22. Pocałunek Lucy i...

5.9K 432 45
                                    

Dwa tygodnie. Tyle właśnie czasu, zajęło mi dotarcie do kolejnej wioski. Unikam miast jeśli tylko mogę, jak dla mnie za dużo tam ludzi.
Zatrudniłam się do pracy w zajeździe jako sprzątaczka, aby mieć prowiant na dalszą drogę.
Nie narzekałam, każda praca jest ważna, a ja uparcie krzyczałam w duchu, że nie jestem boginią.
Taką zwykłą pracą, chciałam chwilę odetchnąć od moich problemów i tajemnic.

Sprzątając korytarz na pierwszym piętrze, usłyszałam znajomy głos dochodzący z dołu. Tylko jego było słychać jak rozmawiał z Pam, właścicielką, która ma dwadzieścia pięć lat i jest bardzo ładna.

- Chciałbym wynająć pokój jednoosobowy... Nie, wilk zostaje na zewnątrz... On jest niegroźny. Prawda przyjacielu?... Oh, nie bądź złośliwy ty kundlu... Przywiązać? Z chęcią ale on się nie da chyba, że wezmę go do pokoju... Wie pani co, on pomaga mi szukać mojej dziewczyny... Tak zaginęła... To miłość od pierwszego wejrzenia, szukam jej od ośmiu miesięcy... Na prawdę? Jest pani cudowna! Gdy ją odnajdę, na pewno tu zajrzymy...

Tak, to był Marco. Oczywiście serce stanęło, przyśpieszyło, biło jak oszalałe. Chciałam rzucić tą cholerną szczotkę, którą właśnie zamiatałam podłogę i rzucić mu się w ramiona. Jednak... przypomniałam sobie co łowcy powiedzieli do Klary. Nie mogę, nie teraz, nie tu. Gdy to się skończy.

Marco idzie do pokoju, a wilkowi pozwolono zostać na zewnątrz bez łańcucha...
Marco tu idzie?
Cholera! Szybko podbiegłam do ostatniego pokoju, który miałam zaraz zacząć sprzątać bo wiedziałam, że tego pokoju na pewno nie dostanie.

- Tak, dziękuję pani bardzo, jeśli mogła by pani popytać ludzi czy ktoś ją widział, byłbym bardzo wdzięczny. - powiedział wampir miłym tonem.

Miłym? Od kiedy on jest miły? I to dla obcej kobiety? Zazdrość? Nie, nie, nie, nie jestem zazdrosna!

- Dbrze przystojniaku - odparła Pam, również nadzwyczaj miło - A jak ona wygląda?- oj tak, jednak to zazdrość... chwila, co ona powiedziała ???
Oblał mnie strach.

- Ma siedemnaście lat, cudowne niebieskie oczy i wyjątkowe włosy w kolorach ognia -  zaczął mówić Marco, czułym głosem - A jej język może być ostry jak nóż. Ona jest diabłem i aniołem w jedynym.
Że co proszę? Co ty o mnie opowiadasz?

- Poczekaj, mówisz włosy w kolorze płomieni? - zapytała Pam. Cholera trzeba działać.

- Tak, widziała ją pani? - odparł z nadzieją.

Jednak nie dane mu było usłyszeć odpowiedzi, ponieważ wszystkie okna pootwierały się za sprawą dużego wiatru.
Tak, to moja zasługa.
Pam przeprosiła Marco, prosząc aby wszedł do pokoju, a ona zaskoczona ruszyła pozamykać okna.
Została jednak zaciągnięta do ostatniego pokoju przeze mnie, gdy Marco zniknął za swoimi drzwiami.

- Pam... - zaczęłam niepewnie.

- Ciebie szuka, tak? - odparła mrożąc, mnie wzrokiem.

- Proszę, on nie może wiedzieć, że tu jestem - zrobiłam oczy szczeniaczka... No nie wychodzodzi mi ta mina.

- Nie wygląda na złego. Chyba naprawdę cię kocha...

- Tak, kocha, a ja jego - powiedziałam, a smutek zalał mi twarz.

- Głupia, mów o co chodzi - odparła czule ale z naciskiem.

Podałam jej "ludzką" wersję tłumaczenia, bez scen magicznych i po krótkiej chwili obiecała, że mi pomoże, choć nadal uważa, że jestem głupia i że to co mu robię zemścić się na mnie.
Podziękowałam jej i po cichu uciekłam na dwór do mojego przyjaciela.
Ogromnie ucieszył się na mój widok.

Płomień feniksaWhere stories live. Discover now