#46 "Imię"

708 52 66
                                    

Poszła do damskiej łazienki i przygotowała wszystko, co było jej potrzebne do zrobienia prania, przy okazji dokładając sobie brudne ubrania innych dziewczyn z korpusu. I mimo tego, że sterta była już spora, jako że nikt ostatnio się tym nie zajmował, pomyślała, że skoro już się za to bierze, wypadałoby wyprać również rzeczy chłopaków. Z tą myślą chciała już wparować do męskiej łazienki, jednak zawahała się przez chwilę.

- Co tak stoisz? – spytał kapral, obojętnie, akurat przechodząc obok, a Hanako niemal podskoczyła na jego widok. Szybko jednak pospieszyła z odpowiedzią.

- Em... Chciałam zrobić pranie i pomyślałam, że wezmę przy okazji wszystkie brudne ubrania – oznajmiła, a Levi uniósł brew.

- Tak, po prostu zebrało ci się na porządki? – prychnął.

- To źle, że nie lubię brudu? – spytała, marszcząc brwi. – Zresztą kapral ma tak samo.

- Owszem, mam – przytaknął, patrząc na nią podejrzliwie. – Zrobisz wszystko sama?

- I tak nie mam nic do roboty. – Brunetka wzruszyła ramionami.

- Niech ci będzie, ale nie przemęczaj się, Hanako – mruknął na odchodne i poszedł dalej korytarzem.

~ Nie przemęczaj się? Co to niby znaczy w jego ustach?

Nie tracąc czasu, szybko wzięła z męskiej łazienki kosz z brudnymi ubraniami i czmychnęła do swojej, biorąc się za pranie. Szorowała wszystko w dużej, drewnianej misce z zimną wodą, co jak wiadomo nie mogło być zbyt przyjemne, ale nie narzekała. W końcu sama się za to zabrała, więc jaki byłby w tym sens? Tak więc kolejne trzy godziny minęły jej na myciu sterty brudnych ubrań.

***

Wieszała wilgotne pranie na sznurkach, gdy Levi po raz kolejny znalazł się przy niej.

- Nie sądziłem, że rzeczywiście to zrobisz – przyznał, opierając się o murek i po prostu patrząc, jak Hanako pracuje.

- Jak widać, zrobiłam – mruknęła, przewieszając jeden ze swetrów przez sznurek. – Będzie kapral tak po prostu stał?

Levi uniósł brew, zdziwiony tak śmiałym tonem dziewczyny. Pokręcił głową, wzdychając i powolnym krokiem się do niej zbliżył. I gdy Hanako myślała już, że ma przewalone, on jak gdyby nigdy nic sięgnął po jakąś koszulę do kosza z czystym praniem i również zaczął wieszać je na sznurek.

Brunetka otworzyła usta za zdziwienia, zastygając z mokrym ubraniem w ręce.

- Co się gapisz? Do roboty – prychnął Levi, nie zwracając uwagi na totalne zdziwienie dziewczyny i wieszając coraz to kolejne wilgotne pranie.

Hanako szybko się ogarnęła i wróciła do pracy, którą sama sobie dołożyła. Nie mogła uwierzyć w to, że kapral tak po prostu zacznie jej pomagać. Była całkowicie przekonana, że tylko prychnie na nią i będzie patrzył się wyzywająco, co jakiś czas ją poganiając, mimo że tak naprawdę nie było po co się spieszyć. Podczas, gdy zbliżali się do końca roboty, milczała.

Znowu zaczynała czuć się skrępowana w jego obecności, więc kiedy tylko skończyli, chciała jak najszybciej od niego odejść. Jednak oczywiście Levi miał inne plany.

- Pamiętasz, jak wczoraj wspominałaś o szybach w moim gabinecie? Rzeczywiście mają już smugi – mruknął zniesmaczony, a dziewczyna odwróciła się w jego stronę i uniosła brew.

- Więc mam się tym zająć, tak? – spytała, nie wiedząc, czy dobrze zrozumiała przekaz.

- Widzę, że się rozumiemy, Hanako. Przyjdź o szesnastej – rozkazał i odszedł w kierunku drzwi kwatery.

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Where stories live. Discover now