#1 "Upadek"

1.5K 96 28
                                    

- Tytan!!! – krzyknął jakiś chłopiec, patrząc ze strachem w górę.

Po kilku sekundach nad murem wyłoniła się paskudna głowa kolosa. Siostry, mimo że mieszkały na końcu dystryktu i tak mogły zauważyć, jak tytan przebił się nogą przez bramę, rujnując doszczętnie pobliskie budynki i odbierając życie ludziom stojącym w pobliżu – pierwszym ofiarom okropnej rzezi, jaka miała zaraz nastąpić.

Ludzie zaczęli rozpaczliwie szukać drogi ucieczki. Dym z południowej części dystryktu ulotnił się, by ukazać ludziom widok tytanów wdzierających się do środka.

~ Nie...Nie, nie, nie!!! To nie mogło się stać! To...

- Wiesz, krasnalu... Te mury nie będą nas wiecznie chronić – rzekł z powagą Hayato, patrząc w chmury z siostrą.

Nad całą polaną grzało słońce. Płatki kwiatów powiewały na wietrze, tworząc kolorowe fale. Dwa niebieskie motyle latały wokół, beztrosko wymachując skrzydełkami.

- Żartujesz? – spytała rozbawiona Hanako.

- Nie – odparł mężczyzna, co spowodowało zdziwienie na twarzy jego siostry. - Tylko logicznie myślę. Ale - wstał, otrzepując spodnie z trawy - mam nadzieję, że nie nastąpi to zbyt szybko. - Uniósł lekko kącik ust, co spowodowało grymas na poważnej twarzy.

~ Czyli... Miałeś rację, bracie... Cholera! Rodzice są w domu. A co, jeśli o niczym nie wiedzą?

- Miwaki! - krzyknęła Hanako, ciągnąc siostrę w stronę domu.

- Hana-neechan, boję się – lamentowała dziewczynka, lecz starsza jak w amoku nie zwracała na nią uwagi.

Siostry biegły szybko, mijając przerażonych ludzi.

~ Jeszcze tylko trochę... Na pewno nic im nie jest  ~ brunetka próbowała się uspokoić, zaciskając mocno powieki.

- Matko! Ojcze! – zawołała głośno, dostrzegając wybiegających z domu rodziców.

- Dzieci! – krzyknęła rozpaczliwie Rie. – Do statków, szybko!

Rodzina biegła co tchu do wewnętrznej bramy i wszystko mogłoby skończyć się dobrze, gdyby nie wychodzący zza rogu jednego z domów tytan.

Cała czwórka stanęła w miejscu, drżąc z przerażenia.

- Odciągnę jego uwagę, a wy idźcie! - rozkazał głośno Michio, wybiegając naprzeciw olbrzymowi.

- Kochanie, nie! – Rie wybiegła za mężem, chcąc go zatrzymać.

- Matko – zapłakana Hanako szybko złapała rodzicielkę za rękę, kierując się w stronę bramy .

Słysząc krzyk, odwróciła się w stronę ojca, lecz to co zobaczyła, zmroziło krew w jej żyłach. Jej ojciec w rękach tytana, a następnie w jego paszczy. Brunetka miała wrażenie, że wszystko nagle ucichło. Ze stanu otępienia wyrwał ją widok dłoni tytana sięgającą w ich stronę. W porę zjawił się Stacjonarny, odwracając uwagę potwora.

- Biegnijcie do muru Maria, tam znajdziecie schronienie! - Poszybował w powietrzu, lecz nie na długo, gdyż przez chwilową dezorientację został zmiażdżony o budynek ręką siedmiometrowca.

Hanako chcąc jak najszybciej uciec, wzięła siostrzyczkę na ręce i ciągnąc matkę za sobą, skierowała się do bramy. Krew ofiar bryzgała na wszystkie strony, a krzyki umierających wciąż przeszywały głowę dziewczyny.

***

Wszyscy nadal uciekali. Jedynym śmiałkiem zmierzającym w przeciwnym kierunku był pastor, który okazał się być na tyle odważnym, co głupim, by stając naprzeciw wrogom, wygłaszać ludziom swoją religię. Nie trwało to jednak długo, gdyż szybko został pożarty.

Hanako, przystając, wypuściła trzymane w płucach powietrze, gdy udało jej się dobiec do wewnętrznej bramy. Stacjonarni pospiesznie szykowali armaty, widząc zbliżających się tytanów. Brunetka, ciągnąc swoją matkę i siostrę, przebiegła odległość dzielącą je od statków. Setki ludzi przepychało się, chcąc wejść na łódki, które dopłynęłyby do bezpiecznych murów Rose.

Młoda kobieta zlękła się, spoglądając za siebie na zamykaną bramę. Wiedziała doskonale, iż za nią znajdował się jeszcze ogrom chcących przeżyć ludzi.

- Chodźmy! - krzyknęła Hanako, pozbywając się natrętnych myśli.

- Wy wchodźcie - mówiła zrozpaczona Rie. - Nie wpuszczą mnie teraz. Poczekam na kolejne statki, wy wejdźcie.

- Matko... - Zdezorientowana brunetka odwróciła się do rodzicielki, kręcąc głową.

- Błagam, Hanako, choć raz mnie posłuchaj! Zaopiekuj się Miwaki. Kiedy będziesz w Rose, skontaktuj się z Hayato, on na pewno wam pomoże. Dbajcie o siebie i ... Proszę, przeżyjcie. - Kobieta wybuchła głośnym płaczem. 

Wiedziała, że niebawem czeka ją śmierć.

Obie siostry z ogromnym smutkiem utkwiły wzrok w załamanej matce. Hanako mocno zacisnęła powieki, by pozbyć się widoku koszmaru, jaki miał miejsce. Na darmo. Po otworzeniu oczu, nadal miała przed sobą Miwaki i Rie, które przerażone wyglądały pomocy.

- Przepraszam - szepnęła Hanako beznamiętnym głosem i szybko skierowała się z siostrą na statek.

- Hana-nee chan! Tam jest mama, czemu z nami nie idzie?! - krzyczała dziewczynka ze łzami w oczach.

Starsza siostra jednak nie reagowała. Pomimo oporów Miwaki, weszła z nią na łódź i pustym wzrokiem skanowała otaczających ją ludzi. I nagle kolejny huk rozległ się za murem. Monstrum zbliżało się coraz bardziej, aż z rozbiegu wbiło się w wewnętrzną bramę. Złoty tytan wypuścił parę z ust, po czym zniknął w dymie.

~ To koniec... Mur Maria upadł.


____________

Jak wrażenia? 🤔

Do następnego! <3

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Where stories live. Discover now