40. Spotkanie z Prezydentem.

4.6K 359 31
                                    

Myślałam, że bogini pomoże mi zakończyć tą wojnę.
Miałam przebyć drogę, aby na końcu dokonać wyboru.
Estel i Dragon mieli być moim wsparciem, dać mi odpowiedź jak wszystkich uratować, ale tego się nie spodziewałam.

- Chwila, jak to? Mam użyć kryształu aby stworzyć od nowa świat, który kiedyś zbudowałaś?

- Kochanie, to naprawdę jedyne wyjście. Masz ogromną moc i tylko ty możesz władać kryształem. Gdy wszystkie istoty wrócą do dawnego świata, nic im nie będzie już zagrażać-powiedziała spokojnie Estel.

- A co z Tengelem?

- Jeśli znajdzie się w nowym świecie, znów będzie chciał go zniszczyć- tym razem odpowiedział Dragon.

- Więc chcecie, abym go zabiła? - zapytałam niedowierzając.

- Lucy, to jedyne wyjście, a tylko ty jesteś w stanie tego dokonać- odparł bóg, bez emocji.

- Nie chcę nikogo zabijać, nawet jego - wykrzyczałam zła.

- Kochanie, spokojnie. Wiem, że to trudne. Jesteś taka młoda, a to twój ojciec, jednak pamiętaj co zrobił. Pamiętasz, że chciał cię wykorzystać aby zabić wszystkie istoty magiczne? Wiesz, że morduje teraz nawet ludzi? Mimo to, nadal walczysz o jego życie? - Estel próbowała być spokojna, jednak jej spojrzenie owiane było lodem.

- On nie wie, że jego córka żyje. Dlaczego mnie okłamałaś babciu?- miałam już tego dość.

- O czym ty mówisz?- Estel wyglądała na przerażoną.

- Znam prawdę o moich narodzinach i życiu u obcej kobiety, tylko nie wiem jaki ty miałaś w tym cel. Dlaczego ogień, który mnie chronił nie pozwolił ci mnie dotknąć? Dlaczego nie mogłaś zabrać mnie od tej kobiety? Dlaczego ukryłaś prawdę, że żyję przed Tengelem, a mi wmówiłaś coś innego? Kim dla ciebie jestem?- wykrzyczałam jej wściekła.

- Przepraszam promyczku, musiałam to zrobić abyś bardziej nie cierpiała. Twoje życie było by ciągłym piekłem, gdybym w nie nieingerowała. Chciałam dobrze, uwierz mi nie miałam złych intencji, może tylko to, że nie chciałam abyś była z ojcem. Lucy skąd znasz prawdę? - cały czas mówiła ze smutkiem i żalem, a ja nie wiedziałam już komu mogę ufać.

- Torad - jedno słowo, które byłam teraz w stanie wypowiedzieć.

- Ale jak?- w oczach bogini było ogromne zaskoczenie, strach, tęsknota.

- Teraz ja mogę powiedzieć, że przyjdzie czas na odpowiedź. A teraz najważniejsze pytanie. Kiedy odbędzie się spotkanie bogów, o którym kiedyś mi mówiłaś? - odparłam bardzo zadowolona z siebie, że też mam jakieś asy w rękawie.

- Gdy ty odnajdziesz Tengela, użyj mocy powietrza i powiedz "czekam". Wiatr prześle je nam, a wtedy przybędziemy.

- Nie macie telefonu?- uśmiech sam pchał się na usta zwłaszcza, że bogowie byli bardzo poważni.

- Technologia tego świata, nie jest nam potrzebna. Ty przecież też go nie masz.- odparła trochę z irytacją Estel.

- Chyba raczej, nie potrafisz się nią posługiwać. Mam telefon, tylko nigdy nie używam jeśli to nie jest konieczne. Wolę, aby nikt nie wiedział gdzie jestem. Niech będzie, wietrzne wezwanie.

Odleciałam, chcąc jak najszybciej odnaleźć ojca.
Ta rozmowa nasunęła mi wiele wątpliwości.
Czy Estel mówiła prawdę?
Czy faktycznie jedynym rozwiązaniem, jest śmierć mojego ojca i wysłanie magicznych do nowego świata?
Czy tego właśnie oni by chcieli? Czy raczej, taka jest potrzeba bogów?

Płomień feniksaDove le storie prendono vita. Scoprilo ora