97.

2.8K 164 25
                                    

Hanji Pov

''Słyszycie to?''

''To Levi. Ale dlaczego krzyczy?''

''Nie wiem czemu Armin, ale Eren miał rację znaleźliśmy go. Szybko, pospieszmy się.'' Miałam złe przeczucia, chciałam jak najszybciej znaleźć się przy moim młodszym braciszku i Levim. Może i Jaeger jest największym dupkiem na świecie, ale nadal zajmuje pozycję młodszego brata, o którego trzeba się troszczyć.

Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, to co zobaczyliśmy pozostawiło nas w głębokim szoku. ''EREN!'' Właśnie chciałam podbiec do faceta który lał zielonookiego tak, jakby był on workiem treningowym, kiedy Smith mnie powstrzymał. ''Puść mnie!''

''Kochanie zaczekaj, nie chcę by coś ci się stało nierób nic pochopnie.''

Zaczęłam płakać, Erwin miał rację, ale trzeba było działać i to szybko. Nie mogłam dłużej patrzeć na to jak Eren leżał prawie nieprzytomny na ziemi.

''Wystarczy! Dosyć tego!'' Wykrzyczał Jean biegnąc w kierunku bijatyki, w ślad zanim na pomoc, podążyli Erwin i Axel.

Kiedy nasi chłopcy próbowali powstrzymać nieznajomych palantów przed ucieczką, ponieważ owi idioci stwierdzili że jednak nie mają z nami szans, ja i Armin znaleźliśmy się obok Ackermana i Jaegera.

Moja twarz zalewał się łzami, Eren musiał natychmiast znaleźć się w szpitalu. Chłopak z rozległym urazem głowy oddychał, lecz nie był przytomny. Najwidoczniej uderzył się o coś w czasie szarpaniny.

Levi również nie dał sobie pomóc, zamartwiając się o zielonookiego. ''Eren proszę pomóżcie mu!'' Zaszlochał brunet, nie zwracając uwagi na swoje 'drobne' urazy które również powinny jak najszybciej zostać opatrzone.

Wcześniej zadzwoniliśmy po karetkę, na szczęście nie musieliśmy na nią długo czekać. W tym samym czasie kiedy Erwin opowiadał policjantom, którzy również przyjechali na miejsce, przebieg zdarzenia, my zdawaliśmy raport ratownikom medycznym.

''Chcę jechać z nim!'' Powiedziałam, kiedy ratownicy transportowali nieprzytomnego szatyna do karetki. Eren proszę, obudź się.

Levi Pov

Przepłakałem całą noc. Eren został przeniesiony z izby przyjęć do normalnego pokoju. Co chwila przychodził jakiś lekarz lub pielęgniarka, by monitorować stan pacjenta, który nadal jeszcze się nie obudził. A czyją to było winą? Moją. Bo gdyby tylko nie przybiegł mi z pomocą, ratując mnie przed oprawcami, nic by mu się nie stało. Właśnie przed tymi wariatami uciekłem z rodzinnego miasta.

''Masz Levi.'' Powiedział Axel podając mi plastikowy kubeczek napełniony wodą. Zaprzeczyłem kiwnięciem głowy, nie dlatego iż nadal byłem zły na rudzielca, ale w tym momencie jedyną rzeczą jakiej potrzebowałem, to wiadomość o odzyskaniu przytomność przez Jaegera.

''Levi musisz się czegoś napić i coś zjeść, bo nam tu zaraz zemdlejesz. Eren potrzebuje tylko odpoczynku.'' Słysząc głos Hanji, ponownie pokręciłem głową.

''A co jeśli się nie obudzi? Nigdy?'' Zoe, opowiedziała mi wczoraj o całej przeszłości zielonookiego. Dalej nie umiałem pojąć jak rodzicie mogli się tak bardzo znęcać nad rodzonym dzieckiem? Teraz już nie dziwiłem się iż szatyn odrzucał od siebie jakikolwiek rodzaj miłości. Ponieważ jeśli nie doświadczyło się żadnej miłości w swojej rodzinie, to trudno akceptować to uczucie, a tym bardziej okazywać je drugiej osobie.

Ereś, kiedy się obudzisz, proszę nie odtrącaj mnie o siebie i wybacz że ci nie uwierzyłem. Proszę... proszę obudź się... szybko...

International Playboy   wersja ERERIWhere stories live. Discover now