Dodatek 3

3.4K 282 29
                                    

- Marco...

- Wiem, że musisz to zrobić ukochana. Ciesze się że mogłem znów cię zobaczyć - powiedział chłopak w ciele Dżina, patrząc w jej oczy.

- Nie rozumiem, miałeś... - odparła niedowierzając i ignorując uczucie senności.

- Chciałbym być z tobą dłużej, ale... zabij nas Lucy. Estel nie powinna nas stworzyć - mówił spokojnie, nieodrywając wzroku. Przytulił ją.

- Nie mogę znów cię stracić - jej głos drżał, a łzy płynęły. Senność była coraz silniejsza - Coś się ze mną dzieje.

- Musisz to zrobić, inaczej wszyscy zginiecie - odparł, podtrzymując jej prawie bezwładne ciało.

- Marco... co ty mi robisz? - uświadomiła sobie, że traci kontrolę nad sobą.

- Będziemy razem ukochana. Najpotężniejsza bogini i król Dżinów - uśmiechnął się złowrogo i z triumfem, że jego hipnoza nareszcie zaczyna na nią wpływać, chociaż było to trudniejsze niż u innych istot.

- NIE!!! - krzyknął Torad, wchodząc do pomieszczenia i widząc jak oczy Lucy ciemnieją, stając się marionetką Dżina.

Na żądanie Marco, Lucy usunęła barierę z ognia i zaatakowała Torada.

Bóg zmienił się w wielkiego psa i odskoczył na bok, gdy dziewczyna wysłała w jego stronę kulę ognia.
Zrobiła ona wielką dziurę w ścianie, po czym całe więzienie zaczęło się kruszyć i rozpadać. Widząc to, Tengel i Estel również zmienili się w swoje zwierzęce postacie.

Tygrys próbował powstrzymać uciekające Dżiny, odcinając im drogę murem stworzonym z ziemi wokół nich.

Estel pobiegła ostrzec mieszkańców - oczywiście chodziło jej raczej o swoje bezpieczeństwo i nie chciała stracić istot, które ją wielbiły.

Lucy szybko skierowała kolejną kulę energi w Tengela, trafiając go. Jednak bóg zdziwił się, ponieważ była słabsza niż sądził. Lucy atakowała ich, ale nie używała pełni mocy.
Czy ona walczy też sama ze sobą? - Pomyślał, gdy próbował się podnieść, ale ciało potwornie go bolało.

Torad okrył się płomieniami i uderzył wielką łapą w ziemię, posyłając w ten sposób energię w stronę dziewczyny.
Ona jednak rozpostarła skrzydła i uniosła się w górę, podnosząc również Marco, a moc Ogara trafiła w mur, który rozsypał się uwalniając Dżiny.

Szybko uciekły, ponieważ Torad był właśnie pochłaniany przez ziemię za sprawą Lucy, a Tengel nadal nie odzyskał sił i nie mógł nic zrobić.

Torad zawył wściekły tak głośno, że fala jego głosu rozeszła się po całej wyspie.
Estel słysząc to, również posłała do niego swą złość i strach, wyjąc jeszcze głośniej.

Kto mógł przewidzieć, że gdy obie fale dźwięku z ich głosów zetknął się, to wywoła drgania na barierze wokół wyspy?
Cała ta niefortunna sytuacja mogła rozegrać się i zakończyć tu w oceanie, zdala od reszty świata.
Lucy na pewno wygrałaby wewnętrzną walkę i odzyskała władzę nad swoim umysłem i ciałem.
Jednak los bywa okrutny.

Na całej barierze powstawały pękniecia, w każdej chwili mogą zostać zalani otaczającą ją wodą.
Estel broniąc siebie i istot, które zebrały się wokół płomienia na środku wyspy, odpychała atakujące ich Dżiny. Wielkimi zębami szarpała ich ciała, ale jeden z nich zdążył ukraść energię trzem elfom.
Używając powietrza, przygniótł wielką białą wilczyce do ziemi.

W tym momencie nadleciała do nich Lucy wraz z Marc'iem. Stanęli obok unieruchomionej bogini, która warczała na nich wściekła, nie mogąc nic zrobić.

- Mam dla ciebie bardzo kożystną propozycję - powiedział Marco, kierując swe słowa do Estel.

- Powiedziała "Żadna podrzędna kreatura, nie będzie mną dyrygowała" - odparła Lucy, ponieważ tylko ona słyszała słowa wilczycy.

- Czyli wybierasz śmierć, zamiast władzy nad małą częścią świata? - dodał, zachęcając ją do współpracy.

- Kontynuj - Lucy została ich pośrednikiem.

- Tak więc, jeśli nie będziesz mi przeszkadzać oraz pomożesz wywalczyć mi władzę, wtedy podaruje ci dowolny kraj, którym będziesz mogła rządzić.

- Myślisz, że się na to zgodzę?

- Tak, myślę, że tak. Biorąc pod uwagę twoje położenie oraz to, że Lucy jest po mojej stronie, czeka cię okrutna śmierć, a wiem, że chesz żyć i jak bardzo chcesz być wielbiona.

- Nie będziesz miał później nade mną władzy?

- Jeśli będziesz grzecznie siedzieć w swoim kraju i nie wtrącać się do moich poczynań, to zapomnę o tobie. Jednak jest mały szczegół, który musisz jeszcze zrobić.

- Wiedziałam, że to nie takie piękne jak mówisz.

- Cóż, wszystko ma swoją cenę. Muszę być pewny, że nie będziesz mi się sprzeciwiać.

- Więc jaki to szczegół?

- Musisz zabić swojego męża.

- Nigdy w życiu!

- Skoro tego chcesz...

Lucy stworzyła niewielką kulę energi i wypuściła ją na boginię.
Zaskomlała ogarnięta bólem, a jej ciało zaczęło się trząść. W dłoni dziewczyny pojawił się teraz ogień, którym oplotła nogi wilczycy. Poparzenia spotęgowały jej cierpienie, a młoda bogini usłyszała jej błaganie.

Przestań... proszę... zgadzam się... tylko... zabierz ten... ból.

Przekazała wiadomość, a Marco uśmiechnął się zwycięsko.

Bariera pękała, a wyspę zaczynała zalewać coraz szybciej woda.
Lucy wykorzystując ją, stworzyła bańkę i umieściła w niej Tengela, a w drugiej Torada, którego ogień nie mógł zapłonąć gaszony przez wodę nasiąkniętą energią bogini.

- Masz teraz szansę. Zabij go, a przeżyjesz i zostaniesz upragnioną boginią - zwrócił się Marco do Estel.

Estel została uwolniona, ale nie zmieniła swej postaci.
Stanęła na przeciwko męża i wypowiedziała słowa, które usłyszeli tylko bogowie.

Przepraszam ukochany...




&*&*&*

Następny rozdział będzie ostatnim w tym opowiadaniu, chociaż możliwe, że kiedyś niektóre postacie pojawią się  w innym. 😊

Płomień feniksaOnde histórias criam vida. Descubra agora