#38 "Tytan Zwierzęcy"

633 52 49
                                    

- Zmierzę się ze Zwierzęcym – odparł poważnie kapral, a Hanako spojrzała na niego zaniepokojona. – Odwrócę jego uwagę i...

- Niewykonalne – Erwin natychmiast mu przerwał. – Nawet się do niego nie zbliżysz.

- Pewnie tak, jednak jeśli ty i Eren wrócicie, wciąż będzie nadzieja. Czy w tej krytycznej sytuacji możemy prosić o więcej? – rzekł grobowo czarnowłosy. – Ponieśliśmy klęskę i jeśli mam być szczery nie wierzę, by choć jeden z nas zdołał wyjść z tego żywy.

Ręce Hanako zaczęły znów niekontrolowanie drżeć.

~ Więc to właśnie za chwilę... wszyscy umrą?

- Tak by było, gdybyśmy nie mieli już żadnej możliwości kontrataku – rzekł Erwin, a zarówno Hanako, jak i Levi zaskoczeni podnieśli głowy.

- Wciąż jakąś mamy, generale? – spytała z niedowierzaniem brunetka.

- Tak.

- Czemu nie powiedziałeś wcześniej? – prychnął kapral, patrząc pytająco na dowódcę. – Dlaczego trzymasz tę mordę umarlaka zamkniętą na kłódkę?

- Jeśli mój plan wypali możliwe, że zdołasz pokonać Zwierzęcego – odparł spokojnie Erwin. – Jednakże w zamian ja i rekruci oddamy swoje życia.

Kolejne głazy uderzyły niemalże o sam mur, a rekruci zaczęli wpadać w jeszcze większą panikę. Hanako znów zakryła oczy przed pyłem i drobnymi odłamkami.

- Jest dokładnie tak, jak mówisz, Levi – powiedział znów generał, a kobieta popatrzyła w jego stronę. – Tak czy inaczej większość z nas zginie. Nie, praktycznie pewne jest to, że wybiją nas co do nogi. – Erwin wyminął kaprala i Hanako, kierując się w stronę budynku naprzeciw niego. – W takim razie możemy ponieść bohaterską śmierć w zamian za nikłą szansę na zwycięstwo.

Erwin usiadł na jakiejś skrzyni przy ścianie i chwilę milcząc, patrzył w zachmurzone jeszcze niebo.

- W tym celu muszę pięknymi i podniosłymi słówkami oszusta nakłonić tych młodych ludzi, by poświęcili swoje życia dla misji – odezwał się znów. – Dodatkowo muszę sam poprowadzić ich na śmierć, bo inaczej nikt mnie nie posłucha. I to ja zginę pierwszy. Nie dowiedziawszy się, co jest w piwnicy Jaegerów.

- Ha? – Kapral podszedł wolnym krokiem do dowódcy.

- Mówiąc szczerze, chętnie bym się tam teraz udał – rzekł cicho Erwin. – Cały ten czas starałem się tak bardzo z myślą, że w końcu nadejdzie ten dzień. Chwila, w której przekonam się, czy miałem rację... Wiele razy myślałem, że o wiele łatwiej byłoby po prostu umrzeć. Jednak wtedy zawsze przypominałem sobie marzenie moje i mojego ojca. I teraz w końcu mam wszystkie odpowiedzi na wyciągnięcie ręki – kontynuował, a Hanako poczuła, że mimo że tego nie okazywał, był na skraju załamania. – Są już tak blisko... Jednak Levi, czy ty też ich widzisz? Naszych martwych towarzyszy? Oni na nas patrzą i chcą wiedzieć, za co oddali swoje życia. Bo walka wciąż się nie skończyła.

Rekruci zaczęli przeraźliwie krzyczeć, gdy głazy uderzyły jeszcze bliżej nich. Hanako patrzyła przed siebie przestraszona tym, co mogło zaraz nadejść, jednak dowództwo wciąż pozostało niewzruszone.

Levi z kamiennym wyrazem twarzy kucnął przed generałem.

- Wspaniale walczyłeś. To dzięki tobie dotarliśmy tak daleko – przyznał. – Pomogę ci podjąć decyzję. Zrezygnuj z marzenia i umrzyj. Poprowadź rekrutów prosto do piekła! A ja zajmę się Zwierzęcym!

Hanako popatrzyła z niedowierzaniem na kaprala. Nie mogła uwierzyć, że był w stanie powiedzieć to w taki prosty sposób. Erwin Smith był przecież potrzebny Zwiadowcom. Tyle ludzi z nią włącznie miało zginąć?

Wolność | Levi x Oc |W trakcie korekty|Where stories live. Discover now