#8 "Sąd"

1K 75 77
                                    

Znajomi chłopaka z trudem wyciągnęli go ze środka, ale to nie był koniec. Hanako zauważyła, że dwójka tytanów zbliża się w ich stronę, ale co mogła zrobić, gdy ją zaatakowało czterech? Zabiła jednego, kiedy pozostali byli od niej trochę dalej. Kątem oka dostrzegła, że tytanów bez trudu zabił... Zwiadowca? Dziewczynę ucieszył ten widok. Zwiadowcy wrócili.

Szybko rozglądnęła się dookoła, ale nikogo z żołnierzy nie było w pobliżu. Jak więc miała sobie poradzić z trzema tytanami naraz? W dodatku jeden z nich zachowywał się strasznie dziwnie. Szybko uciekła, gdy jego ręka ją zaatakowała. Niestety kierunek, w jakim umknęła zaprowadził ją prosto na kolejnego tytana. Otoczyli ją. Miała ochotę przeklinać cały świat za to, w jakiej sytuacji się znalazła.

Wybiła się w górę, by zabić dwunastometrowca. Zignorowała ogromny ból w biodrze i przecięła ostrzami kark kreatury, szybko uciekając w bok. Kolejna ręka zamachnęła się w jej stronę. Uniknęła jej, lecz nagle nią szarpnęło. Zdekoncentrowana od razu dostała dłonią tytana. Krzyknęła głośno, gdy wleciała prosto w szybę jakiegoś domu. Duży kawałek szkła wbił się jej w bok. Krzyczała z bólu. Nie potrafiła złapać oddechu. Kuliła się w środku czyjegoś byłego mieszkania, trzymając się za ranę.

Nagle tytan chcący po nią sięgnąć, uderzył o bruk. Zabił go Zwiadowca. Ten sam, którego wcześniej zauważyła.

- Zgłupiałaś?! - krzyknął, podchodząc do niej szybkim krokiem. - Nie masz szans z trzema!

Kobaltowooki przykucnął obok niej i szybko zlustrował wzrokiem ranę. Dziewczyna szarpała się z bólu, jaki odczuwała.

- Wykrwawisz się zaraz.  - Zwiadowca docisnął ją do podłogi, tym samym ograniczając jej ruchy. - Dlaczego nie masz munduru?! - zapytał karcąco. - Zresztą nieważne... - mruknął i nadal ją trzymając, popukał w butlę z gazem. - Tch... całkowicie pusta.

Hanako patrzyła na niego przerażona. Coraz więcej krwi pojawiało się na podłodze, a ona jęczała głośno z bólu. Krzyknęła, gdy czarnowłosy wziął ją na ręce i poszybował pospiesznie wprost na mur, na którym z powrotem ją położył. Cały czas uważnie pilnował ją wzrokiem.

- Uciskaj - rozkazał, a ona posłusznie starała się wykonać polecenie.

Wyjął ze spodni kawałek czystej ścierki i odsuwając wcześniej rękę dziewczyny, postanowił zatamować ranę.

- Muszę to wyjąć - rzekł i chwycił kawałek szkła, powoli i ostrożnie go wyciągając.

Hanako rzucała się na boki, nie mogąc wytrzymać bólu, jaki jej fundował, a on jedną ręką przytrzymał jej zdrowe ramię.

- Nie szarp się do cholery! - krzyknął wściekły.

Odrzucił zakrwawione szkło na bok i zaczął tamować ranę. Odwrócił wzrok zniesmaczony, gdy dostrzegł, że jego dłonie również były mokre od krwi brunetki.

- Z jakiego jesteś oddziału? - spytał, widząc, że łkająca dziewczyna powoli traciła przytomność.

- Nie jestem żołnierzem - wydusiła po chwili, zaraz po tym kaszląc.

- Że co? - rzekł cicho Zwiadowca, ale nie uzyskał żadnego wyjaśnienia.

Odetchnął z ulgą, kiedy w jego stronę leciał już jego oddział. Ale walka o życie dziewczyny jeszcze się nie skończyła. Cała ścierka, którą tamował ranę była już we krwi, a brunetka w ogóle przestała się ruszać, co oznaczało, że opadła z sił.

~ Przepraszam Miwaki. To koniec...

- Nie umieraj mi tu - burknął Zwiadowca, gdy zamknęła pełne łez powieki. - Oj! 

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum