#18 "Powrót za mury"

963 72 40
                                    

Ktoś złapał dziewczynę za ramiona.

- Oj, gówniaro! - krzyczał kapral. - Aizawa! Obudź się do cholery!

Hanako z trudem otworzyła tylko lewe oko, gdyż prawe było zalane jeszcze niezaschniętą krwią.

- Cholera jasna... - mruczał pod nosem kapral, szukając w kieszeni bandaża. - Ale dostałaś... - szepnął, oczyszczając delikatnie jej twarz z krwi. - Tch...

Otępiona Hanako rozejrzała się na tyle, na ile pozwalała jej aktualna pozycja.

~ To nie był koszmar...

- Eren... - wychrypiała. - Walczy z...

- Zamknij się. Teraz powinnaś martwić się o siebie - prychnął Levi. - Zaraz mi powiesz.

Czarnowłosy odgarnął ubrudzone krwią kosmyki z twarzy Hanako i zaczął bandażować ranę. Gdy prowizoryczny opatrunek był już gotowy, zapytał z westchnięciem:

- Dasz radę wstać?

- Nie wiem - rzekła słabo brunetka.

- Chodź - mruknął kapral i podtrzymał Hanako ramieniem, podnosząc ją do pionu, lecz nie na długo, bo już po kilku sekundach ciało dziewczyny bezwładnie się osunęło.

W ostatniej chwili Levi znów złapał ją za ramiona, nie pozwalając jej upaść. Czarnowłosy rozejrzał się szybko po okolicy, podniósł spusty Hanako i zamocował je przy skrzynkach z zapasowymi ostrzami. Sam schował swoje ostrza i bez problemu wziął Hanako na ręce.

- Trzymaj się - rozkazał, a Hanako niepewnie objęła dłońmi jego szyję.

Kapral wzbił się w powietrze, lądując na jednej z grubych gałęzi. Ułożył na niej Hanako, krzywiąc się, gdy zobaczył zakrwawiony już bandaż.

- Zostajesz tu aż wrócę, jasne?

Hanako lekko pokiwała głową. Czarnowłosy ostatni raz spojrzał na dziewczynę i przyszykował się do lotu.

- Mikasa poleciała za Erenem - powiedziała brunetka szybko, a kapral niezauważalnie kiwnął głową i pospiesznie poszybował w dal.

Hanako odetchnęła lekko i zamknęła oczy.

~ Cholera... Hayato nie będzie zadowolony...

***

Po chwilowym odpoczynku ból zmalał i Hanako nie towarzyszyły już zawroty głowy. Pomyślała nad dalszym odpoczywaniem i czekaniem, jak kazał kapral Levi, ale nie mogła siedzieć tak bezczynnie. Powoli wstała, opierając się o pień.

~ Nie będę odpoczywać, skoro inni ranni też walczą!

Chwyciła za spusty i wzbiła się w powietrze. Przez chwilę leciała prosto, lecz zachwiała się, prawie uderzając w drzewo. W pewnym momencie znów poczuła mroczki przed oczami, ale w porę zdążyła je odgonić, mrugając powiekami. Przyspieszyła. Lecąc, zaciskała zęby.

~ Jak mogłaś ich zabić, ty podła kupo mięsa?!

Zwolniła, widząc w oddali walczącego kaprala. Był niesamowity. Ze zwrotną szybkością nacinał mięśnie siedzącej pod drzewem kobiety-tytan. W pewnym momencie jej ręce z karku poleciały w dół, ukazując jej słaby punkt.

Hanako, widząc chcącą atakować Mikasę, szybko poszybowała w jej stronę.

- Przestań! - krzyknął do czarnowłosej kapral. - Co ty tu robisz, idiotko?! - zwrócił się wkurzony do Hanako, ale ta zignorowała go.

W chwili, gdy Mikasa miała uderzyć, ręka kobiety-tytana podniosła się, a jej kark okrył się utwardzeniem.

- Mikasa! - Hanako w ostatniej chwili złapała czarnowłosą za kołnierz, odsuwając ją od zagrożenia.

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz