#50 "Zabójczy pocisk"

639 43 38
                                    

Hanako uśmiechnęła się pod nosem, gdy mieli już Szczękowego jak na tacy. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie maszynowe działa, które wystrzeliły w ich stronę i unieszkodliwiły kilku z ich oddziałów.

- Za nami!

- Unik, róbcie unik!

- Kurwa! – przeklęła głośno Hanako, ledwo będąc w stanie uniknąć pocisków.

Jak się okazało Tytan Transportowy zdołał przybyć na czas. Na niekorzyść dla nich oczywiście.

- Jesteś cała? – spytał podirytowany Levi, gdy oboje skryli się za ścianą.

Brunetka mruknęła coś pod nosem w geście przytaknięcia i przełknęła głośno ślinę na widok tytaniej wersji Erena, który ponownie został nadziany przez Obuchowego. Nawet, jeśli trzymał zmiennego w garści, on nadal potrafił się bronić i wytwarzać swoje bronie.

Odwróciła się nieco, słysząc dudniące kroki Zwierzęcego, który w końcu raczył się zjawić. Levi posłał jej sugestywne spojrzenie, a ona skinęła lekko głową. Wiedziała przecież, że ma na siebie uważać.

- Nie pozwólcie im uciec – rzekł Zeke swoim tytanim głosem. – Zetrzeć wszystkich na proch – reszta tytanów Mare wydawało się być nieco spokojniejszymi, gdy był po ich stronie.

Ciekawe na jak długo.

- Nie ważcie mi się zginąć. Macie przeżyć – mruknął kapral, wzbijając się w powietrze, co zaraz po nim zrobili także inni Zwiadowcy.

Rozpoczęła się walka pomiędzy kilkudziesięcioma ludźmi a trzema tytanami. Hanako próbowała oblecieć ich, jak tylko mogła i skutecznie użyć włóczni piorunów, ale nawet ze swoim wsparciem nie zdołała zrobić za wiele. Najgorzej było z Transportowym, który miał na sobie działa i jedyną opcją na dalszą walkę z nim było ich unieszkodliwienie, a dokładniej ludzi znajdujących się w środku.

Już na tym etapie walki stracili sporo ludzi. Aż bała się myśleć, co mogło się dziać za chwilę. Przywołała się jednak do porządku i zniknęła z pola widzenia razem z Levi'em.

Szczękowy zdawał się zauważyć to już po chwili, bo na moment wyszedł ze swojego tytaniego ciała, by poinformować o tym swojego towarzysza broni. Oboje nie byli zadowoleni z faktu, że Eren próbował przegryźć kryształ chroniący prawdziwe ciało Obuchowego. Gdy to się nie udało, Eren najzwyczajniej w świecie ponownie się przemienił.

Korzystając z małej chwili oddechu, żołnierze szybko uzupełnili zapasy gazu oraz broni. Mieli ograniczone możliwości walki i gdyby nie oddział zaopatrujący, tak naprawdę na nic nie mieliby szans. Wrogowie zdawali się o tym wiedzieć, tak samo jak oni wiedzieli o otaczających getto Mareńczyków.

Hanako syknęła głośno, kiedy Zeke rzucił kamieniami prosto w nich, a jeden z odłamków szyby drasnął jej twarz. Levi przeklął głośno i spojrzał na nią z niepokojem.

- To nic – oznajmiła szybko, nieco go uspokajając, choć i tak musiał dokładnie się jej przyjrzeć, by się upewnić.

- Miałaś uważać – mruknął niezadowolony i pospiesznie przejechał kciukiem po jej wardze. Na nic więcej nie miał czasu.

- To nie Eren Jaeger jest moim wrogiem. Zacznę od kogoś innego – rzekł Zwierzęcy, a czarnowłosy wyciągnął z kieszeni zegarek. – Pokaż się, Levi. Nie możesz sobie pozwolić na zwlekanie.

Hanako mimowolnie zadrżała, słysząc i czując zarazem głośny wybuch spowodowany przez przemianę Armina w Kolosalnego. Okręty i port wroga zostały doszczętnie zniszczone, dzięki czemu mieli jeszcze większe szanse na wygraną.

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Where stories live. Discover now