7. Wilkołaki

8.8K 633 23
                                    


Była pełnia, a księżyc miał czerwoną barwę. Widziałam już takie nietypowe zjawisko, jak jeszcze mieszkałam u mamy. Wtedy tak samo jak dziś, przerażał mnie.

Obudziło mnie wycie wilków. To nie był mój przyjaciel, a innych tu nie widziałam. Nie bałam się, więc wyszłam do lasu, chciałam je zobaczyć.

Będąc już na miejscu, moim oczom ukazały się dwa wilki. Były większe od mojego towarzysza. Oba miały szarą sierść, a ich pyski były całe we krwi. Patrzyły mi w oczy, widziałam w nich strach. Dlaczego to one się bały? Znałam je, nie wiem skąd, ale byłam pewna tego uczucia.

Chwilę później, wilki zmieniły się w moich opiekunów, a ja patrzyłam na nich niedowierzając. Tyle lat, żyłam z wilkołakami!

- Lucy, my... chcieliśmy ci powiedzieć kim jesteśmy, ale... - Tomowi drżał głos, bali się mojej reakcji.

-Rozumiem was, choć jest to dla mnie szok. Jak to możliwe, że tego nie zauważyłam?

- Nie przemieniamy się często, nie jesteśmy jak inne wilkołaki, dlatego szybciej się starzejemy.

- Więc jakie są inne wilkołaki?

- Cóż, wszystkie są porywcze, kieruje nimi wilk, nie chcą nikogo skrzywdzić, ale bardzo łatwo wpadają w złość, wtedy mogą być niebezpieczni.

- Rozumiem, ale muszę jeszcze coś wiedzieć, dlaczego... dlaczego byliście we krwi?

Wiedziałam jaka będzie ich odpowiedź, ale oni chyba chcieli wyrzucić z siebie ten sekret. Było im wstyd i żałowali tego co zrobili.

- Wiesz kochanie, dziś jest krwawy księżyc. Pojawia się tylko raz na dziesięć lat. On powoduje, że mimo iż tego nie chcemy, to u wszystkich wilkołaków, wilk przejmuję kontrolę i nie odpuszcza, dopóki nie zaspokoi żądzy krwi. Dlatego poszliśmy do lasu jak najdalej od ludzi. Byliśmy świadomi tego co robił nasz wilk, ale nie mieliśmy żadnej kontroli nad nim. Na szczęście nie spotkaliśmy żadnych ludzi.

- To potworne... przepraszam nie chodziło mi o was, ale nie rozumiem jak bogini mogła stworzyć takie istoty. Babcia mówiła, że nie krzywdziły innych.

- Tak kochanie, ale to było w świecie, w którym nie było zła. Gdy istoty, trafiły do tego świata, niestety szybko przejęły zachowanie od ludzi i na zawsze, odmieniło to naszą pierwotną naturę.

Gdy siedzieliśmy już w domu, Tom ku przerażeniu Any, zaczął opowiadać o wojnie, która trwa już od siedemnastu lat.

Bóg Tengel, odzyskał część mocy i złamał pieczęć. Czekając aż cała moc powróci, przekonał niektórych ludzi, oraz istoty magiczne, obiecując im władzę i moc, aby zabijali pozostałych nadprzyrodzonych.

Smocza góra, pod którą byli zapieczętowani Estel i Dragon, zniknęła, więc także gdzieś są. Nadal nikt nie wie gdzie. Na pewno czekają, aż odzyskają swoją moc.

Tom przez chwilę myślał nad czymś, aż w końcu znów się odezwał.

- Kim jesteś Lucy? Nie jesteś zwykłym człowiekiem. Masz więź ze zwierzętami, władasz ziemią, powietrzem i wodą, a szybkością dorównujesz wilkom. Po za tym... masz skrzydła. CZERWONE SKRZYDŁA!!!

Patrzyłam na niego, nie wiedząc co powiedzieć. Skąd wiedział o skrzydłach? Pierwszy raz odkryłam je dwa miesiące temu, gdy biegałam po lesie z wilkiem. Nagle poczułam okropny ból w plecach, jakby ktoś mi je rozcinał. Gdy ból ustąpił, zobaczyłam je. Były piękne. Od razu wzbiłam się w niebo, a tego uczucia nie da się do niczego porównać. Latałam tylko nocą, aby nikt mnie nie zobaczył.

- Tom wiem, że powinnam powiedzieć prawdę. Zasługujecie na to. Jednak, to nie jest pora. Chcę was chronić. Wiem, że domyślasz się kim mogę być, ale proszę zrozum, na razie nikt nie może o mnie wiedzieć. - moją obecnością od początku skazywałam ich na niebezpieczeństwo, ale znając prawdę, może być im jeszcze trudniej niż teraz.

- Kochamy cię Lucy i też chcemy abyś była bezpieczna, na pewno masz powód, aby nam tego nie wyjawiać. Jednak jesteś na tyle dorosła aby wiedzieć, że kiedyś będziesz musiała się bronić, dlatego znajdę ci trenera.

Gdy kładłam się spać, w głowie dudniło mi od nowych wydarzeń, informacji i problemu, w postaci mojego trenera. Raczej wątpię abym go polubiła. Znając Toma, znajdzie najlepszego sadyste jaki istnieje, ale nauczy mnie tego, czego powinnam.

Niestety nie pomyliłam się. Już następnego dnia, miałam mieć trening z... wampirem.

Płomień feniksaWhere stories live. Discover now