91.

2.8K 190 103
                                    

Eren Pov

''Kochanie, czy Levi jest nadal z tobą?'' Zapytał przesłodzonym głosikiem Jean, swojego chłopaka, z którym właśnie rozmawiał przez telefon. Dzięki nadajnikowi wiedzieliśmy gdzie znajduje się Arlert, jednak koniomordy zaproponował rozmowę telefoniczną, by mieć pewności że obaj nastolatkowie są nadal razem.

Moim zdaniem, to chciał tylko usłyszeć głos Armina, nadal nie chce przyznać się do tego, jak bardzo jest oczarowany tym pozytywnym chłopakiem. Przyznaję się, zazdroszczę im. Tej dwójce się udało, a ja potrzebowałem jeszcze więcej czasu niż Kirstein, by pojąć jak ważny jest dla mnie Levi.

Szybko wyruszyliśmy w drogę do baru. Na wstępie zauważyliśmy blondyna popijającego kolorowego drinka, więc szybko do niego podeszliśmy. ''Gdzie  levi?'' Zapytałem chłopaka, na co ten ruchem dłoni wskazał mi parkiet.

Zostawiłem obściskującą się parę moich przyjaciół za sobą, znikając w tłumie spoconych, tańczących ciał, by poszukać mojej drugiej połówki. I kiedy w końcu znalazłem to, czego szukałem, moje serce boleśnie się skurczyło, chłopak tańczył z jakimś pierwszym lepszym nieznajomym kolesiem.

Ogarnął mnie gniew, najchętniej bym zawrócił na pięcie i stamtąd uciekł, ale nie bez Ackermana. Skierowałem kurs w stronę tańczącej dwójki, by po sekundzie chwycić czarnowłosego za rękę ''Co ty do cholery wyprawiasz?'' Zapytałem kobaltookiego, w tym samym czasie posłałem obcemu facetowi jadowite spojrzenie.

Nie czekając na odpowiedz, pociągnąłem bruneta za sobą.

''Eren~ co ty robisz?'' Zaczął użalać się Levi.

''TY mnie się o to pytasz? To raczej ja powinien pytać się ciebie. Dlaczego? Dlaczego oddajesz się komuś innemu?''

Brunet zaśmiał się w głos ''I akurat ty to mówisz? A wiesz dlaczego? Ponieważ chłopak, który znaczył dla mnie wszystko, potraktował mnie jak kupkę gówna więc teraz próbuję żyć jakoś dalej, robiąc to co mi się podoba! Ponieważ życie dalej się toczy. Czy naprawdę myślałeś, że dalej będę za tobą chodził jak wierny piesek?''

Auć.

''Tak naprawdę Jaeger, to wcale cię nie potrzebuję! Prędzej czy później i tak byś mnie zdradził, bo ostatecznie nie lubisz bawić się w związki. Czekaj jak to było? Aha... PRZECIEŻ MIŁOŚĆ NIE ISTNIEJE.''

Drugie auć.

Ok, Ackerman czuł się zraniony i to porządnie. Levi dalej się po mnie darł, częstując mnie wiązanką przekleństw, a ja tylko skruszony przysłuchiwałem się jego wybuchowi emocji. Popatrzyłem na niego, nastolatek wyglądał na zrozpaczonego. W następnej chwili ująłem dłońmi jego delikatną twarzyczkę. Przyciągając go do siebie, pocałowałem go namiętnie, wkładając w ten pocałunek calutką swoją miłość do niego.

W pierwszym momencie czarnowłosy odwzajemnił całusa, ale potem odepchnął mnie od siebie. Byłem zaskoczony jego reakcją ''Levi dlaczego-''

''Nie Eren! Ty już miałeś swoją szansę!''

W kącikach jego oczu pojawiły się małe łezki, znów doprowadziłem moje maleństwo do płaczu. Nienawidziłem siebie bardziej niż kiedykolwiek. ''Levi, nie płacz. Przepraszam, wybacz mi. Ja... ja, chcę byś został moim chłopakiem. Zacznijmy wszystko od początku, tym razem na poważnie. Chcę spróbować stworzyć z tobą solidny związek.''

''Nie. Nie wierzę w ani jedno twoje słowo. A poza tym nic już do ciebie nie czuję. Nic już niema! Rozumiesz!''

I to był dla mnie kolejny cios w pysk. ''C-co?!'' Wydukałem, wytrącony z równowagi.

''Jeśli się kiedyś kogoś raz skrzywdziło, ból nie znika z dnia na dzień, Jaeger. Więc nie oczekuj ode mnie, że od razu ci wybaczę. Nie dam rady tego zrobić Eren, nigdy!'' Wykrzyczał brunet. Totalnie rozpłakany uciekł ode mnie.

Po prostu ode mnie uciekł, zostawiając mnie samego. Mnie, Erena Jaegera, największego dupka na świecie.

International Playboy   wersja ERERIWhere stories live. Discover now