Uciekłam!!! Jak jakiś dzieciak obrażony.
Cały czas słyszę słowa Victori "On ma obowiązki względem królestwa. Nie myśl, że ktoś taki pospolity jak ty sprawi, że wszystko rzuci by być z tobą"
Mogłam poczekać na niego, ale nie chciałam usłyszeć, że nie będzie ze mną. Moje serce zbyt mocno bolało.Zostawiłam wilka, aby pilnował Ane i Toma. Choć, trochę żałuję, nie byłabym teraz taka samotna.
Jestem w drodze już pół roku, a Marco mnie nie znalazł. Może wcale nie szuka?
Nie, nie będę o tym już myślała, serce boli mnie jeszcze bardziej.Nadal szukam kawałka kryształu, nie wiem skąd, ale wiem, w którym iść kierunku.
Podróżuje pieszo, nie używam skrzydeł jeśli nie jest to konieczne. Nie chcę, aby ktoś mnie zauważył, a nie mam pieniędzy, ani jedzenia. Poprostu jest cudownie być biednym. Jednak, gdy mieszkałam u mamy było o wiele gorzej, dlatego nauczyłam się cieszyć z tego co mam.Do tej pory dostawałam jedzenie i nocleg, za drobną pomoc w domach lub sklepach. Dziś jestem daleko od jakich kolwiek budynków, więc muszę upolować jakieś zwierzę...
W lesie wypatrzyłam zająca, naciągnęłam łuk, który wzięłam z domu i wycelowałam w niego. Spojrzał na mnie... przez chwilę oboje patrzyliśmy sobie w oczy, ale w jego zobaczyłam strach, a później... poddał się. Chciał pozwolić mi strzelić, nie zamierzał uciekać.
Jak mogłabym go zabić? Dlaczego on to zrobił? Stałam tak chwilę oszołomiona i nadal trzymałam wycelowaną strzałę, gdy usłyszałam czyjś głos.- Dlaczego nie strzelasz? - był ciepły i przyjazny.
Przestraszona, odwróciłam się nie zmieniając pozycji łuku, który teraz celował w młodego chłopaka. Miał około dziewiętnastu lat i krótkie czarne włosy.
- Ej, ja jestem nieuzbrojony i niejadalny - kontynułował z uśmiechem.
Podniósł ręce udając, że się poddaje. Chyba nie bał się tej malutkiej strzały, wycelowanej w jego serce?- Przepraszam - odparłam, opuszczając broń i chciałam już odejść, ale kiedy zsunął mi się kaptur z głowy chłopak znów się odezwał.
- Poczekaj... ty jesteś tą płomiennowłosą dziewczynką? - powiedział zaskoczony, widząc moje włosy.
- Nie rozumiem o czym mówisz?
- To ty jako mała dziewczynka, uspokoiłaś klacz mojego wuja? - zapytał podekscytowany.
- Ja... może tak, nie pamiętam. Kim jesteś? - zaskoczył mnie. Faktycznie, było to podczas mojej ucieczki od matki. Zapamiętał mnie?
- Jestem Jack. Pamiętam to doskonale. To było niesamowite, jak byś z nią rozmawiała, a twoje włosy... są teraz jeszcze piękniejsze, tak samo oczy... - miał taki zachwyt w oczach. Szaleniec jakiś?
- Słuchaj, fajnie że mnie pamiętasz, ale spieszę się. Przepraszam - próbowałam delikatnie go spławić, ale on się nie dawał.
- O nie, musisz do nas przyjść. Wuj i ciocia ucieszą się i zobaczysz bliźniaki, to najlepsze konie jakie mamy... - trajkotał cały szczęśliwy, a ja już wiedziałam, że od niego nie ucieknę.
Wizyta u jego wujostwa była naprawdę miła, a konie cudowne, ale coś było w ich domu czego nie mogłam zrozumieć.
Dziwne uczucie, które pchało mnie do pokoju Jacka.
Prowadzona tym uczuciem weszłam tam i moją uwagę przykuł kawałek dziwnego szkła, zawieszonego na rzemyku i przyczepionego do ściany nad jego łóżkiem.
Gdy go dotknęłam, poczułam jak serce powoli przestaje bić, jakbym miała zaraz umrzeć. Nie czułam bólu, ale moje oczy zamknęły się, a ciało upadło bezwładnie na podłogę.Nagle znalazłam się na polanie, na której stał również bardzo przystojny mężczyzna, o czarnych jak noc oczach i takiego samego koloru długich do ramion włosach. Całe jego ciało, stało w płomieniach.
Stałam oszołomiona tym cudownym widokiem, gdy mężczyzna zaczął do mnie podchodzić... to był bóg Torad.~ Witaj ponownie - uśmiechnął się czule - Odnalazłaś brakujący kawałek kryształu. Musisz zawsze mieć go przy sobie, a gdy będziesz chciała ze mną porozmawiać lub wezwać mnie na pomoc wystarczy, że o tym pomyślisz.
~ Czy... czy mogę też z innymi osobami tak się kontaktować? - głos mi drżał, nigdy nie widziałam tak potężnej istoty. Biła od niego potęga, duma, pewność siebie i ogromna moc.
~ Niestety Lucy, ten kawałek jest połączony tylko ze mną, a rozmowy mogą być tylko kilkuminutowe. Twoje ciało i część serca jest ludzkie, dlatego nie wytrzyma długo takiego połączenia.
~ Tak wiele mam pytań do ciebie. Dlaczego mi pomagasz? Co z Estel? Co z...
~ Spokojnie, wiem że nie rozumiesz wszystkiego, ale niestety to wina Estel. Narazie powiem ci tylko, że bogowie nie zasługują na uwielbienie jakim są obdarowywani. Nie wolno im ufać.
~ Czy mówisz też o sobie? - nie mogłam uwierzyć w to co on mówi.
~ Tak Lucy, każdy ma jakiś cel, nawet gdy chcą dobra dla innych, to nie zważają jakie mogą wywołać tego konsekwencje lub straty. Do zobaczenia promyczku.
Wszystko znów się rozmazało, a do mnie zaczął docierać spanikowany głos Jacka.
- Lucy, proszę obudź się... - wołał, jednocześnie potrząsając mną.
- Zmarłego byś obudził - odparłam, otwierając oczy i próbując się uśmiechnąć.
- Co ci się stało? Znalazłem cię na podłodze nie przytomną z ledwo wyczuwalnym pulsem. Chris jest akurat w stajni bo... -w oczach miał ulgę i radość, ale jego potok słów był teraz okropnie męczący.
- Poczekaj - musiałam mu przerwać, bo by nie przestał mówić - Poprostu zrobiło mi sie słabo i zemdlałam. Wiesz, trochę głowa mnie boli, czy mogłabym chwilkę poleżeć i odpocząć?
- Yyy... Tak przepraszam, już idę tylko przyniosę ci koc - powiedział nieco przygaszony, a mną targały wyrzuty sumienia.
- Jeśli chcesz zostać to możesz, tylko...
- ...mam nic nie mówić? - odparł uśmiechając się.
- Mniej chaotycznie i trochę ciszej - dodałam trochę zawstydzona.
Opowiedziałam mu trochę o sobie, nie wtajemniczając go w świat magiczny, a on mówiąc o swoim życiu, kilka razy wspominał o płomienno włosej dziewczynce, która często pojawiała się w jego snach. Zawsze smutna, samotna, przestraszona. Lecz gdy ktoś podchodził, zakładała maskę wesołej i szczęśliwej.
Tak dobrze znał moją duszę? Może to zasługa kryształu, którego miał?- Znów uciekasz? - spojrzał na mnie ze smutkiem.
- To nie tak. Ja muszę odnaleźć moją... rodzinę - odparłam, zastanawiając się co tak naprawdę mną kieruje w tej podróży.
- Rozumiem, jednak twoje oczy nadal mi mówią, że jesteś samotna, nieszczęśliwa. Bardzo chciał bym ci pomóc - patrzył na mnie z troską. Znamy się chwilę, więc jak to możliwe, że tak bardzo go lubię?
- Masz rację czuję w sercu pustkę, ale... to z powodu chłopaka, którego kocham, a z którym nie mogę być. Oraz rodziny, która jest dla mnie coraz większą tajemnicą - odparłam przypominając coś sobie - Skąd masz ten kawałek kryształu?
- A to też było coś niezwykłego. Następnego dnia gdy wtedy uciekłaś od nas, spotkałem w lesie ogromnego czarnego psa. Byłem sparaliżowany strachem, gdy zaczął do mnie podchodzić. Jednak z jego wielkich oczu biła taka dobroć i troska, że przestałem się bać. Wyciągnął do mnie łapę, na której było to zawieszone i chyba chciał abym go wziął. Gdy to zrobiłem on poprostu odszedł.
- To... na prawdę było dość... niespotykane - odparłam będąc zaskoczona i zaciekawiona, dlaczego Torad dał kryształ akurat małemu Jack'owi.
Rozmawialiśmy aż do wieczora, zostałam u nich jeszcze jeden dzień. Gdy zamierzałam odejść chłopak zaproponował, że pójdzie ze mną. Odmówiłam mu, dziękując za wszystko co dla mnie zrobili i za cudowny czas spędzony z nimi.
Ruszyłam w dalszą drogę, z torbą pełną jedzenia i uczuciem osamotnienia, które do mnie wróciło.Miałam już brakujący kawałek kryształu, teraz muszę odnaleźć Estel, Dragona i Tengela.
Muszę też przestać myśleć o tej mojej pijawce, bo wciąż pojawia się w moich snach, wołając mnie i szukając po całym świecie.
To tylko moje serce tak bardzo chce, aby to było prawdą.
![](https://img.wattpad.com/cover/129287899-288-k770078.jpg)
YOU ARE READING
Płomień feniksa
FantasyLucy jako mała dziewczynka, musi uciekać od okrutnej matki, gdy dowiaduje się od babci, że wszystkie jej bajki o istotach nadprzyrodzonych są prawdziwe, a ona sama ma moc potężniejszą od bogów. Wraz z wilkiem, który ma ją bronić trafia do starszego...