43. Koniec cz.3-ostatnia.

5.3K 451 70
                                    

W jego dłoni pojawiła się kula energi, którą szybko skierował na mnie.
Zanim zdążyłam zareagować i stworzyć tarczę, trafiła w cel.
Jednak, to nie ja zostałam porażona jego mocą, tylko Marco, który błyskawicznie zasłonił mnie własnym ciałem.

Mój krzyk bólu i rozpaczy, rozniósł się echem po budynku.
Łzy płynęły mi po policzkach, gdy upadałam na kolana wraz z ciałem Marco.
Kula energi rozproszyła się po jego ciele, niszcząc je powoli.
Przyłożyłam dłonie do jego głowy, aby zmniejszyć jego ból.
Czułam, że moja moc nie uratuje go.
Spojrzał na mnie i zmusił się do lekkiego uśmiechu.

- Moja królowo, nie... płacz bo robisz... się brzydka... Kiedyś nasze dusze, znów będą razem... pamiętasz? Obiecałem... Kocham cię... - to były jego ostatnie słowa.

Jego serce zostało zniszczone, ciało powoli zamieniało się w pył, ale zauważyłam jego energię życiową, która go opuszczała, aby wrócić do natury.
Szybkim ruchem ręki, stworzyłam barierę wokół niej, aby nie zdążyła się rozproszyć.
Unosiła się nad moją dłonią, a ja wyszeptałam do niej obietnicę.

"Będziemy znów razem, twoja dusza odrodzi się w nowym ciele, a ja cię odnajdę. Życie u mego boku będzie twoją karą za to, że mnie teraz opuściłeś kretynie".

Wypuściłam kulę z jego energią życiową i używając mocy kryształu, zapieczętowałam tak aby znów odrodził się w ciele wampira. Tylko takie ciało nie odrzuci jego duszy.

Przez cały czas, chronił nas okrąg z moich płomieni, które teraz zniknęły, gdy kula odlatywała zmieniając się w malutką iskierkę.

W tej samej chwili, w której okrąg znikł, poczułam jak w moje ciało wbija się nóż. Moje serce zostało przebite, lecz ostrze nie było zwyczajne. Było zrobione ze złota i magmy z obecnego tu wulkanu.

- Teraz już mi nigdy nie przeszkodzisz - powiedział z triumfem Tengel, zostawiając nóż w moim ciele.

W moich oczach mógł dostrzec, tylko smutek i cierpienie.
Zabił mnie mój własny ojciec.
Gdy moje ciało bezwładnie upadło na podłogę, a ja odczuwałam tak okrutny i niewyobrażalny ból, gdy kryształ w moim sercu zaczął pękać, usłyszałam znajomy głos, który krzyczał w stronę Tengela i podchodził do mnie.

- Coś ty zrobił głupcze? Zabiłeś swoją córkę... - to był Dragon, a u jego boku stanęła Estel i Torad.

- Co ty powiedziałeś? - Tengel patrzył raz na nich, raz na mnie, próbując zrozumieć.

- Nie uratujemy już jej. Przez ciebie będę musiała żyć w tym świecie! - Estel była wściekła.

- Bracie, proszę wrzuć ją do wulkanu - odparł spanikowany Tengel.

- Co ty bredzisz? - Dragon był zaskoczony jego pomysłem, a ja nadal konałam w meczarniach, gdy oni się kłócili.

- Myślę, że Tengel ma rację, powstaliśmy z tego wulkanu. Nie wiemy jaka siła w nim panuje. Dla Lucy, to może być jedyny ratunek - odparł Torad.

Dragon przez chwilę zastanawiał się nad tym pomysłem, po czym zmienił się w smoka i łapiąc mnie w swoje szpony, wzbił się w niebo, niszcząc dach.

~ Lucy, proszę wytrzymaj jeszcze chwilę, jeśli to się uda... zawsze będę po twojej stronie.

Jego słowa dudniły w mojej głowie. Ucieszyłabym się, gdyby nie fakt, że umierałam, a przez ten niewygodny lot, moje ciało przechodziło przez kolejne katusze.

Smok wleciał do wnętrza wulkanu i położył mnie na jego dnie.

Nie zdążył nic więcej zrobić, bo moje ciało stanęło w płomieniach, a wiatr który pojawił się nie z mojego udziału, wyrzucił go na zewnątrz góry.

Płomień feniksaWhere stories live. Discover now