10. Łowcy

7.6K 589 85
                                    

Ana poprosiła mnie, abym pojechała z nią do sąsiedniej wioski. Lecz gdy wracałyśmy, usłyszałyśmy huk wystrzału i straciła panowanie nad kierownicą.
Samochód uderzył drzewo, a ja straciłam przytomność.
Gdy ją odzyskałam zobaczyłam, że Ana była nadal nieprzytomna, a twarz miała we krwi.
Przerażona próbowałam wysiąść z samochodu i wyciągnąć ją, ale utrudniała mi w tym przebita przez gałąź noga, która wbiła się w przednią szybę.
Używając magii powietrza,  złamałam ją i kulejąc ignorując ból, wyciągnęłam Ane, kładąc ją kawałek od samochodu.
Miała dużą ranę nad brwią, z której nadal leciała krew. Błagałam w myślach, aby przeżyła. Łzy płynęły mi po policzkach, a moje ręce same powędrowały na jej ranę.
Poczułam mrowienie w dłoniach, a gdy je podniosłam nie było nawet śladu po ranie. Wyobrażacie sobie jak wielki był mój szok i szczęście?
Jednak to było chwilowe, bo za plecami usłyszałam męski głos.

- O proszę, mamy uzdrowicielkę! Ładny prezent nam się trafił.

To byli łowcy. Czterech mężczyzn i kobieta. Ten który pierwszy się odezwał, kazał pozostałym mnie zabrać. Gdy jeden z nich ruszył w moim kierunku, niespodziewanie z lasu wyskoczył wilk. Mój przyjaciel rzucił się z furią na niego rozszarpując mu gardło, ale kobieta szybko strzeliła mu w brzuch strzałą. Wilk zaskomlał z bólu i upadł, obok martwego już mężczyzny. Widziałam, że żyje i próbuje wstać, ale ból mu to uniemożliwia. Zawył głośno wściekły, że nie może mi pomóc.

Byłam przerażona, ale widząc w jakim stanie przez nich jest Ana i wilk, złość targała mną od środka.
Używając powietrza odepchnęłam jednego, który się do mnie zbliżał. Poleciał daleko uderzając o drzewo, a mnie rozrywał ból w nodze, powodując chwilową dekoncentracje. Kobieta to wykorzystała i wypuściła strzałę, która trafiła mnie w płuco.

Ze świstem wciągnęłam powietrze i upadłam, ogarnięta okropnym bólem. Wiedziałam, że przegrałam. Nie byłam w wstanie się ruszyć, ani oddychać. Oczy zachodziły mi mgłą, zdążyłam tylko zobaczyć, jak ktoś atakuje ich z niezwykłą szybkością, a później przytula mnie. Nic już nie widziałam, ale słyszałam znajomy głos.

- Lucy, nie zasypiaj - czułam w jego głosie troskę, strach, bezsilność.

Biegł, musiał biec bardzo szybko bo wiatr mocno otulał moje policzki i wpadając do ust, powodował ogromny ból w klatce piersiowej.
Wiedziałam, że umieram. Nie mogłam się ruszyć, moje oczy były zbyt ciężkie aby je podnieść, ale słyszałam co działo się wokół mnie.

- Tom... Tom szybko, ratuj Lucy... to chyba złoty grot... utkną jej w płucach - nigdy nie słyszałam takiej rozpaczy w głosie.

- Lucy kochanie, wszystko będzie dobrze, tylko nie zasypiaj. To zaboli... bardzo zaboli. Proszę wytrzymaj... Musisz ją unieruchomić.

Poczułam niewyobrażalny ból, gdy wyciągali coś z moich płuc, co paliło mnie od środka. Zanim pogrążyłam się w ciszy i ciemności, usłyszałam cichy szept osoby, która mnie uratowała przed łowcami.

- Kocham cię Lucy, proszę nie zostawiaj mnie - ten głos... to był Marco.

******

Obudziłam się, ale gdy próbowałam się poruszyć i otworzyć oczy, ból zalał całe moje ciało, a płuca zajął ogień.
Czułam jak cała zaczynam płonąć. Jednak ten ogień nie parzył. Otulał mnie ciepłem, spokojem, przyniósł mi ukojenie, nie czułam już bólu. W oddali słyszałam czyjś krzyk i przerażone głosy.

- Tom szybko przynieś wodę, ona się pali!!! - to chyba Ana krzyczała, poczułam wodę na sobie, ale nie mogłam nic zrobić. Nie wiedziałam co się dzieję. Docierały do mnie tylko strzępki ich rozmowy.

"TO nie możliwe"
"Dlaczego to nie gaśnie?"
"Spróbuj ugasić to kocem"
"Poczekajcie... spójrzcie"
"Ale co to oznacza?"
"Lucy będzie musiała powiedzieć nam prawdę o sobie, gdy się obudzi"
"Tak, ale teraz musimy poczekać, aż TO się zakończy".

Wszystko się rozmyło i już nic do mnie nie docierało, zasnęłam.
Zobaczyłam wielkiego białego wilka, który towarzyszył mi w dzieciństwie. Ucieszyłam się i pobiegłem do niego. Wtuliłam się w jego sierść, a on otarł nos o mój policzek.
Usłyszałam w głowie głos babci, ale byłam pewna, że te słowa płynęły od wilka.

~ Nie bój się tego co właśnie się dzieję, to twoja największa moc.

~ Babciu, ale ja nic nie rozumiem, jak to możliwe, że rozmawiamy a ciebie tu nie ma?

~Jestem tu promyczku, jestem bogini Estel.

~TO zawsze ty byłaś ze mną wieczorami w lesie?

~ Tak kochanie, ale nie mamy dużo czasu. Przypomnij sobie co opowiadałam ci o feniksie.

~ Ale ja nie...

~Na pewno sobie przypomnisz. Lucy, przed tobą będzie bardzo trudny wybór ale wierzę, że dokonasz właściwego.

~ Jaki wybór?

~ Gdy przyjdzie czas spotkania bogów, ale... czas twego przeznaczenia, właśnie się zaczął. Musisz sama podążyć drogą. Musisz zostawić rodzinę, przyjaciół, ukochanego. Oni nie zrozumieją tego, co będziesz musiała zrobić. Uwierz mi, jeśli za tobą podążą, będziesz cierpieć.

~ Ale...

Zniknęła, wszystko spowiła ciemność, próbowałam zrozumieć słowa babci.... bogini Estel. Dlaczego mi nie powiedziała, kim naprawdę jest? Feniks... O co chodziło w tej bajce?
Feniks... ognisty ptak, który... ale czy to możliwe?

Płomień feniksaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora