#28 "Zagrywka Erwina"

832 55 19
                                    

Po krótkiej przerwie, Zwiadowcy ruszyli dalej. Idąc leśną ścieżką, usłyszeli czyjeś szepty oraz odgłosy zbliżających się kroków. Hanako i Levi natychmiast wyciągnęli bronie z wewnętrznej strony płaszczy i skryli się za drzewami, nasłuchując. Kroki były coraz głośniejsze, a gdy wydawało się, że nieznajomi są tuż za nimi, Hanako spojrzała pytająco na kaprala, na co ten skinął lekko głową. W jednym momencie odwrócili się, celując w przechodzących z karabinów.

Kapral prychnął pod nosem i opuścił broń, co zrobiła także Hanako.

- Nie sądziłem, że tak szybko się spotkamy – mruknął Levi, a jego oddział dostrzegając z kim mają do czynienia, również schowali swoje bronie.

Hayato spojrzał na Hanako, a ta skinęła mu głową na powitanie.

- Zdołaliście się czegoś dowiedzieć? – spytał Levi, skupiając na sobie uwagę reszty.

- Widzieliśmy, porozwieszane listy gończe wszystkich z nas... - zaczął Armin, ale kapral szybko mu przerwał.

- To wiemy, coś jeszcze?

- Nie, kapralu – rzekł Hayato po chwili ciszy, na co Levi jedynie skinął głową.

- Ktoś się zbliża! – oznajmiła Sasha, nasłuchując.

- To pewnie jakiś patrol – mruknął brat Hanako. – Co robimy, kapralu?

- Skoro musimy się dowiedzieć, czas wysłuchać jakiś Żandarmów – odparł obojętnie. – Złapiemy ich w pułapkę. Armin, robisz za przynętę.

- Tak jest – rzekł blondyn natychmiast.

- Reszta, schować się – rozkazał kapral, co po chwili wszyscy zrobili.

Hanako oraz on weszli na drzewa, by w razie czego obserwować wszystko z góry. Armin przykucnął przy będącym w pobliżu strumyku i przy okazji napełnił bukłaki wodą, co zwróciło uwagę Żandarmów, kobietę i mężczyznę, którzy z wyciągniętymi karabinami zaczęli zbliżać się w jego kierunku.

~ Niezły pomysł...

- Nie ruszaj się! – krzyknął czarnowłosy mężczyzna, obcięty na grzyba. – Zwiadowca, mam rację? – spytał, lecz Armin dalej spokojnie milczał. – Właśnie tak, masz prawo zachować milczenie. Wykonuj moje polecenia...

Hanako i Levi jednocześnie skoczyli na Żandarmów, przykładając ostrza do ich szyi.

- Właśnie tak, bez nerwowych ruchów oddajcie broń koledze przed wami – nakazał kapral, naśladując Żandarma.

- I mają prawo zachować milczenie, prawda? – mruknął Armin, biorąc karabiny w swoje ręce.

***

Już po krótkiej chwili Żandarmi byli pozbawieni swoich mundurów oraz wszelakich broni i siedzieli związani obok strumyku.

- Przebrani za Żandarmów przenikniemy w ich szeregi i spróbujemy się dowiedzieć, dokąd zabrali Erena. Tonący brzytwy się chwyta – mruknął Levi do Hanako siedzącej obok niego. – Jednak nie ma czasu. Musimy postawić wszystko na jedną kartę.

- Oby coś z tego wynikło – skwitowała brunetka, spoglądając na zbliżającego się Jeana, który podał kapralowi dowody złapanych.

Levi kiwnął głową i wstał, podchodząc do dwójki.

- A zatem... Żandarmeria dystryktu Stohess, szeregowy Marlo Freundenberg. A także szeregowa Hitch Dreyse z tej samej jednostki – oznajmił, czytając na głos. – Jeśli chodzi o sprzątnięcie tej dwójki...

Obaj Żandarmi poskoczyli w miejscu, a niejaka Hitch ku zdziwieniu Zwiadowców odezwała się:

- Przez was w Stohess zginęło ponad stu cywilów! – wspomniała, niemal krzycząc. – Może wam się wydawać, że jesteście chrzanionymi obrońcami sprawiedliwości, jednakże zrzuciliście ofiary i ich rodziny prosto w piekielne czeluście!

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz