#56 "Port"

333 24 5
                                    

Całkiem szybko dotarli do miejsca, z którego w miarę bezpiecznie mogli obserwować sytuację we wspomnianym porcie. Hanako jednak nie widziała zbyt wiele. Jako, że nie była dopuszczona do walki, dowódcy nie marnowali czasu, by każdy spojrzał przez lunetę. Ale tak naprawdę wcale tego nie potrzebowała – wiadomym było, że całe to miejsce było dobrze chronione.

- Nie do wiary, że Floch nas przechytrzył... - mruknęła Hanji, razem z Magato i Hayato patrząc na wszystko z góry.

- Jeśli Jaegerzyści zniszczą latającą łódź, nasz plan szlag trafi – oznajmił marszałek. - Ale czemu jeszcze tego nie zrobili?

- Kto wie... Jednak być może nie do końca są przekonani, że wciąż istnieją ludzie chcący powstrzymać Erena – odparła. - Łatwo jest zniszczyć jakieś urządzenie, ale odtworzenie utraconych technologii po zniszczeniu świata potrwa dekady. Ponadto będą jej potrzebować, by sprawdzić, czy kontynenty zostały wyludnione. Niewykluczone, że głównym powodem opanowania portu było przejęcie Azumabito z ich statkami oraz wiedzą technologiczną – mruknęła. - Jednakże jestem pewna, że gdy tylko dowiedzą się o naszej obecności, natychmiast zniszczą latającą łódź. I nawet z mocą Dziewięciu Tytanów niezwykle trudno będzie ich powstrzymać.

Magato złożył swoją lunetę z powrotem, głęboko się nad czymś zastanawiając.

- Jednak jeśli tutaj zawiedziemy, nigdy nie zdołamy pokonać Pierwotnego – oznajmił poważnie. Dlatego musimy zrealizować plan...

Hanako spojrzała na przygotowującą się grupkę żołnierzy. Wszyscy byli już praktycznie gotowi do walki, choć tak naprawdę woleliby mieć już to wszystko za sobą.

- Będziemy musieli zabić wszystkich naraz. Tylko tak zdołamy zabezpieczyć łódź – odezwała się Annie. - W tym celu wykorzystamy moc wszystkich naszych tytanów oraz waszą broń. Czy to jasne?

Zwiadowcy nie wydali się zbytnio przekonani.

- Chwila moment... - mruknął Connie.

- Czego znowu?

Chłopak otworzył usta do odpowiedzi, ale nie wypowiedział ani jednego zdania. Zamiast niego odezwała się Mikasa.

- Atakując cały port bez pomyślunku, przy okazji mogą ucierpieć Azumabito – stwierdziła poważnie.

- Właśnie! - poparł ją Connie.

- Nawet jeśli to twoi dalecy krewni, dla nas są tylko wrogami, którzy najechali naszą ojczyznę – odparła Annie, w ogóle nie przejmując się tym faktem.

- Mylisz się, tylko dodamy sobie problemów, jeśli pozwolimy Azumabito umrzeć, Annie – oznajmiła Pieck, znów nieco wychylając się ze swojego tytana. - Mam rację? - zwróciła się do stojących nieopodal Mareńczyków.

- W rzeczy samej – odparł Onyankopon. - Choć powinienem dać radę pilotować maszynę, bez mechaników Azumabito będzie zwykłym statkiem nielotem. Maszyna ma zwinięte skrzydła, by łatwiej było holować ją przez morze. Poza tym nie wystarczy jedynie ich rozwinąć, by latała. Pierwotny plan właścicieli zakładał, by przed dopuszczeniem statku do użytku umieścić go w hangarze i dokonać przeglądu, a następnie lotów próbnych – wyjaśnił poważnie.

- Jak długo by to trwało? - zapytał Reiner.

- Tego nie wiem. To zależy od Azumabito.

- Rozumiem. Innymi słowy, musimy chronić Azumabito, dopóki nie przygotują statku do lotu – mruknęła Annie, patrząc na niego przenikliwie. - Dodatkowo nie chcecie mordować Jaegerzystów, mimo że ci będą chcieli próbować nas powstrzymać. Mam rację?

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz