2.

6.1K 310 532
                                    

Levi Pov

Samochód rodziców, zniknął z mojego pola widzenia. Zostałem przed budynkiem szkoły sam. Chwyciłem za uchwyt walizki, którą za sobą pociągnąłem, a na ramię zarzuciłem torbę sportową.

Cholera ta jest dopiero ciężka.

Powoli ruszyłem w stronę gmachu. Rodzice już wcześniej telefonicznie rozmawiali z dyrektorem szkoły. Powiedział im, że od razu po moim przybyciu, mam się do niego zgłosić. Prawdopodobnie, by załatwić parę formalności i odebrać klucze.

Oczywiście nie wiedziałem gdzie znajduje się gabinet dyrektora, dlatego postanowiłem zapytać o drogę małą grupę chłopaków stojących przy schodach, którzy intensywnie nad czymś dyskutowali. Z lekkim przerażeniem, podszedłem do nich bliżej.

Boże, wmówiłem matce że szybko nawiążę jakieś nowe kontakty i nie mam z tym problemu, ale niestety było to jednym wielkim kłamstwem. Jestem dość nieśmiały, jeśli chodzi o poznawanie nowych osób to dosłownie zamieniam się w kłębek nerwów.

''Hej, szukam dyrektora, czy moglibyście mi powiedzieć gdzie mogę go znaleźć?''

''W swoim gabinecie idioto. Gdzieby indziej?'' Odpowiedział bezczelnie jeden z chłopców.

I to było moje hasło. Wskazówka bym się jak najszybciej i jak najdalej stąd ulotnił. Szybko odwróciłem od nich wzrok i wszedłem do budynku. Prawdopodobnie powinny tu wisieć jakieś tabliczki na drzwiach, no nie?

Rzeczywiście nie pomyliłem się, po kilkunastu minutach znalazłem odpowiednie pomieszczenie.

''Ach, dzień dobry, a ty na pewno nazywasz się Levi Ackerman.'' Przywitał mnie starszy mężczyzna z siwym zarostem, widząc mnie taszczącego za sobą bagaż. Posłał mi lekki uśmiech, więc uprzejmie się ukłoniłem. ''Prawda, moi rodzice rozmawiali z panem przez telefon i miałem się tutaj pojawić.''

Dyrektor, czyli Pan Dot Pyxis, przytaknął i wskazał mi krzesło bym usiadł. Tak jak myślałem rozmawiał ze mną o zasadach tu panujących i kilku innych rzeczach o których warto pamiętać, aby nie sprawić sobie kłopotów.

''Dobrze i na koniec- PANIE SMITH MOŻE PAN JUŻ WEJŚĆ!''

Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wszedł wysoki blondyn, z radosnym uśmiechem na twarzy i ślicznymi dołeczkami w policzkach.

''To jest Erwin Smith.'' Kontynuował dyrektor. ''Oprowadzi cię jutro po szkole, a teraz zaprowadzi do odpowiedniego dormu.''

Również ukłoniłem się przed nieznajomym by okazać mu respekt. W przeciwieństwie do niektórych innych uczniów tej szkoły.

''A bym zapomniał, jeszcze klucz. Proszę. Więc Panie Ackerman życzę przyjemnego pobytu w internacie i owocnej nauki w naszej placówce.'' Pożegnaliśmy się i wyszliśmy z biura.

''Chodź za mną. Inni już na ciebie czekają.'' Powiedział nowo poznany chłopak.

''Inni?'' Popatrzyłam na niego niepewnie.

''Będziesz mieszkał zemną i pięciorgiem innych osób. W sumie będzie nas siedmioro. Wiedzą że mam dzisiaj przyprowadzić naszego nowego współlokatora. Będzie dobre żarełko. Hanji, najstarsza z nasz umie wyśmienicie gotować i już coś dla nas przygotowała. Jest tak jakby matką naszej grupy czasami zwracamy się do niej 'Eomma'.'' (z koreańskiego mama)

Wow. Byłem zdumiony. Niewiedzą kim jestem, nie znają mnie, a przygotowali tak miłe przywitanie. Zawstydzony odwróciłem wzrok od blondyna i wyszeptałem ciche 'Dziękuję'.

By dojść do budynku trzeba było przejść konkretny kawałek drogi, teren kompleksów należących do szkoły i uniwersytetu był bardzo duży. Kiedy dotarliśmy do akademika, zakiełkował we mnie niepokój. Jacy oni będą? Polubią mnie? Czy może nie? Przechodząc przez próg budynku znów spanikowałem.

Niepotrzebnie.

Kolejne co ujrzałem, to roześmianą twarz rudowłosego chłopaka, który natychmiast zamknął mnie w swoich ramionach. ''Cześć jestem Axel Sannes.'' Przedstawił się nieznajomy.

Znów się przed nim ukłoniłem. ''Cz-cześć j-ja nazywam się Le-''

''Tak, Levi. Levi Ackerman. My Już wszystko wiemy. A teraz się tak nie spinaj, wrzuć na luz i chodź do środka. Czekaliśmy. To ekscytujące gdy przychodzi do nas ktoś nowy, wiesz?''

Chłopak chwycił mnie z rękę i pociągną w stronę salonu, gdzie znajdywali się kolejni dwaj chłopcy i jedna dziewczyna.

''A to jest Armin Arlert, Jean Kirschtein i Hanji Zoe.'' Po kolei przedstawił swoich przyjaciół Axel. Znów się ukłoniłem. Przecież jestem kulturalnie wychowanym człowiekiem.

''A więc ludzie to jest nasz nowy współlokator którego wyczekiwaliśmy.'' Dopowiedział Erwin. W następnej chwili blondyn rozejrzał się dookoła. Wyglądało to tak jakby szukał czegoś, a raczej kogoś.

''Powiedzcie mi, gdzie tak w ogóle jest Eren?''

Chłopak o imieniu Armin machnął tylko ręką. ''Ech... rucha właśnie jakąś dziewuchę z dormu obok.''

Chwileczkę.

CO ON WŁAŚNIE POWIEDZIAŁ?!

No to drugi rozdział już za nami ^^ 😘

International Playboy   wersja ERERIWhere stories live. Discover now