#57 "Tytan Szczękowy"

292 21 10
                                    

Zdawało jej się, że walka trwała całymi godzinami. W rzeczywistości były to minuty pełne napięcia i strachu o swoich towarzyszy. Nie potrafiła opisać tego, co czuła, gdy słuchała coraz nowych wybuchów, strzałów i krzyków. Miała wrażenie, że doskonale widzi upadki martwych ciał na ziemię, choć nie miała szansy ich dojrzeć.

Przez cały czas kurczowo trzymała się Levi'a. Dopiero z opóźnieniem dotarło do niej, że ktoś się do nich zbliża. Nie był to wróg, jak na początku przypuszczała, a Jean. Chociaż jego mina nie wskazywała na nic dobrego.

- Musicie wsiąść do statku! - krzyknął na jednym wydechu. - Szybko!

Pieck w formie tytana zareagowała o wiele szybciej od kontuzjowanej Hanako. Od razu nakazała, by na siebie wejść i ostrożnie zniosła ich na dół góry. Utrzymanie się na ruszającym cielsku było dla rannych żołnierzy sporym wyzwaniem, jednak dzięki adrenalinie udało im się w miarę bezpiecznie przedostać dalej.

Transportowy w miarę możliwości niezauważalnie prześlizgnął się wzdłuż budynków, co nie było zbyt trudne zważywszy na ciągle trwającą walkę. Hanako chyba wolała już siedzieć na górze, niż być świadkiem masakry z tak bliska...

- Nie wierzę – sapnął Falco w pewnym momencie, kiedy udało mu się wychylić zza ściany.

Hanako dostrzegła tylko kłęby dymu. Sądząc po znajomym zapachu, domyśliła się, że niedaleko nich walczy jeden z ludzi-tytanów.

- Więc dranie wzięli na cel statek... - powiedział poważnie Onyankopon. - Teraz ci dwoje nie wytrzymają do czasu, aż będzie gotowy do wypłynięcia w morze!

Podmuch wiatru przeniósł w ich stronę głośny ryk Reinera, kiedy oberwał włócznią piorunów. Pomyśleć, że jeszcze kiedyś tak cieszyli się z ich wynalezienia... Teraz tylko utrudniały im walkę!

- Ja też muszę walczyć! - oznajmił Falco z desperacją. - Przy pomocy Szczękowego.

- Wykluczone. Z pierwszą przemianą zawsze są problemy – odparła Pieck tytanim głosem.

Hanako i Levi również nie byli z tego pomysłu ani trochę zadowoleni.

- Jednak jeśli czegoś nie zrobimy...!

- Zostawcie to mnie. Zaniosę was tylko na pokład i zaraz przyłączę się do walki.

- Gdyby zamiast mnie był tutaj Galliard, nie siedziałby tutaj, zastanawiając się, co robić!

Hanako nie zdążyła w żaden sposób powstrzymać chłopca, kiedy zeskoczył z Transportowego i pobiegł praktycznie wprost na teren walki. Gabi od razu chciała za nim wybiec, ale Pieck jej na to nie pozwoliła, lekko potrząsając łbem.

- Nie możesz – powiedziała poważnie. - Chodźmy najpierw na statek.

Tytan przemieścił się do krawędzi portu i cicho wślizgnął się pod wodę. Brunetkę owiała nieprzyjemna, chłodna bryza, ale zamiast przejmować się sobą, spojrzała na Levi'a. Jej ukochany skinął głową, choć jego twarz ciągle trwała w napięciu.

Nie musieli długo czekać, aż znajdą się tuż przy statku. Hanako dostrzegła Magato, Armina i kilku ludzi Azumabito oraz Conniego, który od razu ruszył z powrotem do walki. Rozglądnęła się po okolicy, z ulgą uświadamiając się w fakcie, że jej bratu nic nie jest.

- Generale Magato, Falco...

Pieck nawet nie musiała kończyć. Dowódca od razu spostrzegł brak chłopca i domyślił się, co takiego mógł planować.

Schodząc z mokrego, tytaniego ciała przy pomocy mężczyzny, Hanako zobaczyła w oddali pociąg z posiłkami Jaegerzystów. Choć przez moment myślała, że to ich koniec, maszyna dość szybko została wysadzona w powietrze.

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें