#5 "Pierwsza walka"

1K 79 20
                                    

Pobiegła w prawo, widząc, że aktualnie nie było tam tytanów. Obróciła głowę do tyłu i dostrzegła dwóch kadetów walczących z pięciometrowcem. Dokładnie przyjrzała się ich ruchom. Mężczyźni płynnie poruszali się w powietrzu, zahaczając hakami o pobliskie budynki. W pewnym momencie jeden z nich ze zwrotną szybkością przemieścił się bliżej tytana i zamachem z półobrotu przeciął mu kark oboma ostrzami. Kolos padł martwy na drogę, a żołnierze polecieli dalej.

~ Chyba nie jest to takie trudne...

Hanako, naciskając odpowiedni spust, wzbiła się w powietrze. Jednak nie wszystko poszło po jej myśli - po drodze zachwiała się i wylądowała na dachu jakiegoś z budynków, z trudem łapiąc równowagę na pochyłej powierzchni.

~ Jeszcze raz.

Brunetka po raz kolejny wzbiła się w górę, przy okazji oglądając, czy żaden wróg się do niej nie zbliżył. Zobaczyła w oddali Żandarma, który uderzony przez rękę tytana z tępym hukiem połamał się na ścianie. Hanako przełknęła ślinę i zaczęła lecieć w głąb Trostu, by kolos nie mógł się do niej zbliżyć. Po drodze jeszcze chwilę kiwała się na boki, ale po chwili to opanowała. 

Wciągnęła głośno powietrze, widząc tytana biegnącego tuż za nią. Odetchnęła głęboko, chcąc się uspokoić, po czym zrobiła dość zgrabny obrót i podążyła prosto na kreaturę. Ominęła go, nim zdążył zaatakować, po czym wbiła ostrze w jego kark. Tytan padł oniemiały, a Hanako tracąc równowagę, znów opadła na twarde, dachowe płytki. Zaklęła siarczyście i podniosła się.

Odetchnęła z niemałą ulgą, gdy zabiły dzwony, a wewnętrzna brama zamknęła się, co dało Hanako pewność, że jej siostra była już bezpieczna. Zza zakrętu wyłonił się kolejny tytan, więc od razu ruszyła w jego stronę. Skręciła w powietrzu, gdy ręka tytana z niemałą szybkością świsnęła tuż obok niej. Otrząsając się ze zniesmaczenia obleśną twarzą wroga, zaczepiła linki na ścianie pokrytego u dołu krwią budynku i lecąc w powietrzu, pozbawiła go życia.

Spojrzała jeszcze raz na parujące ciało i odleciała dalej, by móc zabić kolejnych tytanów. Przelatując w stronę dwóch kolosów, obróciła głowę zaskoczona widokiem oddalonego skupiska żołnierzy siedzących ze spuszczonymi głowami na kilku dachach. Jedni płakali, drudzy krzyczeli i przeklinali życie, a inni cóż... ze zbolałą miną zaczynali przyznawać przed sobą porażkę.

Wzrok Hanako powędrował na nowo przybyłą czarnowłosą, lecz nie na długo, gdyż kilkaset metrów dalej zauważyła już swój cel, a raczej dwa cele. Nie miała pojęcia, czy podoła dwóm osobnikom naraz, lecz nie myślała nad tym długo i nie ociągając się, przecięła kark jednemu z nich. To samo chciała zrobić z drugim, ale z przerażeniem stwierdziła, że ''zabity'' przez nią tytan się podnosił. Spojrzała na swoje ostrza i przy okazji mokre od krwi tytanów dłonie.

~ Dlaczego wciąż żyje? Przecież jestem prawie pewna, że przecięłam skórę wystarczająco głęboko...

Lekko przejechała palcem po prawym ostrzu i z zdziwieniem zauważyła, że było o wiele mniej ostre niż na początku walki. Skoczyła na murek i naciskając odpowiedni spust, sprawiła, że ostrza z hukiem odbiły się na posadzce. Ostrożnie, lecz nie wolno, wymieniła kawałki metalu na nowe i po raz kolejny zaatakowała wroga, tym razem skutecznie pozbawiając go życia, co zrobiła także z drugim.

Gdy tępym spojrzeniem oglądała widoczne już szkielety tytanów, usłyszała głośny okrzyk żołnierzy, którzy unosili swoją broń do góry. Po krótkiej chwili wystartowali wprost do magazynu, w którym zamierzali zaopatrzyć się w gaz będący dla nich w tamtej chwili najcenniejszym skarbem. Kącik ust Hanako podniósł się z miłego zaskoczenia, jakim był powrót woli walki kadetów.

Odetchnęła, zamykając oczy, by po otwarciu ich ruszyć w kierunku kolejnych tytanów przy murze. Bez większego wysiłku pozbawiła jednego życia, ale będąc tym razem zbyt wolna, nie zdołała uniknąć ciosu kolejnego. Z hukiem uderzyła o dachowe płytki, sycząc z bólu u boku ciała. Przez chwilę miała mroczki przed oczami, ale w porę zdołała się ocknąć i uciec od zbliżającej się paszczy tytana. Z niezadowoleniem stwierdziła, że jej lewe ostrze podczas upadku nie utrzymało się w całości i w dłoni miała już tylko jego połowę. Sprawnym ruchem wymieniła je i znów zabiła kolejnego wroga, tym razem nie odnosząc szkód. Płynnie obróciła się w powietrzu i przecięła kark innemu kolosowi.

~ To wcale nie takie trudne. Wystarczy równowaga i trochę sił.

Wylądowała na drodze i porozglądawszy się najpierw dookoła, obadała bolące ciało. Po chwili odetchnęła z ulgą, nie zauważając obrażeń poważniejszych niż siniaki. Nagle przez powietrze przeszedł okropny ryk.

Hanako, nie myśląc racjonalnie, poszybowała w jego kierunku i widok, który zastała, całkowicie zwalił ją z nóg. Kilkunastometrowy tytan, uderzając pięścią, oderwał głowę swojemu pobratymcowi.

~ Co?

__________

Pierwsza walka naszej bohaterki już się zaczęła. Jak wrażenia?

Do następnego! <3

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Where stories live. Discover now