18. Smocza Góra

6K 475 62
                                    

Prov. Marco
Kilka miesięcy później.

Szukam jej już prawie rok.
Gdyby moje serce nie biło tak szybko i nie bolało tak okropnie mocno na samo wspomnienie o niej, to nie kiwnął bym nawet palcem, aby jej szukać.
Dlaczego musiałem pokochać akurat ją? Boginię z misją samobójczą, w dodatku taką idiotkę, która nie myśli o innych, tylko ucieka obrażona.
Gdzie mam jej szukać?
Nawet wilk momentami gubi jej trop i mija kilka dni, zanim na powrót go znajdzie.
Pamiętam jak go prosiłem, aby pomógł mi jej szukać.

- Przyjacielu, wiem, że się nie lubimy, ale muszę ją odnaleźć. Pomożesz mi, prawda? - starałem się mówić przyjaźnie. Chyba oszalałem, żeby tak rozmawiać ze zwierzęciem.
On tylko spojrzał grożnie i zawarczał.

- Nie bądź taki nie miły. Wiesz, że ona mnie kocha i chce abym ją odnalazł. A ja kocham tą idiotkę... dobra przepraszam, już tak nie warcz. Więc jak będzie?
Wilk chwilę przyglądał mi się, po czym skinął głową na zgodę.

- Dziękuję, może nawet się zaprzyjaźnimy? - czy on właśnie westchnął z irytacją?

Nathaniel, Sara i Laura dowiedzieli się o wszystkim od Anny.
Byli tak wściekli, że ucieķła bez słowa, że aż się ich przestraszyłem.

- Niech tylko spotkam tą kretynkę, to jej nogi z tyłka powyrywam. Żadne bóstwo jej nie pomoże. Co ona sobie myślała? Znajdę tą idiotkę i nagadam jej tak, że odechce jej się żyć - krzyczała Sara z taką furią, iż ucieszyłem się, że nie jestem jej wrogiem.

Uzgodniliśmy, że jak będą już mogli to dołączą do mnie ( co nie bardzo mi się podobało) i jeśli do tej pory nie znajdę Lucy, to oni będą szukać w innych miejscach.
Tak więc, na moje szczęście nadal podróżuje tylko z wilkiem, z którym ani trochę się nie polubiłem.
Oni też nie mają żadnych wieści o niej. Jakby rozpłynęła się w powietrzu.

Prowadzony przez wilka, trafiłem do małej wioski i zatrzymaliśmy się przy jednym z domów.  Zwierzę patrzyło na mnie wyczekująco, chyba chcąc abym tu wszedł.  Zapukałem, a drzwi otworzył mi jakiś młody chłopak.

- Szukam pewnej siedemnasto letniej dziewczyny o czerwonych włosach. Czy może ktoś ją widział? - zapytałem z nikłą nadzieją.

- Chodzi ci o Lucy? - odparł zaskoczony chłopak, a ja posłałem mu takie samo spojrzenie.

- Tak, jest tu? - radość rozsadzała mnie od środka. W końcu jest jakiś trop!

- Przykro mi, ale nie. Była tu jakieś pół roku temu. Ty jesteś Marco?

- Tak, czy mówiła coś dokąd zmierza? - moja radość nieco przygasła,  jednak to nadal jakiś trop.

- Powiedziała, że jeśli będziesz jej szukał, to ona kieruje się w stronę Smoczej Góry i ma już brakujący kawałek kryształu.

- Dziękuję, bardzo mi pomogłeś - powiedziałem uprzejmie, chcąc już odejść, ale chłopak mnie zatrzymał.

- Poczekaj, wydajesz się być miłym gościem, więc powiem ci tylko, że Lucy bardzo cierpiała z twojego powodu. Mam nadzieję, że znów jej nie zranisz - odparł ze smutnym głosem i jednocześnie z groźbą w oczach.

- Wiem, to wszystko, to nieporozumienie, które chcę wyjaśnić. Dlatego szukam jej już od roku.

- Więc powodzenia życzę i szczęścia, przy niej będzie ci potrzebne - powiedział uśmiechając się.

Coś z nim jest nie tak, ale cholera, polubiłem go od razu, co rzadko mi się zdarza.
Kierunek, Smocza Góra.
Czemu akurat tam?
Och dziewczyno, przecież tam nie ma już bogów.
Kawał drogi przed nami, a wilk mnie trochę spowalnia. Jestem przecież szybszy od niego.

******

Podróż tam zajęła nam tydzień, ale będąc na miejscu nie spotkałem jej.
Czemu się dziwię, wybrała się tu pół roku temu, pewnie nadal ucieka przede mną. Tylko dlaczego powiedziała, że tu idzie?
Wilk nagle spojrzał w stronę lasu i skulił się za mną wystraszony.
Gdy spojrzałem w tym samym kierunku co on, moim oczom ukazał się wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna. Bardzo przystojny, o czerwonych włosach długich do ramion.
Biła od niego taka władza, pewność siebie i jakaś siła, przez co sam miałem ochotę uciec.

- Nie masz tu czego szukać książę. Lucy dawno wyruszyła w dalszą drogę, aby odkryć prawdziwą siebie. Ty jesteś dla niej tylko przeszkodą - powiedział mężczyzna, tak oziębłym głosem i obojętnym wzrokiem, aż przeszły mnie ciarki po plecach.

- Kim jesteś, aby tak do mnie mówić? Gdzie ona jest? Szukam jej od dawna, a ty mi w tym nie przeszkodzisz. Nie mam zamiaru teraz się poddać - mimo strachu jaki u mnie wywołał, opanowałem się i zamierzałem wyciągnąć od niego prawdę.

- Jestem bóg Dragon, nędzna namiastko życia. Radzę ci zawrócić i zapomnieć o niej. Ona jest nadzieją dla istot takich jak ty. Na lepsze życie, niż ta nędzna egzystencja wśród ludzi. Jeśli będziesz jej utrudniał podróż, nie będę już taki wyrozumiały -  odparł z gniewem, zmieniając się w smoka i odlatując.

Co to było do cholery?
Stałem zszokowany jego postawą, słowami i tym jak odleciał.
Czego oni oczekują od Lucy?
Myślałem, że oni są ci dobrzy, ale on sprawiał wrażenie jakby był diabłem, a nie tym kochającym bogiem, za którego go mają.

Teraz jeszcze bardziej jestem zdeterminowany, aby ją odnaleźć.
W co ty się wpakowałaś Lucy?
Jakie jest twoje przeznaczenie, w tej całej wojnie bogów?

Gdy chciałem już odejść z tego miejsca, zobaczyłem dwoje nastolatków dziewczynę i chłopaka, którzy zauważając mnie zaczęli do mnie machać i iść w moją stronę.
Co znów? - pomyślałem.

- Hej, czy ty jesteś może Marco? - zapytała blondynka, wesołym głosem.

- Tak, a wy to kto? - odparłem nieufnie, choć jej szczery uśmiech był zaraźliwy.

- A my, to nie ważni. Mamy wiadomość od Lucy - powiedział chłopak obojętnie. Sporo wyższy od dziewczyny.

- Jaką wiadomość? Kiedy ją spotkaliscie ? - nadzieja do mnie powróciła.

- Dosyć dawno, masz jej nie szukać. Nie wiem co ty jej zrobiłeś, ale gdy mówiła nam, to była przerażona - powiedziała groźnie.

- Tylko to powiedziała?  Skąd wiedzieliście, że to ja? - ależ ta dziewczyna zmienia nastroje.

- Bo opisała cię bardzo szczegółowo, przy czym była czerwona na twarzy, jak jej włosy. Mówiła, że jeśli jej szukasz, w co wątpiła, to jej podróż okazała się bardziej tajemnicza i niebezpieczna niż sądziła, więc nie chce aby ktoś ją znalazł. Dobra, my lecimy mamy spotkanie z Lucyferem. - odparła nagle szczęśliwa i podekscytowana i odeszli.

Z Lucyferem? Czy oni oszaleli?
Stałem chwilę patrząc na tych wariatów, zastanawiając się co takiego przytrafiło się tej mojej wariatce.  Jeśli ona myśli, że odpuszczę to jest głupia.
Za mocno ją kocham i potwornie usycham z tęsknoty.
Co ty ze mną robisz?

Płomień feniksaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz