42.

3.2K 208 97
                                    

Levi Pov

Mój oddech przyspieszył. Kipiałem z złości. Jak on mógł coś takiego powiedzieć?!

''Jesteś obrzydliwy Jaeger!'' Wykrzyczałem na całe gardło. Eren trzymał się za nos, z którego ciekła  stróżka krwi.

Niestety zgryz miał jeszcze dobry.

Chłopak zamiast się na mnie wkurwić, tylko się zaśmiał. Taksował mnie prowokującym spojrzeniem, w którym jednak mogłem dostrzec szczyptę zaskoczenia.

''Jak na taką cipkę jak ty, cios nie był taki zły.'' I z tymi słowami na ustach, opuścił łazienkę.

Osunąłem się na podłogę, chłód kafelek przeszył mnie na wylot, wszystko strasznie bolało. Znów zacząłem ryczeć, chciałbym cofnąć czas. Jak mogłem do tego dopuścić? Jak mogłem, aż tak bardzo przestraszyć się jego gróźb.

Potrwało chwilę zanim się uspokoiłem i zdołałem podnieś z podłogi. Zdjąłem bieliznę i wszedłem pod prysznic. Ciepła woda pomogła mi się nieco rozluźnić. Wziąłem swój ulubiony aloesowy szampon i zacząłem wmasowywać go w włosy. Potem zacząłem szorować swoje ciało, pomimo tego czułem się paskudnie brudny.

Wykorzystany.

Nie mogłem sobie poradzić z swoimi spazmami szlochów i potokiem łez. I do tego oczy zaczęły mnie już strasznie piec.

Kiedy w końcu postanowiłem wyjść spod prysznica, szybko wyciągnąłem ręcznik z szafki, niestety przez tego debila  nie zabrałem z sobą ciuchów. Owinąłem mięciutką tkaninę wokół bioder i dygoczącą dłonią otworzyłem drzwi. Szybko zeskanowałem pokój, na szczęście nigdzie nie zauważyłem szatyna.

Powoli się ubrałem i bezsilny opadłem na łóżko. Znów rozejrzałem się po pokoju, wszystkie sceny, które przeżyłem z szatynem, ponownie pokazały mi się przed oczami jak urywki filmu.

Nagle usłyszałem pukanie do drzwi. ''Levi?'' Odezwał się Armin.

Czego chciał?

''Chwileczkę.'' Szybkim ruchem wytarłem z twarzy resztki łez licząc, że blondyn nie zauważy mojego stanu.

Arlert wkroczył do pokoju, gdy mu na to pozwoliłem.

''Levi wszyscy na ciebie czekają. Jedzenie jest już goto- LEVI!'' Chłopak popatrzył na mnie z przerażeniem w oczach.

Aż tak źle?

Chyba jednak mi się nie udało zakamuflować mojego samopoczucia...

''Co się stało?! Wszystko w porządku?''

Ach, Armin...

Wymusiłem lekki uśmiech ''Wszystko ok. Nie martw się.''

Chłopak podszedł do mnie, usiadł obok i delikatnie pogłaskał mnie po plecach. ''Nie wierzę. Chcesz o tym porozmawiać?''

Zaprzeczyłem szybko głową. ''Nic złego się nie stało. Myślę że po prostu tęsknię za rodzicami.'' Skłamałem.

 Blondyn zmrużył z niedowierzaniem oczy. W jednej chwili wydawało mi się jakby chłopak odczuwał te same emocje co ja. Mogłem przysiąc, że w jego oczach na moment również zabłysły łezki. Tak jakby spotkało go to samo. Tak jakby rozumieliśmy się bez słów. Tak jakbym nie mógł nic przed nim ukryć.

Na pewno to tylko jakieś zwidy.

''Chodź tutaj.'' Powiedział wciągając mnie w swoje ramiona, a z moich oczu znów popłynęły słone łzy.

Gdybyś tylko wiedział Armin, gdybyś tylko wiedział.

International Playboy   wersja ERERIWhere stories live. Discover now