25.

3.8K 238 201
                                    

Levi Pov

Następnego ranka obudziłem się z strasznie zaczerwienionymi oczami. Kolejna nieprzespana noc, z stresu oczywiście. I komu to zawdzięczam? Erenowi. Po jego 'inteligentnej' wypowiedzi, powyzywałem go od najgorszych, ale i tak nie wziął mnie na serio. Wyśmiał moje zachowanie, a potem walnął do wyra i zasnął otulając się szczelnie kocem. Niestety i tak nie potrafiłem spać, bo niby jak? Strach że może mnie zgwałcić w każdej chwili, był zbyt wielki.

Po chwili nudnego wpatrywania się w sufit, zwlekłem się z łóżka, poszedłem do łazienki i zacząłem swoją poranną rutynę. Następnie powoli podreptałem do kuch, gdzie byli już wszyscy. No prawie wszyscy. Brakowało Armina...

Niestety jedyne wolne miejsce znajdowało się na przeciwko Jaegera, więc byłem zmuszony do tego, by z samego rana oglądać jego przebrzydły wizaż.

Spokojnie Levi, spokojnie, tylko spokój cię uratuje...

''O Armin! W końcu przyszedłeś.'' Z zadumy wyrwał mnie głos Erwina, który zauważył jak młodszy chłopak wchodzi do kuchni.

Popatrzyłem na blondyna i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to- ale co mu się do cholery stało?! Tak dziwnie chodzi, jakby go coś bardzo bolało, małe biedactwo. Musze się go o to później zapytać.

Spojrzałem na resztę i oczywiście mojej uwadze nie umknął uśmieszek Erena, którego posyłał Kirsteinowi. Jean walnął go łokciem, posyłając sztynowi mordercze spojrzenie.

Na widok kupki nieszczęścia, aka Armin, Hanji gwałtownie wstała z krzesła i podbiegła do młodszego kolegi. ''Wszystko porządku? Blado wyglądasz, coś ci dolega?''

''W-wszystko w porządku Hanji, boli mnie trochę brzuch. To wszystko.'' Wydukał blondyn.

Również spojrzałem na niego z niepokojem. ''Powinieneś odpocząć. Najlepiej jak zostaniesz dziś w dormie. W takim stanie nie możesz iść na zajęcia.''

Zmarnowanego chłopaka nie trzeba było długo przekonywać, od razu zawrócił i poszedł w kierunku swojego pokoju.

Zoe podeszła do czajnika, zagotowała wodę i dwie minuty później trzymał w rękach cieplutki termofor w kształcie słodkiego pingwinka, którego ochoczo wcisnęła mi w dłonie.   

''Masz. Trzymaj, zaniesiesz go Arminowi, ok? A ja w tym czasie przygotuję dla niego śniadanie na tacy, przecież nie możemy pozwolić na to by z głodu nam umarł co nie?''

Energicznie pokiwałem głową na tak i z uśmiechem na ustach udałem się do pokoju Arlerta.

Słodko, Hanji tak bardzo się o nas troszczy, jak prawdziwa mamusia. Na tą myśl aż cieplutko mi się na serduszku zrobiło.

Zapukałem do drzwi pokoju Armina i Jeana. Nie uzyskując odpowiedzi uchyliłem drzwi i wszedłem do środka, od razu podając termofor blondynowi. Niestety mój kumpel popatrzył na mnie pytająco.

''Co mam niby z tym zrobić?''

''Ehm, Hanji powiedziała że mam ci to dać.''

''Po co? Nie potrzebuję tego!''

''Wydaje mi się że jednak tak?! Boli cię brzuch? Zapomniałeś?''

Armin popatrzył na mnie jak na debila, lecz po sekundzie jego reakcja diametralnie się zmieniła ''Och, t-tak, tak prawda. Dziękuję.'' Wyciągnął cieplutką butelkę z mojej dłoni i usadowił ją pod kołdrą. Sycząc przy każdym drobnym ruchu, którego wykonywał.

Naprawdę strasznie musi go ten brzuch boleć...

''Ehm, jeśli nie masz nic przeciwko temu to chciałbym trochę się przespać.''

Natychmiast skinąłem z zrozumieniem głową. ''Jeśli będziesz czegoś potrzebować, do daj znać ok?'' Tym razem Armin pokiwał twierdząco głową.

Po cichu zamknąłem drzwi i postanowiłem pójść z powrotem do kuchni, jednak na moje nieszczęście na korytarzu spotkałem przebrzydłą mordę, idącą w moim kierunku. 

''No nareszcie, tęskniłem za tobą kochanie~'' Wymruczał szatyn.

Na te słowa moje tęczówki wrogo zaiskrzyły. ''Daruj sobie Jaeger. Tak na serio? Ile jeszcze?! Po prostu przestań dogadywać mi takimi tekstami.''

W następnej chwili chłopak chwycił mnie mocno za ramiona, popychając, niezbyt delikatnie, na ścianę.

''No, no, no Ackerman. Nie tym tonem skarbie. A może chcesz, by tobie się przytrafiło to samo co Arminkowi, hm? Bądź grzecznym i posłusznym chłopcem, to nic ci się niestanie.''

Po tych słowach zielonooki puścił mnie i zniknął w naszym wspólnym pokoju, zostawiając mnie z niepewnością na twarzy i wielkim znakiem zapytania w głowie.

International Playboy   wersja ERERIWhere stories live. Discover now