15. Kocham cię

6.8K 491 126
                                    


- Kocham cię idioto - powiedziałam szeptem, nie mogąc zatrzymać łez, które spływały mi po policzku. Nie obchodziło mnie już czy  to usłyszy - Dlatego nie chcę, żebyś jechał ze mną.

Mówiąc to stałam przy oknie, tyłem do niego. Wiem, że nie wyszedł, stał nadal w drzwiach, a sekundy ciszy jaka zawisła w powietrzu, ciągnęły się okropnie. Serce coraz szybciej mi biło. Na pewno usłyszał co powiedziałam. Dlaczego tak długo milczy? Może zastanawia się jak delikatnie powiedzieć, że on do mnie nic nie czuje.
Wyobrażałam sobie mnóstwo scenariuszy tej rozmowy i jego reakcji, ale takiej nie brałam nawet pod uwagę.

- Co powiedziałaś? - w końcu się odezwał, a w jego głosie słychać było niedowierzanie i nadzieję?

- Zakochałam się w tobie przy pierwszym spotkaniu. Uwierz mi, próbowałam pozbyć się tego uczucia, ale z dnia na dzień było co raz silniejsze. Wiem, że nie czujesz tego samego do mnie, dlatego tak ciężko byłoby mi znieść twoją obecność - nadal stałam plecami do niego, a on też się nie ruszył. Kolejne sekundy okrutnej ciszy, której nie mogłam znieść, więc kontynuowałam - Nie musisz nic odpowiadać, nie potrzebuje tego. Chciałam tylko żebyś zrozumiał. Możesz już iść. Proszę idź! - głos mi się załamał, a łzy zaczęły mocniej płynąć.

Słyszałam jak Marco powoli podchodzi do mnie. Wziął moją dłoń, odwrócił w swoją stronę, spojrzał mi w oczy i... pocałował.
Delikatnie całował moje usta, położył rękę na moich placach przyciągając do siebie.
Zaskoczona na początku nie zareagowałam, ale fala przyjemności i szczęścia spowodowała, że oddałam pocałunek. Teraz Marco pogłębiał swój pocałunek,  który stał się bardzo namiętny, przez co straciłam kontakt z rzeczywistością.
Ta cudowna chwila trwała, aż musieliśmy złapać oddech. Ledwo trzymałam się na nogach oszołomiona jego zachowaniem. Chyba bym upadła gdyby mnie nie trzymał w objęciach.

- Co... co to było? - zapytałam patrząc mu w oczy, które błyszczały od szczęścia.

- Też cię kocham idiotko - powiedział uśmiechając się czule.

- Ale ty... ja myślałam... - czy to sen? Błagam, niech nikt mnie nie budzi!

- To chyba oboje byliśmy w błędzie. Lucy, nie wiem jak to zrobiłaś, ale moje serce zabiło. U wampirów ono bije tylko, gdy spotkają przeznaczoną sobie osobę. Nawet nie wiesz jak rzadkie to jest w śród nas. Przez trzysta lat mojego życia nie spotkałem kobiety, która tak zawróciła by mi w głowie. Czy ty jesteś świadoma jak szalałem z tęsknoty, gdy nie mogłem cię zobaczyć?

- Masz trzysta lat?

- Głupia, ja ci tu miłość wyznaje, a ty pytasz tylko o wiek? - no tak, teraz nie przestanie się ze mnie śmiać.

- Ja... przepraszam, od... od kilkunastu minut jestem cały czas w szoku - próbowałam się wysłowić - Więc czemu byłeś taki oschły i nie miły?

- Bo nie wiedziałem co ty czujesz, próbowałem zachować dystans. Bałem się, że jeśli ci powiem to już więcej się nie spotkamy. Ty lepsza nie byłaś, zachowywałaś się jak królowa lodu, bez żadnych uczuć.

- Bo jestem genialną aktorką, nawet nie wiesz ile mnie kosztowało to udawanie.

- Więc weź teraz odpowiedzialność za to i mnie pocałuj - uśmiechnął się łobuzersko i przysunął bliżej twarz, czekając na mój ruch.

- Nie dzięki, znudziło mi się już. Jestem głodna, idę do kuchni - powiedziałam z obojętną miną, uwalniając się z jego uścisku.
Podeszłam do drzwi i wybuchłam śmiechem, widząc jego zaskoczoną minę.

- Na prawdę jestem głodna, idziesz ze mną?  Później wezmę za to odpowiedzialność - powiedziałam i cmoknęłam ustami - koniec z królową lodu.

Marco uśmiechnął się z rezygnacją i poszedł za mną do kuchni. Patrzył jak jem zupę, co mnie okropnie peszyło, ale on nie miał zamiaru przestać.
Później rozmawialiśmy o naszej podróży, bo ostatecznie stanęło na tym, że skoro oboje się kochamy to za nic w świecie nie odczepi się i ze mną pojedzie. Czy tego chcę, czy nie. Gdybym się nie zgodziła, to już zaplanował, że będzie mnie śledził.
O bogowie, kogo ja pokochałam?

Gdy siedzieliśmy przed telewizorem wtuleni w siebie,  ktoś zaczął pukać do drzwi. Myślałam, że to moi przyjaciele wrócili, ale okazało się, że był to wampir, który szukał "Panicza Marco".
Oba wampiry wyszli na dwór, ignorując moje pytanie na temat tego, kim jest przybysz i dlaczego tak nazwał Marco.
Czekałam cierpliwie pół godziny, aż w końcu chłopak wrócił sam.

- Kochanie - zaczął mówić,  mi zrobiło się ciepło na sercu - Jest mały problem. Muszę wyjechać na dwa, trzy dni, żeby coś wyjaśnić i załatwić kilka spraw - wydawał się niezadowolony z tej sytuacji.

- Rozumiem, ale chciałabym wiedzieć dlaczego nazwał cię paniczem. W sumie ja nic o tobie nie wiem, a ty znasz prawdę o moim życiu -  nie podobało mi się to wszystko.

- Przepraszam, ale wytłumaczę ci dopiero jak wrócę. To będzie długa rozmowa, a ja muszę szybko wyjechać, zanim stanie się coś złego. Proszę cię tylko, abyś nigdzie nie wyjeżdżała beze mnie.

- Dobrze - powiedziałam z rezygnacją i smutkiem.

- Kocham cię Lucy. Proszę poczekaj na mnie.

Pocałował mnie tak namiętnie i zachłannie, jakby to był nasz ostatni pocałunek.
Patrzyłam przez okno jak szybko znikają za budynkami, a serce usychało już z tęsknoty.

Wieczorem, przyszły bliźniaczki z Nathanielem. Oczywiście wyciągnęły ode mnie prawdę o mojej rozmowie z wampirem, gdy zauważyły jak bardzo się czerwienie słysząc jego imię.
Piszczały  podekscytowane chyba pół godziny o tym, że to było oczywiste, że on mnie kocha ( tak akurat, wcześniej nic takiego nie wspomniały). Marudziły też, że one nikogo nie mają, a Nath tylko kręcił głową poirytowany ich zachowaniem. Raz tylko się odezwał do Sary, gdy w końcu miał dość i chciał wrócić do domu.

- Gdybyś była bardziej rozgarnięta, to może byś zauważyła ile chłopaków za tobą się ogląda - można było wyczuć w jego głosie smutek.

Jego słowa zaskoczyły ją i nie zdążyła mu nic odpowiedzieć.
Ja natomiast dopiero teraz zrozumiałam, jego ciągły gniew na nią i ten smutek w oczach - on ją kocha. Dopiero gdy sama doświadczyłam miłości, mogłam to zauważyć u innych.
Człowiek potrafi być ślepy na to co oczywiste. Ciężko zauważyć czyjeś uczucia, gdy ich się nie spodziewasz.

***

Marco nie było już czwarty dzień, a ja się martwiłam, bo nic o jego wyprawie nie wiedziałam.
Przed południem w moim domu zjawiła się młoda wampirzyca.
Co tu się dzieje? Jakiś zjazd pijawek?
Była bardzo piękna, długie do pasa, czarne włosy i śliczne małe niebieskie oczka. Wyglądem i zachowaniem mogła uchodzić za księżniczkę.

- Czy ty jesteś Lucy?

- Tak, a ty kim jesteś? - coś w jej oczach błysneło co sprawiło, że jej nie polubiłam od razu.

- Victoria, jestem córką hrabiego i narzeczoną księcia Marco - przedstawiła się wyniośle, a ja stałam w szoku i krzyczałam w myślach
" Co do cholery tu się dzieje?"

Płomień feniksaWhere stories live. Discover now