29.

3.6K 236 229
                                    

Levi Pov

''No któż to raczył się pojawić, Pan Ackerman! Widzę że w końcu pan znalazł drogę do sali gimnastycznej.'' Tymi słowami, w paskudnej tonacji, powitał mnie nauczyciel, kiedy zawitałem na lekcję. Zupełnie zadyszany ustawiłem się w szeregu obok Armina.

''Cholera Levi, dlaczego to trwało tak długo?''

Spojrzałem na chłopaka, najchętniej wyspowiadałbym się mu z tego co przed chwilą mnie spotkało i jak zagmatwane są moje uczucia, niestety choć bardzo chciałem nie mogłem. ''Przepraszam. Coś mi przeszkodziło.'' A tym czymś nie był nikt inny jak Eren Jaeger, który właśnie teraz przekroczył próg hali.

''Ackerman! Jaeger! Aby było sprawiedliwie wobec innych, zostaniecie po lekcji i ogarniecie salę, nadrobicie zmarnowany czas. Następnym razem proszę przyjść punktualnie. A teraz rozgrzewka. Armin i Daehyun! Dzisiaj wy wybieracie drużyny i to trochę szybciej niż zwykle proszę!''

Spojrzałem na Erena, który się do mnie arogancko uśmiechał. Głupek! Dzięki niemu muszę zostać dłużej!

Zaczynamy biegać w kółko, po paru sekundach dostrzegam obok siebie Jaegera który mnie dogonił.

''Wygląda na to, że za chwilę będziemy mieć wspólny czas dla siebie kruszynko.''

Spojrzałem na niego z złością, a przynajmniej próbowałem. Bo jak niby mam to zrobić, skoro kilka minut temu, ten oto idiota zafundował mi erekcję? Na szczęście mam luźne spodenki, a 'Levi Junior' nie był jeszcze w pełni obudzony. Aby dalej ignorować intruza, przyspieszyłem bieg.

Po paru ćwiczeniach zadecydowaliśmy, że będziemy grać w dwa ognie. Ja dołączyłem do drużyny Armina, natomiast Eren do drużyny Daehyuna.

W końcu nadeszła moja kolej by kogoś zbić, oczywiście szukałem konkretnej osoby. Próbowałem w niego wycelować, ale Jaeger od razu zrobił unik. Cholera!

Gra toczyła się dalej i po kilku minutach przypadła kolej na Erena. Jak się domyśliłem na jego celowniku byłem ja. Starałem się również zrobić unik, jednakże temu przystojnemu debilowi, udało się mnie uderzyć i to w sam środek gęby, czego się nie spodziewałem.

''EREN! Umawialiśmy się że nie w twarz!'' Wykrzyczał nauczyciel. ''Robimy powtórkę, Jaeger zostajesz w grze i pamiętajcie ludzie, nikomu nie robimy krzywdy.''

Przez chwilę trzymałem za swój lekko bolący nos. Na szczęście piłka niebyła zbyt twarda, dlatego mogłem szybko skoncentrować się na dalszej grze. Więc ta bezczelna morda ma zamiar dalej mnie prowokować? Jeśli chce wojny, to będzie ją mieć.

Następnym razem gdy dostałem piłkę w swoje ręce, ponownie poszukałem wzrokiem brązowowłosego. Ale moim celem nie była jego ładna buźka, tak jak w moim przypadku, ale całkiem coś innego. Wziąłem zamach i z pełną parą rzuciłem w jego stronę. Tym razem byłem szybszy od niego. Eren nie zdążył uciec. Szczęśliwy z tego, iż zbiłem Jaegera, od razu nie zorientowałem się, że jednak udało mi się trafić dokładnie tam gdzie chciałem.

Mianowicie prosto w jaja. STRIKE!

Szatyn zgiął się w pół i upadł na kolana. Spojrzałem na niego z zdziwieniem. Przecież to niemożliwe?! Ta piłka wcale nie jest taka twarda. Pan Lee podbiegł do niego zmartwiony i zapytał czy wszystko w porządku.

''Levi Ackerman co przed chwilą powiedziałem?!''

''Och, daj Pan spokój, to przecież wcale go nie boli.'' Warknąłem.

I w tym momencie Eren ponownie głośno i boleśnie zajęczał. Rozszerzyłem oczy. Czyżbym się pomylił? Przełknąłem ślinę i podszedłem do niego z chęcią udzielenia pomocy. ''Ej, Jaeger wszystko ok? Przepraszam, nie sądziłem że będzie boleć aż tak bardzo.''

Jako odpowiedz Eren skrzywił w bólu twarz i posłał mi cierpiące spojrzenie. Dobra może trochę przegiąłem.

''Levi, idź po coś zimnego i pomóż mu z jego problemem.'' Powiedział nauczyciel.

Ok, ok Levi, tylko nie myśl dwuznacznie. W przeciwnym razie to TY ponownie będziesz miał problem.

Kiwnąłem potwierdzająco głową. Tak, rzeczywiście dopadły mnie wyrzuty sumienia.

Pomogłem wstać chłopakowi, który nadal piszczał boleśnie.

''Boże, nie sądziłem, że jesteś taką cipą.'' Wyszeptałem ledwie słyszalnym głosem, ale Eren i tak mnie usłyszał.

''Zamknij pysk Ackerman! Nawet nie wiesz jak wysoce drogocenny jest ten królewski miecz!''

Przewróciłem oczami i powoli odprowadziłem go do szatni, gdzie teraz mogłem spokojnie się nim zająć.

Sam...

International Playboy   wersja ERERIOnde histórias criam vida. Descubra agora