73.

3K 184 151
                                    

Eren Pov

Przewróciłem oczami, gdy kolejna osóbka zaproponowała mi się, by ją wyruchać. Kiedy oni zaczają , że jeśli moje ofiary się bronią, jest to dla mnie bardziej interesującym przeżyciem? Powoli staje się to nudne, gdy wszyscy kandydaci na ruchanko sami przychodzą do ciebie i rozkładają nogi. Zawsze potrzebowałem czegoś do upolowania, kogoś kto tak łatwo się nie oddaje, a Levi jest tego najlepszym przykładem.

Ta myśl sprawiła, że znów na mojej twarzy pojawił się uśmieszek, lecz tym razem przyłapałem się na tym, iż nie był on podły ani wulgarny, tylko raczej marzycielski i wesoły. Sprawia mi radochę kiedy najpierw muszę go intensywnie namawiać i przekabacić do 'złego'.

Tak jak teraz, nie mogę się doczekać kiedy wrócę do dormu. Znów będzie zabawnie go trochę powkurwiać. Potem przychodzi czas na część drugą: wprawić go w zakłopotanie i trzy... uwieść go. Na końcu zawsze jest mi posłuszny, a taka zabawa mi się podoba. Oczywiście chodzi tylko o seks. Uwielbiam kiedy on jest mi całkowicie uległy, kiedy to ja, trzymam nad wszystkim kontrolę. Jeszcze u nikogo, nigdy wcześniej, nie podniecało mnie to, tak bardzo jak u Ackermana.

Ale bez dwóch zdań niemożna pomylić tego z miłością. Nie. Nie potrzebuję takiej głupoty. Levi załapał zasady i całkowicie je zaakceptował. Wszystko jest odgrywane na tle cielesnej przyjemności. Tak jak powinno być.

Levi Pov

''Naprawdę tak sądzisz Armin?''

''Tak, uwierz mi. Jeśli dalej pozwolisz mu się tobą tak zabawiać, skończysz z tak samo złamanym sercem, jak ja.''

Blondyn był jedyną osobą, która oficjalnie wiedziała o mnie i o Erenie. I zdecydowanie nie był fanem tego 'związku'. Nasza teraźniejsza sytuacja zbyt dobrze przypominała mu tą, którą na początku miał z Jeanem. A ja wciskałem mu kit, że dla mnie też jest to tylko układem, by zadowolić moje fizyczne zachcianki. W końcu kupił to kłamstwo, aż do wczoraj kiedy znalazł mnie w pokoju, leżącego jak kupka nieszczęścia z zaryczaną twarzą, na łóżku. Ponieważ Jaeger po seksie znów dał mi kosza i poszedł na jakąś imprezę.

Wyznałem mojemu najlepszemu przyjacielowi, że zakochałem się w szatynie, a on poradził mi żebym w końcu zagrał z zielonookim w otwarte karty, by powiedzieć mu o wszystkim wprost. Istniało ryzyko że nasz seksualny związek legnie w gruzach, ale jeśli i tak z mojej strony w rachubę wchodziły uczucia, już można było spisać go na straty. A tym któremu najbardziej się oberwie, będę ja, nieszczęśliwie zakochany.

Popatrzyłem na zegarek. Armin zostawił mnie samego bym to przemyślał, zbierając energię i odwagę do kupy. Eren powinien za chwilę wrócić. Nawet już jest, przypadkowo usłyszałem jak wita się z innymi. Tak... Jaegera nie da się, nie usłyszeć, obojętnie na jakiej płaszczyźnie by to było.

W następnym momencie szatyn przekroczył próg naszego pokoju. Swój plecak rzucił gdzieś w kąt, by ułamek sekundy później przygwoździć mnie do materacu i zaplątać nas w długi, namiętny pocałunek.

Od razu odwzajemniłem całusa. Nigdy nie było mi tego dość. Tym razem to ja postanowiłem być w stosunku do niego bezpośredni. Przytulając się mocno do chłopaka, przejechałam dłonią po jego mięciutkich czekoladowych włosach. Moje nogi oplotły jego biodra, by docisnąć nasze krocza do siebie, wzajemnie ocierając się o nasze erekcje.

Chłopak przerwał pocałunek patrząc na mnie z dezorientacją ''Wszystko w porządku Levi? Co dziś z tobą jest nie tak? Dlaczego jesteś taki chętny? Nie żeby mi się nie podobało, nie mam nic przeciwko temu ale... to nie jest twoje typowe zachowanie, wiesz co mam na myśli, co nie?''

Spojrzałem w jego tęczówki, powinienem czy nie powinienem?

Kurwa zaryzykuję!

''E-Eren. J-ja... ja muszę ci coś wyznać...''

International Playboy   wersja ERERITempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang