#39 "Wybór kaprala"

659 43 28
                                    

Obojętnym spojrzeniem omiotła parujące szkielety i zwróciła głowę w stronę muru. Musieli natychmiast się tam udać, ale oboje mieli już tylko same resztki gazu.

- Kurwa – mruknął oblepiony krwią Levi, pukając w ściankę butli. – Ledwo wystarczy na dostanie się na mur. Jak u ciebie?

Hanako popukała palcem w butlę przymocowaną do pasa i przegryzła wargę.

- Podobnie – powiedziała tylko i spojrzała jeszcze raz na martwe ciała.

Zarówno jej wrogów, jak i towarzyszy.

- Rusz się, musimy dogonić Zwierzęcego – rozkazał czarnowłosy, ruszając biegiem w stronę muru. – Skurwiel się wywinął, do cholery!

Hanako również zaczęła biec. Oboje czuli ogromny żal, że śmierć tylu ludzi poszła praktycznie na marne. Brunetka nie mogła wymazać z pamięci krzyków bólu oraz widoku krwi i podziurawionych ciał towarzyszy. Miała tylko nadzieję, że Hayato wciąż żyje i jak zwykle powita ją gorącym uściskiem. Mimo, że nienawidziła przytulania, teraz tylko to trzymało ją przy życiu.

- Oszczędzaj gaz, jak tylko się da. Nawet nie wiemy, czy uda nam się przejść na drugą stronę – rozkazał czarnowłosy dość spokojnie, gdy byli już przy murze, mimo że rozsadzała go wściekłość.

Zdyszana od biegu Hanako przytaknęła i wbiła haki, jak najwyżej tylko się dało. Kątem oka dostrzegła, że wewnętrzna brama Shinganshiny została zasklepiona. W dodatku Kolosalnego nie było już słychać.

Kapral i brunetka już po krótkiej chwili byli na murze. Natychmiast ogarnęła ich jeszcze większa niż dotychczas wściekłość, gdy dostrzegli na dole Czworonożnego oraz Zwierzęcego, który w ludzkiej postaci siedział na jednej ze skrzyń na grzbiecie tytana. Co najważniejsze wrogowie byli tuż przy Erenie, który trzymał ostrze przy szyi pokonanego Bertholdta.

- Kurwa! – Levi natychmiast zsunął się z muru, pamiętając o tym, że na normalne zejście nie wystarczy mu gazu.

Hanako przestraszyła się jego wymalowanych furią oczu, ale zaraz potem sama zsunęła się z muru i spadając, w ostatniej chwili zaczepiła linki o jeden z budynków, by w miarę bezpiecznie znaleźć się na ziemi, a raczej na dachu, gdzie był już kapral.

Levi przeklnął siarczyście, gdy wrogowie zdążyli mu umknąć.

- Kapralu! – Eren z zaskoczeniem wpatrywał się w dowódcę, a czarnowłosy szybko się do niego odwrócił.

- To była moja resztka gazu – oznajmił szybko. – Ruszam za nim. Daj mi swoje paliwo i ostrza!

- Rozkaz. – Eren natychmiast zaczął odpinać paski, lecz przerwał, gdy coś czarnego za nim kaszlnęło.

Zdyszana Hanako zastygła w bezruchu.

To było zwęglone ciało.

~ Że co?

- A-Armin... - wyszeptał Eren, nie dowierzając.

Hanako nie mogła w to uwierzyć. Dopiero teraz dostrzegła ledwo żywego Armina.

~ Co tu się stało?!

Zwiadowcy usłyszeli świst linek i po krótkiej chwili na dachu pojawiła się Mikasa, mająca przekazać informacje, jednak widząc to, co się tu dzieje, nie potrafiła wydusić słowa.

- To najprawdziwszy cud! Armin znów zaczął oddychać! – krzyknął Eren, pochylając się nad przyjacielem, a Mikasie stanęły łzy w oczach.

- Armin? – wyszeptała.

- Kapralu, szybko, zastrzyk! – krzyknął znów Eren, wiedząc, że to właśnie Levi sprawuje pieczę nad płynem zmieniającym ludzi w tytanów.

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Where stories live. Discover now