#52 "Wybuch"

778 51 40
                                    

- Uciekaj! – krzyknął do niej Levi, kiedy nadal w osłupieniu stała w miejscu, a jeden z tytanów skoczył na nią z góry.

Momentalnie wzleciała w powietrze, unikając miażdżącego ciosu.

- Kurwa! W winie był płyn rdzeniowy Zeke'a?! Kiedy zaczął ich zatruwać?! – krzyknął czarnowłosy, tak jak i ona wyraźnie przestraszony tą sytuacją.

Hanako od razu przypomniała sobie moment, gdy do pilnujących żołnierzy przyszły dwie skrzynki po brzegi wypełnione jakimś znanym, mareńskim winem. Ona i Levi w przeciwieństwie do żołnierzy, pili tylko i wyłącznie herbatę, co mogłoby się pokrywać z przypuszczeniami co do ich przemiany. Symptomy były jednak inne, niż opisywał ich wróg. Oboje podejrzewali, że po prostu ich okłamał.

Brunetka dosłownie nie wiedziała, co robić. Tytani zdawali się poruszać o wiele szybciej niż zwyczajnie, a ona tylko w popłochu umykała przed ich rękami. Nie chciała ich zabijać, przecież jeszcze minutę temu byli jej towarzyszami broni!

Ale Levi zadecydował. Nie było mowy o próbowaniu ich uratowania. Ba, nawet by to nie zadziałało. Zarówno Hanako, jak i samego Levi'a zabolało to aż za mocno.

Brunetka mocno zacisnęła powieki, kiedy tytani zaczęli rzucać się na ich obojga. Zaraz potem na nowo była pobryzgana krwią, a parujące ciała tytanów tylko prowokowały stające w oczach łzy do wypłynięcia.

Przepraszam...

***

Ogarnęła ją furia, kiedy zobaczyła trzech tytanów wraz z Zeke'em uciekających z lasu. O ile to możliwe, przyspieszyła jeszcze bardziej, choć Levi nadal stanowczo ją wyprzedzał. Kiedy on zdążył pozbyć się już jednego z tytanów, dopiero wtedy zbliżyła się dostatecznie, by dostrzec zaskoczonego Zwierzęcego.

- Rany, odpuściłbyś w końcu! – krzyknął, zaraz potem od razu zamieniając się w tytana.

Hanako musiała na chwilę zakryć oczy, gdy nieprzyjemny dym wzniósł się z powietrzem. Podleciała nieco w górę, by łatwo się z niego wydostać i móc ocenić sytuację. Skrzywiła się mocno, kiedy Zeke w postaci tytana rozerwał ciało jednego z nowo przemienionych i rzucił głową gdzieś w pobliże jej ukochanego.

- Gdzie jesteś?! – krzyknął znów, a jego zniekształcony głos mocno wbił się w jej głowę. – Gdzie się schowałeś, Levi?!

Kobaltowooki oczywiście nie dał się tak łatwo trafić i ze zwrotną szybkością omijał jego wszelkie późniejsze ataki. Zwierzęcy zdawał się nawet jej nie zauważyć i choć chciała jak najszybciej zbliżyć się do kaprala, pozostała nieco z tyłu, by w razie czego móc interweniować z zaskoczenia.

- Gdzie się podziali twoi uroczy podwładni?! Nie mów mi, że ich zabiłeś! Biedactwa! – krzyknął z pogardą Zeke, a Hanako na moment spuściła wzrok.

Nie, to nie moment na żal.

Dość cicho unosząc się w powietrzu, ze skupieniem patrzyła, jak Levi rzuca w tytana swoją peleryną, co skutecznie go zdezorientowało i na moment odwróciło jego uwagę.

- Miotasz się jak gówno w przeręblu, brodate ścierwo! A wystarczyło siedzieć na dupie i czytać! - prychnął czarnowłosy, bez trudu przecinając coraz to nowe gałęzie, które utrudniały wrogowi obeznanie się w sytuacji. – Skąd w ogóle pomysł, że uda ci się przede mną uciec? Myślałeś, że nie będę w stanie zabić moich ludzi, gdy przemienisz ich w tytanów? Nie masz nawet pojęcia, ilu towarzyszy musieliśmy zabić!

Zeke ryknął na całe gardło i rzucił w Levi'a ostatkami z ciała rozerwanego tytana. Hanako z trudem powstrzymała krzyk, kiedy jej ukochany prawie oberwał, zbliżając się bardzo blisko wroga. Jego włócznie piorunów wystrzeliły wręcz perfekcyjnie, a Zeke w ludzkiej postaci już po krótkiej chwili leżał na ziemi.

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Where stories live. Discover now