#32 "Królowa Historia"

728 57 32
                                    

Niedługo po pokonaniu tytana Roda Reissa niektórzy Zwiadowcy wyruszyli z powrotem do jego ziem, by jeszcze raz ją przeszukać, a przy okazji dowiedzieć się, czy ktokolwiek z ludzi Kennego żyje. Lekko zmęczona Hanako w ciszy jechała obok swojego brata, który mierzył ją swoim wręcz prześwitującym spojrzeniem. Gdy brunetka pomyślała, że pozostanie już tak do końca drogi, Hayato odezwał się cichym tonem:

- Czego wczoraj chciał od ciebie kapral? – spytał, upewniając się, że czarnowłosy niczego nie usłyszy.

Hanako podniosła głowę zaskoczona pytaniem.

- Po prostu stwierdził, że chce mieć mnie użyteczną na całej tej walce z Rodem Reissem, więc podzielił się ze mną herbatą. – Wzruszyła ramionami dziewczyna i od razu zorientowała się, że zabrzmiało to co najmniej dziwnie. Cała ta wczorajsza sytuacja z kapralem była nieco dziwna, ale wtedy nie zwróciła na to uwagi.

~ Mniejsza o to. ~ Potrząsnęła głową.

- Czy ja o czymś nie wiem? – Hayato uniósł brwi. – Kapral nigdy nikogo nie faworyzował.

- Też nic mi o tym nie wiadomo – odparła Hanako stanowczo, tym samym zakończając rozmowę.

***

Gdy Zwiadowcy dojechali już na miejsce, od razu zabrali się za przeszukiwanie okolicy. Hanako jak zwykle była w parze z kapralem. Nie wiedziała dokładnie dlaczego tak jest, ale zwaliła to na to, że Erwin wyznaczył ją na pomocnicę kobaltowookiego, więc nie martwiła się tym.

Levi zmarszczył brwi, gdy brunetka odetchnęła głęboko.

- Twoja dzisiejsza służba jeszcze się nie skończyła – prychnął oschle.

Hanako przewróciła oczami i poprawiła strzelbę w drobnych dłoniach.

- W końcu uporaliśmy się z tym ogromnym tytanem. Może to jeszcze nie koniec, ale skutecznie pozbyliśmy się zagrożenia dla Orvud – mruknęła.

Kapral milczał.

Powolnym krokiem przemierzali zniszczone ziemie Roda Reissa, rozglądając się uważnie dookoła. Nagle zauważyli pod drzewem nieopodal jakąś postać. Skierowali się więc w tą stronę, docierając w końcu do samego Kenny'ego Ackermana. Widać było, że jest niemal bezbronny. Rozległa rana na brzuchu oraz oparzenia jeszcze to potęgowały, jednak mimo to Hanako, celując, trzymała rękę na spuście.

- Kenny – rzekł Levi chłodno, a mężczyzna uniósł na dwójkę swoje spojrzenie.

- Więc to ty? – mruknął, od razu krztusząc się swoją własną krwią.

- Wszyscy twoi ludzie, z którymi walczyliśmy nie żyją – oznajmił kapral. – Zostałeś tylko ty?

- Na to wygląda.

Przez chwilę wszyscy milczeli, a czarnowłosy marszczył brwi, jakby się nad czymś zastanawiał. W pewnym momencie położył dłoń na strzelbie Hanako, opuszczając ją w dół. Brunetka posłuchała się niemo przekazanego rozkazu i rozluźniła nieco ręce.

- Rozległe oparzenia i silny krwotok. Nie ma już dla ciebie ratunku – rzekł bez ogródek Levi.

- Tak sądzisz? – odparł Kenny słabiej niż przed chwilą. – Nie byłbym tego taki pewien.

Nagle mężczyzna wyciągnął zza pleców pudełko, które powoli otworzył, a Hanako patrzyła na jego zawartość z niedowierzaniem.

~ Ten dziwny płyn zamieniający w tytana?

- Podwędziłem to maleństwo prosto z zafajdanej torby Roda – wyjaśnił. – O ile dobrze zrozumiałem, gdy to sobie wstrzyknę, przemienię się w tytana. Niestety w jednego z tych nierozgarniętych, jednak to wystarczy, bym przedłużył sobie życie.

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Where stories live. Discover now