15.

4K 235 64
                                    

Levi Pov

Po śniadaniu wyszliśmy z dormu, kierując swoje kroki w stronę szkoły. Po drodze musiałem zahaczyć jeszcze o sekretariat, by uzupełnić jakieś dokumenty. Tam dostałem jeszcze kilka papierków takich jak mini mapka kampusu i plan lekcji, a potem zostałem zaprowadzony pod klasę.

Po tym jak przekroczyłem próg pomieszczenia, byłem totalnie zdenerwowany. Jak zagubiona owieczka stałem obok biurka nauczyciela, z wzrokiem wbitym w podłogę. Nienawidziłem tego uczucia. Po prostu nie lubiłem być w centrum uwagi.

''A więc, młody człowieku, przedstaw się twoim kolegom i koleżankom.'' Zabrzmiał głos nauczycielki.

Szybko zrobiłem to, o co mnie poprosiła kobieta. Podniosłem spojrzenie starając się zignorować te wszystkie nowe twarze, które zawzięcie się we mnie wpatrywały. ''Nazywam się Levi Ackerman. Mam 17 lat. Przeprowadziłem się tutaj z Shiganshiny. Miło mi was poznać.'' Nie rozgadywałem się za bardzo, bo chciałem jak najszybciej zniknąć z ich oczu i usiąść na miejsce.

''Dziękuję Levi. Jak na razie możesz usiąść obok Armina. Tam jest jedno z wolnych miejsc.''

Po tych słowach przyjrzałem się swojej nowej klasie bardziej uważnie i zauważyłem że Arlert siedzi z tyłu, w przedostatniej ławce po prawej stronie, obok okna. Dzięki bogu, przynajmniej znałem jedną osobę i przede wszystkim cieszyłem się jak dziecko, że to właśnie blondyn. Jak dotąd najlepiej się z nim dogaduję no i jeszcze Hanji, bo kto da radę się oprzeć uśmiechowi tego anioła? Oczywiście chodzi mi o to z koleżeńskiego punktu widzenia, nic więcej.

Przyjaciel posłał mi promienny uśmiech, którego od razu odwzajemniłem szczerząc swoje ząbki. W tym momencie blondynek, nieprzewidywalni, stał się moim rycerzem w lśniącej zbroi, odwracając moją uwagę od dziwnych spojrzeń, które posyłali mi inni. Podszedłem do chłopaka i spoglądając na jego książkę stwierdziłem, że aktualnie mamy matmę. Początkowo nawet nie zwróciłem na to uwagi, musiało to być spowodowane moim stresem. Boże jak ja nienawidzę matematyki. Z wyjątkiem sytuacji kiedy rzeczywiście rozumiem co się do mnie mówi, wtedy lekcja jest znośna.

Pod koniec zajęć szybciutko pakowałem swoje rzeczy, cały czas ponaglany przez Armina.

''Chodź Levi, inni już na pewno na nas czekają.''

Pozytywnie nakręcony chłopak, zarzucił mi swoje ramię, na moje barki i tak przybliżył mnie do siebie, 'ciągnąc' nas w stronę szkolnego podwórka. Kilkanaście metrów dalej zauważyłem całą naszą paczkę, więc udaliśmy się w tamtym kierunku.

Nie wiem dlaczego, ale jakoś maiłem wrażenie, że Jean najchętniej oderwałby mi głowę, kiedy zobaczył mnie i Armina zżytych w przyjacielskim uścisku. Dzięki temu skasowałem jego zabójcze spojrzenie puszczone w moją stronę. Nieprzyjemne uczucie znów ogarnęło moje ciało. Czego on do cholery ode mnie chce?

Przecież nic mu nie zrobiłem, co nie?

International Playboy   wersja ERERIWhere stories live. Discover now