#43 "Audiencja"

662 51 20
                                    

Czas dłużył się Hanako niemiłosiernie i gdy w końcu nadszedł wieczór, miała głowę pełną nowonarodzonych, niepokojących ją obaw. Postanowiła choć na chwilę rozprostować nogi i z westchnięciem podeszła do okna na końcu pomieszczenia. Otworzyła je powoli i zamknęła oczy, czując na sobie przyjemny, lekki powiew wiatru. Zatracając się w tej spokojnej chwili, nie spostrzegła nawet, że jest uważnie obserwowana. Dopiero cichy głos wybudził ją z rozmyśleń:

- Włosy ci sterczą.

Hanako otworzyła szerzej oczy i odwróciła się szybko, napotykając na sobie wzrok lekko uśmiechniętego Hayato.

- Hayato... - szepnęła z niedowierzaniem i pospiesznie podeszła do brata, rzucając mu się na szyję, na co ten syknął cicho.

- Przepraszam. – Brunetka natychmiast oderwała się od mężczyzny i mimowolnie wypuściła z oczy gorące łzy.

- Od kiedy stałaś się taka wylewna, co? – spytał Hayato, próbując nieco uspokoić siostrę.

- Nawet nie wiesz, jak się o ciebie bałam! – odparowała i wytarła łzy z policzków.

- Przecież nic mi nie jest, krasnalu – oznajmił Hayato spokojnie.

- Nic ci nie jest?! Mogłeś zginąć! – rzekła Hanako oburzona, ale Hayato średnio się tym przejął i zdusił w sobie jęk bólu, gdy poczuł ranę na torsie.

- Nareszcie się obudziłeś, Hayato – rzekł lekarz, wchodząc do pomieszczenia, gdy przechodząc obok usłyszał rozmowę rodzeństwa. – Myślałem, że twoja siostra wrośnie w to krzesło, gdy cały dzień przy tobie siedziała.

- Naprawdę byłaś tu cały czas? – spytał brunet siostry, marszcząc brwi.

Hanako tylko wzruszyła ramionami, a Hayato westchnął cicho.

- Mówiłem ci kiedyś przecież, że...

- Tak, wiem. Mam dbać najpierw o siebie. Nie musisz mi przypominać – natychmiast przerwała brunetowi.

Jednak Hayato nie chciał odpuścić i gdy ponownie otworzył usta, by coś powiedzieć, lekarz wtrącił się do rozmowy, oznajmiając, że musi zmienić mu opatrunki.

Hanako przytaknęła i zrozumiawszy przekaz, wyszła z pomieszczenia, od razu kierując się do stołówki, aby przynieść bratu coś do jedzenia. Wiedziała, że nie będzie mieć wyrzutów sumienia, bo ludzie, którzy dawali im posiłki znali się na rzeczy i nikt nie narzekał na smak potraw.

Co, jak co, musiała przyznać, że ogromnie jej ulżyło, gdy Hayato się obudził. Teraz pozostało mu tylko dobrze wypocząć i zagoić rany.

Gdy tylko weszła do stołówki, wzięła z kuchni miskę z zupą dla brata i wróciła do oddziału szpitalnego. Delikatnie uchyliła drzwi i upewniwszy się, że Hayato jest już opatrzony, weszła do środka, akurat mijając się z wychodzącym lekarzem, który posłał jej po drodze niemy uśmiech.

Kiedy rodzeństwo zostało już same, Hanako przysiadła na krzesełku obok łóżka brata, kładąc sobie miskę z zupą na kolanach.

- Będziesz mnie karmić, tak? – spytał Hayato, przekrzywiając zabawnie głowę.

- Sam chyba nie dasz sobie rady – odparła, wzruszając ramionami i zaczęła (trochę nieporadnie) karmić chłopaka.

Hayato oczywiście nie protestował i z chęcią zapełniał pusty od kilkunastu godzin żołądek.

- Przypominają mi się czasy, gdy dopiero dołączyłaś do Zwiadowców – oznajmił Hayato. – Tylko, że wtedy to ja cię karmiłem. I chyba lepiej mi to szło.

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Donde viven las historias. Descúbrelo ahora