13. Bogini Lucy cz.2

7.6K 532 86
                                    

- Lucy jesteś jeszcze dzieckiem, nie możesz się tak narażać. Narazie nigdzie cię nie puścimy. Nieważne czy jesteś człowiekiem, czy boginią. Cała ta sprawa z bogami, nie powinna ciebie dotyczyć. Niech sami walczą, a nie posyłają małą dziewczynkę - Tom kipiał złością, bezradnoscią i troską o mnie.

- Przepraszam was, ale muszę spróbować. Jeśli jest szansa, aby powstrzymać zabijanie takich istot jak my, to czy powinnam siedzieć bezpiecznie ukrywając się? Czy jednak coś zrobić? Tom, Ana czy wy na moim miejscu nie zrobilibyßcie tego samego? Wiem, że jest to trudne i niebezpieczne, ale chcę aby moje życie coś znaczyło - choć smutek zalewał mnie od środka, musiałam być stanowcza. Niepowstrzymają mnie, choć tak bardzo się o mnie martwią.

Tom z rezygnacją pokiwał tylko głową i nic już nie powiedział, a Ana miała łzy w oczach. Oboje powiedzieli, że muszą trochę ochłonąć , ale zanim wyszli, usłyszałam jak ktoś głośno z nimi rozmawia w drzwiach.

- Chcemy zobaczyć w końcu Lucy, słyszałem część waszej rozmowy. Tym razem nie odejdziemy - był zły i stanowczy.

- Dobrze, Lucy jest w kuchni możecie z nią porozmawiać - odpowiedział Tom z lekką irytacją.

Z progu kuchni stanęli moi przyjaciele, gdy mnie zobaczyli na ich twarzach pokazała się ulga i szczęście. Dziewczyny od razu mnie przytuliły nie zauważając Marco, który usunął się na bok, aby nam nie przeszkadzać.
Nathaniel z gniewem w głosie zaczął mówić, że przez dwa tygodnie niedopuszczali ich do mnie, twierdząc że mam jakaś zaraźliwą chorobę. Oni jednak w to niewierzyli i przychodzili codziennie, próbując mnie zobaczyć. Martwili się o mnie. Ucieszyłam się na ich widok, ale nie wiedziałam jak mam im to wytłumaczyć.

- Lucy, co tu się dzieję? Najpierw nie możemy cię zobaczyć przez dwa tygodnie, a teraz słyszymy, że jesteś boginią i chcesz zapobiec wojnie? Czy wy się czegoś naćpaliście? - wykrzyczała Sara.

Elfka  piorunowała mnie wściekłym wzrokiem, a ja wiedziałam, że nic jej nie powstrzyma przed odkryciem prawdy. Tak samo było, gdy zorientowała się co czuje do wampira. Musiałam się jej w końcu przyznać bo zagroziła, że pójdzie do niego i z nim o tym porozmawia. Gdy jej powiedziałam prawdę, obie z Laurą przestały go napastować.
Nie mam wyboru, teraz też muszę od razu im wszystko wytłumaczyć.

- Ja to mam szczęście! Kto inny mógłby pochwalić się przyjaźnią z boginią? - krzyknęła rozradowana Laura, gdy im wszystko opowiedziałam.

- Czy ty na prawdę jesteś taka głupia? - oburzył się na nią Nathaniel.

- Sam jesteś głupi. O co ci chodzi brzydalu?

- A o to, ty piękna inaczej, że nasza przyjaciółka wybiera się na śmierć. Chyba zatrzymałaś swój mózg na słowie "bogini", a reszty na temat wojny i jej wyprawy niedosłyszalaś!!! - chłopak aż wykrzyczał jej to w twarz, która zrobiła się czerwona i od razu spoważniała.

- Lucy przepraszam, chyba na prawdę jestem głupia - powiedziała Laura ze skruchą, a ja się uśmiechnęłam do niej.

- Nie przejmuj się tym, będzie mi was bardzo brakować. Te wasze kłótnie są urocze - powiedziałam śmiejąc się.

- Ale za mną nie będziesz musiała bo idę z tobą - Nathaniel zrobił minę, jakby to co powiedział było oczywiste.

- Teraz jestem pewna, że ty tylko udawałeś mądrego. Nath, ty masz tylko siedemnaście lat i żadnego związku z moją wyprawą, a poza tym rodzice cię nie puszczą. Twoja mama dostanie zawału - on tego nie mógł mówić na poważnie. O czym on w ogóle myśli?

- Ty jesteś młodsza ode mnie. Jeśli sądzisz,  że puszczę cię samą,  to się grubo mylisz - zrobił bardzo poważną mine.

- Nie przejmuj się zielony, nie musisz stroszyć piórek, bo to ja z nią idę - teraz Marco sie odezwał, przypominając nam, że tu jest. Zmroził wzrokiem chłopaka i wyglądał jakby to było oczywiste, że on idzie ze mną, a przecież nie jest.

- Przestańcie, co wy wymyślacie? Chyba powiedziałam, że idę sama. Jakiś maczo wam się włączył? - moja cierpliwość się skończyła. Chyba nie jestem taka bezradna jak sądzą?

- Lucy, miałaś już spotkanie z łowcami i się nie popisałaś walką. Ja jako wampir, na pewno się przydam.

-  Z tego co wiem, to kogoś tu szukasz i chyba jeszcze nie znalazłeś, więc też nie możesz iść. Mówcie co chcecie, ale nikt ze mną nie idzie - co za palant.

- Okey promyczku,  nie złość się bo aż się boję gniewu bogini. Zobacz jaką mam gęsią skórkę - uśmiechnął się łobuzersko i ruszył do wyjścia - Przyjdę jutro jeszcze porozmawiać, bo czy chcesz czy nie, to idę z tobą, a osobę którą szukałem już znalazłem.

Byłam w szoku, wiedziałam że to sadysta bez serca i rozumu, ale dlaczego on się uparł, ze mną iść? Nath, Sara i Laura, po kilku minutowym wykładzie, na temat jaka ja jestem głupia, lekkomyślna, nieodpowiedzialna i jeszcze raz głupia, również wyszli oznajmiając, że jeszcze tu wrócą i wybiją mi z głowy te bzdury o wyprawie i wojnie.

Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżko, ale nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym wszystkim co się ostatnio stało i o tym, że muszę powiedzieć Marco o jeszcze jednej tajemnicy.
Boję się jak zareaguje, gdy mu powiem ,że go kocham.

****************

Zachęcam wszystkich do komentowania. Będę wdzięczna za waszą opinię o moim opowiadaniu. :)

Płomień feniksaWhere stories live. Discover now