Po krótkiej przerwie, Zwiadowcy ruszyli dalej. Idąc leśną ścieżką, usłyszeli czyjeś szepty oraz odgłosy zbliżających się kroków. Hanako i Levi natychmiast wyciągnęli bronie z wewnętrznej strony płaszczy i skryli się za drzewami, nasłuchując. Kroki były coraz głośniejsze, a gdy wydawało się, że nieznajomi są tuż za nimi, Hanako spojrzała pytająco na kaprala, na co ten skinął lekko głową. W jednym momencie odwrócili się, celując w przechodzących z karabinów.
Kapral prychnął pod nosem i opuścił broń, co zrobiła także Hanako.
- Nie sądziłem, że tak szybko się spotkamy – mruknął Levi, a jego oddział dostrzegając z kim mają do czynienia, również schowali swoje bronie.
Hayato spojrzał na Hanako, a ta skinęła mu głową na powitanie.
- Zdołaliście się czegoś dowiedzieć? – spytał Levi, skupiając na sobie uwagę reszty.
- Widzieliśmy, porozwieszane listy gończe wszystkich z nas... - zaczął Armin, ale kapral szybko mu przerwał.
- To wiemy, coś jeszcze?
- Nie, kapralu – rzekł Hayato po chwili ciszy, na co Levi jedynie skinął głową.
- Ktoś się zbliża! – oznajmiła Sasha, nasłuchując.
- To pewnie jakiś patrol – mruknął brat Hanako. – Co robimy, kapralu?
- Skoro musimy się dowiedzieć, czas wysłuchać jakiś Żandarmów – odparł obojętnie. – Złapiemy ich w pułapkę. Armin, robisz za przynętę.
- Tak jest – rzekł blondyn natychmiast.
- Reszta, schować się – rozkazał kapral, co po chwili wszyscy zrobili.
Hanako oraz on weszli na drzewa, by w razie czego obserwować wszystko z góry. Armin przykucnął przy będącym w pobliżu strumyku i przy okazji napełnił bukłaki wodą, co zwróciło uwagę Żandarmów, kobietę i mężczyznę, którzy z wyciągniętymi karabinami zaczęli zbliżać się w jego kierunku.
~ Niezły pomysł...
- Nie ruszaj się! – krzyknął czarnowłosy mężczyzna, obcięty na grzyba. – Zwiadowca, mam rację? – spytał, lecz Armin dalej spokojnie milczał. – Właśnie tak, masz prawo zachować milczenie. Wykonuj moje polecenia...
Hanako i Levi jednocześnie skoczyli na Żandarmów, przykładając ostrza do ich szyi.
- Właśnie tak, bez nerwowych ruchów oddajcie broń koledze przed wami – nakazał kapral, naśladując Żandarma.
- I mają prawo zachować milczenie, prawda? – mruknął Armin, biorąc karabiny w swoje ręce.
***
Już po krótkiej chwili Żandarmi byli pozbawieni swoich mundurów oraz wszelakich broni i siedzieli związani obok strumyku.
- Przebrani za Żandarmów przenikniemy w ich szeregi i spróbujemy się dowiedzieć, dokąd zabrali Erena. Tonący brzytwy się chwyta – mruknął Levi do Hanako siedzącej obok niego. – Jednak nie ma czasu. Musimy postawić wszystko na jedną kartę.
- Oby coś z tego wynikło – skwitowała brunetka, spoglądając na zbliżającego się Jeana, który podał kapralowi dowody złapanych.
Levi kiwnął głową i wstał, podchodząc do dwójki.
- A zatem... Żandarmeria dystryktu Stohess, szeregowy Marlo Freundenberg. A także szeregowa Hitch Dreyse z tej samej jednostki – oznajmił, czytając na głos. – Jeśli chodzi o sprzątnięcie tej dwójki...
Obaj Żandarmi poskoczyli w miejscu, a niejaka Hitch ku zdziwieniu Zwiadowców odezwała się:
- Przez was w Stohess zginęło ponad stu cywilów! – wspomniała, niemal krzycząc. – Może wam się wydawać, że jesteście chrzanionymi obrońcami sprawiedliwości, jednakże zrzuciliście ofiary i ich rodziny prosto w piekielne czeluście!
CZYTASZ
Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|
RomansPrzez jedną głupią decyzję, która miała naprawić jej sumienie, zostaje siłą wcielona do Zwiadowców pod opiekę kaprala Levi'a. Mężczyzna o zimnym jak lód spojrzeniu nie jest zadowolony z nowej osoby w swoim oddziale, lecz wszystkie przeciwności losu...