38. Druga rozmowa z feniksem

4.5K 378 26
                                    

Stałam w progu, obcej mi kuchni. Patrzyłam jak wokół stołu, stało trzech mężczyzn i każdy celował do następnego z pistoletu.
Marco, Tengel i Jim.

~Co do cholery... - powiedziałam sama do siebie, zaskoczona tym co widzę.

~Musisz strzelić Lucy. Jeśli zabijesz jednego z nich, to pozostali przeżyją. Wybierz- odparł głos w mojej głowie, a w mojej ręce pokazał się pistolet z jednym nabojem.

Wybór chyba jest oczywisty, do kogo powinnam strzelić.
Wyciągnęłam rękę, nacisnęłam i strzeliłam.
Huk wystrzału przykuł uwagę mężczyzn w kuchni i patrzyli zdziwieni w moją stronę.
Stałam nadal z wyciągnięta bronią, która była skierowana w sufit, gdzie teraz sypał się z niego gruz w miejscu, w który trafiła kula.

~Co zrobiłaś?- odezwał się zaskoczony głos w mojej głowie, któremu nie odpowiedziałam tylko skierowałam słowa do mężczyzn.

~ Jeśli czyjaś śmierć ma uratować pozostałych, to strzelajcie do mnie- powiedziałam stanowczo, a oni strzelili...

●Brawo, byłam pewna, że zabijesz Tengela.

○Czemu miało służyć to przedstawienie?- odparłam.

●Miało pokazać, czy jesteś godna mocy kryształu.

○Ale ja go nie chcę.

●Ale potrzebujesz.

○Niby do czego?

●Ten test udowodnił, że jesteś jedyną prawdziwą boginią jaka ma prawo posiadać kryształ i bronić pomniejsze istoty.

○Jak to?

●Wytłumacz proszę, dlaczego nie zabiłaś boga? Pomimo tego co zrobił, ty wolałaś poświęcić swoje życie?

○Ja... Nie chcę zabijać.

●Nawet takiego potwora?

○Wiem, że nadal ma w sobie ziarno dobroci.

●I dlatego właśnie, jesteś odpowiednią osobą do dzierżenia tak ogromnej mocy.

~Co ty wyprawiałaś z moim ciałem?

~O proszę, szybka zmiana tematu.

~Więc ?

~ Nigdy nie miałam ludzkiego ciała, a alkohol w nim wpłynął również na mnie. Nie dramatyzuj, nic przecież się nie stało. - powiedział feniks lekcewaząco, w postaci tej samej małej dziewczynki co poprzednio.

~ NIC? A te macanie z obcym chłopakiem? A mieszanie się w moje sprawy z Marco? Myślisz, że to było zabawne?- wykrzyczałam jej wściekła.

~ Tak, sądzę, że bardzo chociaż mogłam się lepiej postarać- odparła z bezczelnym uśmiechem.

~ Dobra, ja mam cię dość przysięgam, że nigdy więcej nie tknę alkoholu. Pora na moje drugie pytanie.

~ Co tak szybko? Nie chcesz ze mną już rozmawiać? - wydawała się teraz naprawdę smutna.

~ Tak, mam cię dość, a nic sensownego od ciebie nie słyszę- odparłam stanowczo.

~ Szkoda, no to wal śmiało.

~ W jaki sposób mam ocalić wszystkich, aby nikogo nie zabijać i dać magicznym lepsze życie?

~ Pytanie godne bogini, zaskakujesz mnie myślałam, że jesteś głupsza- udawała zaskoczoną, ale usta wygieły się w uśmiechu.

~ Zamknij się wreszcie i odpowiedz normalnie - moja irytacja i złość, rosły z każdą sekundą.

~ Okey, odpuść trochę bo zmarszczek dostaniesz. Wiesz, że na te pytanie nie mogę dać ci takiej odpowiedzi jakiej oczekujesz.

~ Wiem, ale chcę wiedzieć co mogę zrobić, co powinnam zrobić.

~ Hmm... opcji jest kilka, jednak one zależą od wielu czynników i sytuacji. To co zdecydujesz zrobić, okaże się w ostatniej chwili. Ja mogę ci jedynie dać kilka wskazówek. Po pierwsze twoje serce to nie tylko kryształ, ma prawo kierować się emocjami, których nie powinnaś odtrącać. Po drugie- twój wróg, nie jest twoim wrogiem, a przyjaciel przyjacielem. Musisz obiektywnie oceniać ludzi i zauważać drobne zmiany zachowania, czy reakcji. Po trzecie- twoja moc jest ogromna, możesz tworzyć i niszczyć życie, ale także światy. Jeśli twoje serce będzie czegoś bardzo chcieć, kryształ może to zrealizować.

~Poczekaj, co masz na myśli?

~ Jeśli bardzo chcesz, aby czyjaś energia zniknęła, to tak się stanie i na odwrót też. Po czwarte- nie jesteś sama Lucy. W tym momencie życie osób ci bliskich, było by zagrożone gdyby ci towarzyszyli, a ty miałabyś rozbite serce, gdyby znów komuś stała się krzywda. Jednak, gdy sytuacja będzie tego wymagać nieodtrącaj ich. Mogą więcej dla ciebie zrobić niż sądzisz. To jest ich wybór i ich życie. Po piąte- zaakceptuj to kim jesteś, tylko tak możesz wszystkich uratować, siebie również...

Obudziłam się, ale coś uniemożliwiało mi jaki kolwiek ruch.
Ktoś mnie mocno trzymał, przyciskając do swojej klatki piersiowej.
Nie mogłam nawet podnieść głowy.
Spanikowana, użyłam powietrza i odepchnęłam napastnika.
Gdy wreszcie miałam kontrolę nad swoim ciałem, zobaczyłam leżącego na podłodze Marco.
Podniósł się i spojrzał na mnie wsciekle.

- A to za co? Nie możesz chociaż budzić się normalnie?

- Prze... Przepraszam, ale to twoja wina, tak mocno mnie ściskałeś. Spanikowałam.- powiedziałam ze skruchą, a serce zaczęło szybciej bić gdy nasze oczy się spotkały.

Szybko wrócił na dawną pozycję i znów trzymał mnie w żelaznym, ale czułym uścisku, całując zachłannie.

Gdy nasze emocje opadły po odzyskaniu siebie nawzajem, on oczywiście musiał wytknąć mi wszystkie moje złe uczynki względem niego.
To jak bardzo byłam samolubna, nie czuła i wredna uciekając przed nim.
Jego wyrzuty ciągnęły się prawie godzinę, ale dowiedziałam się również dwóch rzeczy.

Po pierwsze tego jak bardzo mnie kocha i żebym nie myślała, że kiedykolwiek to się zmieni, nawet jeśli moja dusza pójdzie do "nieba", a jego do "piekła" to on wywarzy wszystkie bramy i pokona każdego diabła czy anioła, aby być ze mną.- uroczy kretyn.

Po drugie, jego ojciec jest wściekły na mnie bo nie posłuchałam jego rozkazu, oraz na Marco za to, że odszedł. Jednak nie to jest istotne, tylko fakt, że wieksza część wampirów gdy dowiedziała się o wszystkim (Nie mam pojęcia skąd), złożyli śluby wierności Marco, oraz ogłosili go ich królem. Więc wampiry podzieliły się na dwa królestwa, pomimo tego iż on tego nie chciał. Teraz nie ma wyboru i musi wziąć za nich odpowiedzialność, ponieważ król Julian chce ich zabić za znieważenie go.

Ach tak, jest jeszcze po trzecie- jestem oficjalnie ogłoszona królową wampirów. Gdy będzie taka potrzeba, wszyscy którzy poparli Marco staną wraz z nim u mojego boku w walce z Tengelem.

- Marco wiesz, że na to nie pozwolę, ja to muszę zakończyć. - powiedziałam stanowczo.

- Kotku, ty nie masz nic do gadania. Tu chodzi przede wszystkim o życie wampirów, więc zrobimy wszystko co tylko możemy, aby chronić siebie i naszą jedyną boginię - odparł spokojnie ale widząc, że nie rozumiem jego ostatnich słów, dodał- Och głupia, przecież chodzi o Ciebie.

Aż do rana rozmawialiśmy o wszystkim co nas spotkało, gdy byliśmy daleko od siebie.
Nie chcieliśmy tracić tych kilku godzin, które nam zostały zanim ruszę dalej i znów się rozstaniemy.
Jednak, Marco kazał mi zasnąć gdy już słońce powoli wschodziło, a moje powieki mimowolnie opadały.

Wykorzystałam okazję, że wampir będzie blisko mnie i zasypiając postanowiłam w końcu porozmawiać z Torad'em...

Za kilka dni, stanie na szali życie wszystkich istot, oraz bogów.
W którą stronę się przechyli?

Płomień feniksaWhere stories live. Discover now