogowie, względem moich narodzin?

- Sprytnie, teraz muszę opowiedzieć o wszystkich- odparła dziewczynka z niechęcią- A więc słuchaj, bo z braku czasu na antenie, program będzie przyśpieszony. Resztę sobie dośpiewaj czy coś...

- Udusze cię...

- No już, wyluzuj. A więc tak. Torad kierowany przepowiednią, zjawił się nad zwłokami twojej matki i czary mary,  jesteś na wolności. Potem przybyła Estel, chciała cię zabrać lecz musiała mieć złe zamiary względem ciebie, bo ogień Ogara nie pozwolił jej na to. Staruszka przyprowadziła bezpłodną kobietę, która bardzo chciała mieć dziecko, tak więc kazała jej uprowadzić cię, a że ona chciała cię tylko kochać to ogień ustąpił. No i zaczynamy melodramat. Nowa mamusia miała bliźniaczkę, która wściekła się na głupotę siostry. Przez przypadek ją zabiła, ale zdążyła jej szepnąć, że ma się tobą zaopiekować. No i mamy trzecią mamusie, która cię nienawidziła bo obwiniała cię o śmierć jej ukochanej siostry no i nienawidziła dzieci. Jednak nie pozwoliła Estel cię zabrać, przez tą prośbę siostry, choć uwierz bardzo cię nie chciała. Estel  za to bardzo chciała cię mieć, lecz nie znam jej prawdziwych pobudek. Część z królem wampirów, to już znasz i wsumie nie zalicza się do pytania ale udowadnia, że nie możesz mieć matki, wysztkie trzy zginęły. Bardzo mi przykro, a  i nie wspomniałam o Tengel'u. Twój ojciec nie wiedział co się z tobą stało ale uznał, że cię zabito. Więc znów stał się zły. Jednak teraz jego serce jest prawie całe czarne od nienawiści i chęci zemsty. PRAWIE całe... No to na dziś kończymy.

- Pieprzona wariatka- szepnęłam, zaskoczona jej sposobem odpowiedzi.

- Uznam to za komplement, ty drętwoto.

- ......- bez komentarza.

Wszystko zniknęło, pozostawiając mnie w oszołomieniu i milionem pytań.
Otwieram oczy i widzę jak Jim nachyla się nade mną.

- Co robisz?- pytam przerażona jego pozycją, a on panikuje.

- Ja... poduszka krzywo leżała... zboczona, przecież bym cię nietknął.- mówi zaskoczony i udaje obrażonego.

- Dzięki?- odparłam nie wiedząc czy się cieszyć, czy się obrazić.

- Kundlu wara od niej, ona jest zajęta!!- krzyczy Sara wchodząc do pokoju z Nathanielem, bo Jim nadal był trochę pochylony nade mną.

- Ja nie... zaraz, zajęta? Kto normalny wytrzymałby z taką idiotką? - mówił speszony chłopak do Sary.

- Hej ja tu jestem!- odparłam obrażona na niego.

- No cześć śpiąca królewno - odezwał się Nath.

- Hej, długo spałam?

- Tydzień. Ostatnimi czasy, chyba więcej śpisz niż staruszka. Powiedz mi, co to za amant się zjawił zaraz po tym jak zasnęłaś? - powiedziała Sara z oskarżycielską miną.

- Jack? To długa historia. Jest tylko przyjacielem. A jeśli chodzi o Marco, to już nie jesteśmy razem. Nie patrz tak na mnie, to też długa historia.

- Tak, bogowie to są same problemy, a ty chyba bijesz wszystkie rekordy głupoty- odparła poirytowana Sara.

- Ej, ja tu cierpię, więc bądź milsza!

- Dla ciebie? Nigdy.- jej śmiech rozniósł się echem po całym pomieszczeniu.

- Dobra starczy, MÓWCIE co tu robicie?

- Szczerze, to podążamy za tobą, choć wierz mi cholernie to trudne.- powiedział Nath.

- Ale dlaczego?- byłam zaskoczona jego słowami.

- Bo jesteś naszą boginią, Lucy. Jedyną jaką chcemy mieć- odparł z powagą i szczerością, a ja nie wiedziałam jak zareagować...

Płomień feniksaWhere stories live. Discover now