6. Przyjaciele

9.5K 675 65
                                    

Moje siódme urodziny.

Było ciasto, muzyka, zabawy, prezent... to wszystko było dla mnie.

Czyli tak wyglądają urodziny? Byłam bardzo szczęśliwa, nawet wilk przyniósł mi kilka kwiatków w swoich zębach.

Następnego dnia, Tom powiedział mi, że muszę chodzić do szkoły, bo za kilka dni jest rozpoczęcie i wszystkie dzieci mają obowiązek nauki.

Nie podobał mi się ten pomysł, przez ten rok który u nich mieszkam, poznałam kilkoro dzieci. Były bardzo hałaśliwe, nieposłuszne i niemiłe. Nie chciały się ze mną bawić (ja z nimi też nie). Śmiały się z moich włosów, a ich rodzice robili przytyki Anie, że mi pozwoliła farbować włosy. Nikt nie chciał wierzyć, że z takimi się urodziłam. Próbowałyśmy je przemalować, ale żadna farba nie trzymała się na nich. Ostatecznie zaczęłam czesać się w kitkę, wtedy było widać tylko czerwień.

Dla wszystkich w szkole byłam odmieńcem. Dziwny kolor włosów, cały czas posłuszna, cicha, nie chciałam się bawić. Z nikim nie rozmawiałam, chyba że sam o coś zapytał, rzadko się uśmiechałam. A moje oczy... mówili, że patrzę na nich, jakbym wszystko wiedziała i że kryje się w nich jakaś tajemnica. Ja wcale tak nie myślałam. Chciałam się uczyć, wiedziałam że mam duże braki, a szkoła mnie przytłaczała. To była jedna szkoła dla dzieci z pięciu wiosek.

Był jeden chłopiec o brązowych oczach i czarnych włosach, chyba rok starszy ode mnie. Przez kilka dni, siadał na przerwach obok mnie i nic nie mówił, tylko zerkał czasem na mnie. Trochę zaczynał mnie denerwować.

- Dlaczego ciągle tu siedzisz i patrzysz na mnie? - chłopak zdziwił się, że odezwałam się do niego.

- Ja... Ja widziałem co zrobiłaś, wtedy nad rzeką -powiedział szeptem aby nikt nie słyszał i szybko dodał - Nie powiedziałem nikomu. Myślę, że to było super co zrobiłaś.

I co teraz? On mnie widział. A co jeśli inni się dowiedzą? Zrobią ze mnie królika doświadczalnego, albo spalą na stosie. 

Byłam przerażona.

- Skoro wiesz i nic nie powiedziałeś, to czego chcesz ode mnie?

- Przyjaźni... wiesz, mnie też nikt nie lubi. Nie chcą się bawić z takim grubasem - cóż faktycznie, miał trochę nadwagi - Ale oni nie wiedzą, że to przez to, że też jestem inny jak ty.

- Nie rozumiem, też masz jakieś moce? - teraz to mnie bardzo zaciekawił, dotąd nie spotkałam żadnej niezwykłej istoty.

- Jak spotkasz się ze mną w lesie po lekcjach, to ci pokażę. Ale niech twój wilk mnie nie atakuje. Nie zrobię ci krzywdy. Tak wogóle jestem Nathaniel.

Byłam bardzo ciekawa, więc się zgodziłam.

Ogr... on był Ogrem.

Potrafił się zmienić, w dwa razy większego, zielonego potwora, ale nadal był tym samym miłym dzieckiem.

Wilk zawarczał na niego, ale narazie nie reagował, był czujny.

- Wow, to było niesamowite, choć... trochę przerażające.

- Cieszę się, że nie jestem zwyczajny i jestem też bardzo silny, mogę podnieść całe drzewo. Mam bardzo dobry węch i słuch. Mój tata też jest Ogrem, ale mama o tym nie wie. Ona jest zwykłym człowiekiem.

Staliśmy jeszcze chwilę, rozmawiając o naszych mocach (on nadal wie tylko o mojej mocy ziemi). Był miłym chłopcem, który myślał tylko o zabawie, a ja... cóż, ja chyba straciłam większą część mojego dzieciństwa. Lubiłam się bawić, czuć się wolna od otaczających mnie problemów, ale jednak one istniały, a ja musiałam stawić czoła mojemu przeznaczeniu.

Czasami rozmawiałam z Nathanielem w szkole, ale to nie była wielka przyjaźń. Niedzielę też czasem spędzaliśmy razem w lesie, ćwicząc nasze moce, co mi bardzo odpowiadało.

Chłopak przedstawił mi po kilku miesiącach dwie dziewczyny, dwa lata ode mnie starsze - siostry bliźniaczki, elfy. Jedna miała białe włosy, a druga czarne. Charakteryzowały je tylko spiczaste uszy, które zakrywały. Sara i Laura, były bardzo miłe i mądre, jak wszystkie elfy. Chciały wiedzieć wszystko, całe życie się uczyły, a zdobytą wiedzą próbowały pomagać innym.

Każdy elf, tak samo jak wampir, rodzi się z jednym darem. Ale rzadko jest nią moc żywiołów.

Dziewczyny miały właśnie moc żywiołów. Sara o białych włosach, władała powietrzem, a Laura o czarnych włosach, ziemią. Były szczęśliwe mogąc używać swych darów. Laura, pokazywała mi kilka sztuczek, a dzięki Sarze odkryłam również u siebie moc powietrza, czym zdziwiłam wszystkich. Żadna istota nie ma dwóch darów, a tym bardziej będąca w połowie człowiekiem.

Przez kolejne dziewięć lat nie poznałam żadnych innych istot, a z całą trójką przyjaźniłam się, choć z dużym dystansem. Uwielbiali mojego wilka. Dziwili sie, że jest taki oswojony i opiekuńczy tylko w stosunku do mnie.

Byłam szczęśliwa na swój sposób, mimo tego iż stroniłam od innych, to nie czułam się z tym źle. Lubiłam być sama, wolałam zwierzęta od ludzi, one znały moją tajemnicę.

Pewnego dnia, gdy miałam już szesnaście lat odkryłam, że moi opiekunowie, też mają jedną tajemnicę, o której mi wcześniej nie powiedzieli.

Płomień feniksaWhere stories live. Discover now