53.

3.1K 178 68
                                    

Armin Pov

Kiedy dotarłem do mieszkania Conniego i jego współlokatorów, byłem przemoczony i zadyszany. Na moje szczęści zaczęło padać, więc resztę drogi musiałem przebiegnąć sprintem i to w ulewie.

Nacisnąłem dzwonek, po kilku sekundach chłopak otworzył mi drzwi i od razu serdecznie się do mnie uśmiechnął.

''No w końcu jesteś.'' Powiedział, zamykając mnie w stalowym uścisku.

''Iiiii , jestem przemoczony, woda ze mnie kapie!'' Zawyłem.

''I co z tego, wiem kiedy dobry przyjaciel potrzebuje soczystego przytulasa.''

Jego słowa sprawiły, że roztopiłem się jak kostka lodu na słońcu. Odwzajemniłem objęcie a w oczach zaszkliły mi się łezki, które po chwili zaczęły toczyć się po moich policzkach.

''Och, Armin.'' Connie przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej, głaszcząc po włosach''Wyduś to z siebie. Na pewno poczujesz się lepiej.''

On wiedział jak podtrzymać ludzi na duchu, za to tak bardzo go podziwiałem.

Kilka minut później udało mi się uspokoić.

''Chodź, inni już na ciebie czekają.''

Zatrzymałem się w półkroku ''Oni... wiedzą że...''

Chłopak pokręcił głową ''Oczywiście że nie. Nic nie powiedziałem. Ale nie bój się, o nic nie będą pytać, nie ingerują w nieswoje sprawy.''

''Ok, mogę przed tym skorzystać z łazienki?''

''Tak, wiesz gdzie jest, ale zahacz najpierw o mój pokój i wyciągnij z szafy jakieś w miarę pasujące na ciebie ciuchy. Musisz się przebrać bo się rozchorujesz.''

Wziąłem ubrania na zmianę, potem skierowałem się do łazienki i przemyłem twarz zimną wodą. Nie chciałem, by ktoś zauważył, iż płakałem. Gdy stwierdziłem że już mogę pokazać się ludziom na oczy, wróciłem do pokoju gościnnego.

Wszyscy domownicy przywitali mnie życzliwie. Najpierw chwilę posiedzieliśmy z nimi, później poszliśmy do pokoju Conniego, którego dzielił z Sashą. Tam opowiedziałem mu o całym zdarzeniu, widać było że chłopak gotuje się z złości ''Ten debil powinien albo przyznać się do swoich uczuć albo zostawić cię w spokoju.''

Smutno opuściłem wzrok.

Chciałem bliskości z Jeanem. Tylko że nie takiej. Chciałem by chłopak zaangażował w to również swoje szczere uczucia.

Springer przestał najeżdżać na Jeana gdy zorientował się, że znów zacząłem ryczeć.

''Przepraszam Armin.''

Pokręciłem szybko głową ''Nie, ok. Masz rację'' Westchnąłem ciężko, ocierając rękawem łzy.

Wygadanie się komuś z swoich problemów, naprawdę poprawiło moje samopoczucie. By dalej się nie dołować, zaczęliśmy rozmawiać na przeróżne tematy. Chciałem odwrócić swoje myśli od Kirsteina.

Gadaliśmy jeszcze przez chwilę, dopóki usłyszeliśmy delikatne pukania do drzwi.

''Proszę.'' Powiedział chłopak, a w drzwiach pojawiła się głowa Sashy, dziewczyna zerknęła w naszą stronę.

''Przepraszam że przeszkadzam, przyszłam po ładowarkę.'' Powiedziała zakłopotana.

Connie szybko wstał i podał brązowowłosej kabel ''Proszę kochanie.''

''Dziękuję.'' Odpowiedziała rumieniąc się na policzkach. 

Tak.

Ta dwójka była parą już od dwóch miesięcy i na pierwszy rzut oka, można było zobaczyć jak bardzo są szczęśliwi. Uczucia które wobec siebie żywili, były przecudowne. A wiecie co najbardziej było godne podziwu? Ufali sobie bezgranicznie. Żadnych wybuchów zazdrości, nie to co u Kirsteina.

Też chciałbym być tak szczęśliwy. Najlepiej z Jeanem, tylko że na tą chwilę szanse były bardzo mizerne...

International Playboy   wersja ERERIOnde histórias criam vida. Descubra agora